Mamy pierwszą od kilku lat taką śnieżną zimę. W efekcie zainteresowanie biegówkami przeszło najśmielsze oczekiwania właścicieli wypożyczalni. Jak Polska długa i szeroka zapanowała moda na narty biegowe. Materiał programu "Polska i Świat" w TVN24.
Obojętnie, czy to szkółka przy lesie, czy centrum miasta. Narciarze biegowi rozjechali się po Polsce. Nie wymaga to wielkich przygotowań i wyjazdów. Pani Magda jeździ w parku obok domu. - Nawet takie pół godzinki, godzinka w przerwie w pracy albo po pracy to supersprawa - mówi Magdalena Pawlak, mieszkanka Warszawy.
Tłoczno zrobiło się w wypożyczalniach. - Jest szał ciał, jeżeli chodzi o narciarstwo biegowe. Ludzie przez pandemię nie mają za bardzo rozrywki, nie mogą pojechać w góry, więc przyjeżdżają na biegówki - tłumaczy Konrad Młodziński z wypożyczalni i szkółki "Biegówki na Choszczówce". Pan Konrad wypożyczalnię i szkółkę narciarstwa biegowego prowadzi w Warszawie od kilku lat, ale takiego sezonu jeszcze nie widział. Zainteresowanie nartami tej zimy wzrosło tutaj pięciokrotnie.
- W środku tygodnia ludzie przychodzą, rezerwują lekcje indywidualne, ale to, co dzieje się w weekend, przerasta nasze najśmielsze oczekiwania, ponieważ kolejka jest od wypożyczalni aż po sam koniec naszego terenu. Na parkingu nie da się przejechać i robią się korki - zwraca uwagę Konrad Młodziński.
"Moda pozytywna"
Nie tylko pandemia skłoniła ludzi do jazdy na nartach biegowych. Swoje zrobiła też zima. - Pierwszy raz będę sama próbowała, jak się biega na tych biegówkach, bo takiej zimy to dawno nie było, a ja od paru lat się przymierzam do tego żeby spróbować - mówi jedna z kobiet.
Inny mężczyzna wskazuje, że dla niego inspiracją jest Justyna Kowalczyk, której jest fanem. Jednocześnie zaznacza, że dotychczas nie było warunków, żeby zdecydować się na taką aktywność. - Nie każdy może pojechać do Zakopanego, a tutaj las dookoła, moda pozytywna, samo zdrowie - dodaje.
Z pozoru wydaje się, że narciarstwo biegowe to niewielki wysiłek. Zbigniew Waśkiewicz, prezes Polskiego Związku Biathlonu tłumaczy jednak, że podczas takiej jazdy zaangażowane są praktycznie wszystkie mięśnie naszego ciała. - Bo wiadomo że przebieramy nogami jakkolwiek potrafimy, podpieramy kijkami, opychamy się nimi, tułów też musi pracować, bo musimy skręcać, czasami trzeba utrzymać równowagę, więc te mięśnie głębokie też mocno pracują - wyjaśnia.
Wystarczy kilka wskazówek i można ruszać. - Możemy zrobić małą pętelkę 2 kilometry, możemy tylko na łączce biegać, ale możemy również być wyczynowcami i robić 20-30 kilometrów - mówi Konrad Młodziński.
Zbigniew Waśkiewicz wskazał, że w przypadku narciarstwa biegowego "nie ma żadnych ograniczeń". - Bo to jest ruch, który jest tak zwany dowolny, każdy idzie po swojemu, biegnie po swojemu, jak mu narty pozwalają, sprzęt, zdrowie, wytrzymałość, dlatego to jest takie fajne - zaznacza prezes PZB.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24