Około 60 procent przedsiębiorców zaczyna planować zamknięcia, masowo zwalniać - przyznał w TVN24 Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. Jak dodał, panuje przekonanie, że sezon zimowy może całkowicie umknąć. Wagner przyznał, że sytuacja jest jeszcze gorsza dla przeciętnego mieszkańca Podhala. - Dla niego w tym momencie, patrząc na tę tragedię (...), już nie jest istotne, co będzie działo się za 2, za 5, czy 8 tygodni, istotne jest, że na dziś, na ten moment nie jesteśmy faktycznie w stanie utrzymać swoich rodzin - powiedział.
W poniedziałek rząd zapowiedział wprowadzenie pomocy dla gmin górskich, na łączną kwotę blisko 1 miliarda złotych. Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej określił program mianem strumyczka w stosunku do faktycznych potrzeb.
- Co do szerokości wolelibyśmy, aby była to szerokość Wisły, a nie jakiegoś strumyczka, czy potoku górskiego. Dobrze, że ten potok w ogóle ruszył, cieszymy się jako branża turystyczna, że przynajmniej na horyzoncie jest zwolnienie nas z podatku od nieruchomości, natomiast w reszcie tego wsparcia nie będziemy partycypowali - powiedział.
Jego zdaniem rządowy program "jedynie co na ten moment może wygenerować to troszeczkę optymizmu (...), bo aktualnie w sobie tego optymizmu nie mamy".
Wagner wskazał, że Zakopane o tej porze, w szczycie sezonu feryjnego, powinno tętnić życiem. - W obiektach powinny być śniadania, w których dzieci zmęczone, sfrustrowane tym okresem pandemicznym, powinny dojadać ostatnią paróweczkę i ruszać na stoki. To wszystko jest puste, to wszystko jest frustrujące i dołujące - przyznał.
- Wsparcie, które jest kierowane do gmin, ono jest oczywiście zasadne i ono cieszy, ale ono nie pomoże nam, mieszkańcom Podhala jako takim - dodał gość TVN24.
Góralskie Veto
Przedstawiciele Góralskiego Veta już zapowiedzieli uruchomienie biznesów od 18 stycznia. Inicjatywa zrzeszyła kilkuset przedsiębiorców m.in. z branży turystycznej i gastronomicznej.
- Stawiałbym, że to weto wypowiedziane dość radykalnie w ostatnich dniach może faktycznie wybrzmieć. Natomiast z punktu widzenia logiki, etyki i chłodnej optyki stoimy jednak na stanowisku - w dużej części przedsiębiorców turystycznych, gastronomicznych i branż powiązanych - aby nie kalać własnego gniazda, aby jeszcze jednak nie wszystkie miecze ostrzyć, ponieważ im wcześniej wymusimy otwarcie ruchu turystycznego, tym transmisja wirusa - sprowokowana tym - spowoduje dłużej obowiązujące obostrzenia, w okresie wiosennym - stwierdził Wagner.
Jednocześnie przyznał jednak, że obserwując decyzje podejmowane przez rząd, ma rozdarte serce. - Prywatnie moje serce jest rozdarte między tymi z nas, pracownikami liniowymi sektora turystycznego, gastronomicznego, którzy faktycznie już nie mają co włożyć do garnków swoich dzieci, ale za chwilę nie będą mieli jak ogrzać domów. I to nie jest niestety przenośnia. Rozumiem, że budżety budowane w 80 procentach z dochodów zimowych, nie tylko nie są w stanie utrzymać tych rodzin, ale w ogóle doprowadzić do okresu wiosennego - wyjaśnił.
- Natomiast, z drugiej strony jako pracownik tego sektora, jako przedsiębiorca, patrzący długofalowo i starający się zaplanować działania, po konsultacjach zarówno z członkami Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, jak i przyjaciółmi, kolegami, sąsiadami z branży, twierdzimy, że jednakowoż powinniśmy chyba dotrwać kolejne dwa tygodnie - dodał Karol Wagner.
Zgodnie z decyzją rządu po 17 stycznia nadal nie będą czynne hotele oraz stoki narciarskie. Restrykcje mają obowiązywać do końca stycznia.
Wagner zaznaczył, że spodziewa się przedłużenia obostrzeń nawet o kolejny miesiąc. - Czyli sezon zimowy kompletnie umknie. Natomiast nie ma alternatywy. Będziemy powtarzali, chyba dość radykalnie, że podważenie - czy niesprawiedliwych, to jest zupełnie inny temat - aktualnie obowiązujących przepisów ze względów logicznych (...) będzie niestety niezasadne i uderzy nas zwrotnie prawdopodobnie dużo mocniej - wskazał.
Nastroje wśród przedsiębiorców
Karol Wagner przyznał, że obecna sytuacja wpływa na pogorszenie nastrojów wśród przedsiębiorców. - W ramach rozpoznanego nam rynku ponad połowa, czyli spokojnie 60 procent przedsiębiorców ma już w tej chwili bardzo pesymistyczne nastawienie do tego, co się dzieje, zaczyna planować zamknięcia, zaczyna masowo zwalniać, wysyłać pracowników na jedne czwarte, jedne ósme etatów, zaczyna absolutnie odcinać wszelkie możliwości do inwestowania swoich przedsiębiorstw, co finalnie celuje w liniowych pracowników sektora - wyjaśniał członek zarządu Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Wagner przyznał, że niezwykle ważna jest długoterminowa przewidywalność, która pozwala przedsiębiorcom na "odłożenie, zbuforowanie środków na przetrwanie".
- Natomiast w tych kategoriach myślą przedsiębiorcy. Przeciętny mieszkaniec Podhala, czy przeciętny mieszkaniec ziem górskich, dla niego w tym momencie, patrząc na tę tragedię (...), już nie jest istotne, co będzie działo się za 2, za 5, czy 8 tygodni, istotne jest, że na dziś, na ten moment nie jesteśmy faktycznie w stanie utrzymać swoich rodzin - podkreślił gość TVN24.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock