"Każdy kolejny miesiąc utrzymywania ograniczeń oznacza pogrzebanie połowy wzrostu gospodarczego osiągniętego w 2019 roku. Tak dalej się nie da" - alarmuje prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak. Dlatego, w liście otwartym do premiera Mateusza Morawieckiego, zaapelował o przywrócenie ogłoszonej w listopadzie mapy drogowej dotyczącej gospodarki w czasie pandemii.
W listopadzie premier Mateusz Morawiecki ogłosił "okres 100 dni solidarności" i przedstawił podstawowe założenia rządowego planu na przejście przez epidemię. Podstawą tego planu miały być trzy warianty wdrażanych obostrzeń, po które rząd miał sięgać w zależności od rozwoju sytuacji.
Prezes ZPP Cezary Kaźmierczak ocenił, że "ogłoszona mapa spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem, wskazywała jasne kryteria, którymi będzie kierował się rząd w zarządzaniu kryzysem COVID-19".
"Niestety, na skutek jakichś wróżb – rząd bez słowa wytłumaczenia wycofał się z mapy ogłaszając pełny lockdown. Czemu wróżb? Nie istnieje chyba żaden oficjalny dokument, badanie, analiza, które wskazywałoby konieczność takiego rozwiązania. Pytałem o to wielu osób – nikt o niczym takim nie wie i nie słyszał" - napisał Kaźmierczak w liście do premiera.
Zgodnie z rządowym rozporządzeniem od 28 grudnia zostały wprowadzone dodatkowe obostrzenia, m.in. zamknięcie hoteli także na podróże służbowe, ograniczenie działania galerii handlowych i stoków narciarskich. Mają one obowiązywać do 17 stycznia 2021 roku. Wprowadzone po świętach restrykcje były nawet określane przez ministra zdrowia Andrzeja Niedzielskiego - wbrew mapie drogowej - mianem "narodowej kwarantanny".
Koronawirus a gospodarka
Prezes ZPP podkreślił, że "wszystko wskazuje na to, że z pandemią przyjdzie nam jeszcze żyć jakiś czas". "I trzeba mieć odwagę spojrzeć faktom w oczy – musimy się nauczyć z nią żyć. Albo cofnąć się w poziomie życia i rozwoju o dekadę lub dwie. Panie Premierze! Nie stać nas dalej. Nie jesteśmy bogatym krajem zachodnim" - wskazał Cezary Kaźmierczak.
Jednocześnie podał szacowany koszt lockdownu dla niemieckiej gospodarki. "Cena lockdownu (liczona jako ubytek PKB) w Niemczech to 3,5 miliarda euro tygodniowo. Hipotetycznie zatem, dwa lata zamknięcia gospodarki to dla Niemców koszt ok. 360 miliardów euro. PKB per capita zmniejszyłby się z poziomu ok. 41 tysięcy euro do ok. 37 tysięcy euro" - ocenił Kaźmierczak. Tymczasem - jak dodał - nominalny PKB per capita Polski w 2019 roku wynosił ok. 13 tysięcy euro.
"Innymi słowy, po dwóch latach lockdownu Niemcy zbiednieliby, ale wciąż byliby nominalnie prawie trzykrotnie zamożniejsi od Polaków w szczycie koniunktury – to pokazuje, że niektóre z państw europejskich stosunkowo łatwo decydują się na zamknięcie gospodarki, ponieważ jest to dla nich ekonomicznie trudny, ale nie zabójczy ruch" - wyjaśnił prezes ZPP.
Przypomniał, że zgodnie z informacjami wicepremiera Jarosława Gowina, miesiąc lockdownu w Polsce to koszt 100 mld zł. "Nawet zakładając, że realnie byłby on o połowę niższy i zbliżony do tego podawanego w szacunkach dla Niemiec, czyli wynosił 50 mld zł, skutkiem zamykania gospodarki jest w naszym przypadku nie względne zubożenie, lecz cofnięcie się w gospodarczym rozwoju o dekadę" - podkreślił Kaźmierczak.
Jak wskazał, "przyjmując powyższą wartość możemy założyć, że każdy miesiąc lockdownu prowadzi do obniżenia PKB per capita o 2 procent". "Innymi słowy, każdy kolejny miesiąc utrzymywania ograniczeń oznacza pogrzebanie połowy wzrostu gospodarczego osiągniętego w 2019 roku. Tak dalej się nie da. Z czego to sfinansujecie? Nie zamkniecie COVID-19 w domach i zamkniętych firmach" - stwierdził prezes ZPP.
W jego ocenie "obok kryzysu pandemicznego fundujemy sobie gigantyczny kryzys gospodarczy". "Jesteśmy na krawędzi rozlania się zarazy poza 50 dotkniętych sektorów. Czas biegnie w tygodniach, nie w miesiącach. Czas wracać do pracy (w reżimie DDM). Zróbmy to korzystając z listopadowej mapy" - zaapelował Cezary Kaźmierczak.
Źródło: TVN24 Biznes