Jeżeli w najbliższych tygodniach nie pojawią się regularne opady deszczu, tegoroczna susza być może jedną z najgorszych w historii naszego kraju. - Zasiewy wiosenne nie mają za bardzo warunków do tego, by wschodzić - mówił w TVN24 ekspert do spraw ekologii Sławomir Brzózek. - Problemy z ograniczeniami spowodowanymi epidemią wywołaną przez koronawirusa oraz susza będą powodować presję inflacyjną - dodał Michał Kokoszkiewicz z portalu wiadomoscihandlowe.pl.
- Jeśli susza będzie trwała, to być może nie będzie trzeba nikogo najmować do pracy. Bo tej pracy być może nie będzie - stwierdził w TVN24 Sławomir Brzózek, ekspert ds. ekologii, pytany o zbiory owoców i warzyw w kontekście wyjazdu tysięcy Ukraińców z Polski w ostatnich tygodniach.
- W tej chwili wilgotność gleby to jest około 30 procent, zamiast 70-80 procent. Zasiewy wiosenne nie mają za bardzo warunków do tego, by wschodzić. Jeżeli w maju nie będzie "uczciwych" opadów deszczu (…), to możemy mieć bardzo nieciekawą sytuację w postaci braku produktów rolnych – dodał.
Oczka wodne, drzewa i krzewy
Brzózek apelował, by o suszy myśleć nie tylko w kontekście przeciwdziałania jej skutkom, ale także zapobieganiu przed jej wystąpieniem.
- Wielu rolników wie, co powinno robić. Tutaj mówimy o takim przebudowywaniu kanałów melioracyjnych, żeby wodę zatrzymywały. Chodzi o to, by zamykać odpływy. Druga rzecz bardzo ważna: tak prowadzić gospodarkę rolną, by mogło powstawać możliwie jak najwięcej oczek wodnych – wyjaśnił Brzózek.
Dodał, że ważna rolę odgrywają również "zadrzewienia i zakrzewienia", gdyż drzewa i krzewy zatrzymują wodę.
"Jak nie popada, to będzie bardzo tragicznie"
- W tej chwili mamy znacznie gorszą sytuację hydrologiczną niż w analogicznym okresie w ubiegłym roku. Zeszłoroczna susza była dotkliwa. Jeżeli w najbliższych tygodniach nie pojawią się regularne opady deszczu tegoroczna susza może być jeszcze gorsza, być może jedna z najgorszych w historii naszego kraju - zwrócił wcześniej uwagę w rozmowie z PAP hydrolog, wiceprezes PAN prof. Paweł Rowiński.
- Jak nie popada, to będzie bardzo tragicznie. Obecnie w centralnej Polsce, na Kujawach czy w Wielkopolsce nie padało przez marzec i kwiecień. Były ogromne wiatry i do tego niskie temperatury nocą - mówił także prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz.
Wyjaśnił, że przymrozki mogły uszkodzić kwiaty drzew owocowych czy truskawek. A brak wody negatywnie wpływa na uprawy jare, rośliny nie rosną. Rzepak potrzebuje dużą ilości wody, bo kształtują się obecnie pęd, pąki i kwiaty. Zaznaczył, że z powodu suszy będą niskie plony.
- Jeżeli spadnie deszcz, to uprawy ozime i jare dadzą sobie radę, ale jeżeli w ciągu tygodnia, dwóch nie będzie deszczu, to skutki będą nieodwracalne - powiedział Szmulewicz.
Jak informuje IMGW-PIB marzec 2020 r. był miesiącem bardzo suchym. Na większości stacji synoptycznych odnotowane miesięczne sumy opadów były zdecydowanie poniżej normy wieloletniej. O ile jeszcze w pierwszej połowie miesiąca występowały opady, to już w drugiej połowie były one minimalne lub ich praktycznie nie było. Kwiecień wygląda pod tym względem podobnie.
Rosnące ceny
Michał Kokoszkiewicz z portalu wiadomoscihandlowe.pl zwrócił uwagę w TVN24, że choć Główny Urząd Statystyczny w informacji za marzec podał dane dotyczące wzrostu cen żywności w skali roku o kilka, kilkanaście procent, to w rzeczywistości ten wzrost może być znacznie wyższy. Ma to związek z tym, że GUS zbierał informacje zdalnie.
- Najbliższy czas nie napawa optymizmem. Dalsze problemy z ograniczeniami spowodowanymi epidemią wywołaną przez koronawirusa oraz susza. To są rzeczy, które będą powodować presję inflacyjną – wyjaśnił.
Jak uchronić się przed drożyzną? Zdaniem Kokoszkiewicza będzie o to trudno. - Wiele z tych warzyw i owoców, które chcielibyśmy kupić jeszcze nie urosło. Sezon zbioru truskawek, malin, wiśni czy porzeczek jeszcze się nie zaczął. Wydaje mi się, że będziemy musieli zaakceptować te wyższe ceny – zaznaczył.
Dodał, że sporym problem będą "ponadrywane łańcuchy dostaw i dowożenie produktów" do klientów związane z obostrzeniami, a z drugiej strony "mniejsze zbiory i plony, a tym samym wyższe ceny" spowodowane suszą. Jak zauważył, kłopotem dla producentów owoców może być też brak siły roboczej, w tym z Ukrainy.
Mniej pracowników sezonowych
Analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego w "Tygodniku Gospodarczym", powołując się na szacunki DNB Bank Polska, zwrócili uwagę, że w nadchodzących miesiącach w UE będzie brakować ok. 40-50 proc. pracowników sezonowych, co może oznaczać, że wiele warzyw i owoców zostanie na polach i w sadach.
W związku z brakiem pracowników sezonowych Komisja Europejska zaleciła, by pracowników sezonowych pracujących w sektorze owocowo-warzywnym traktować jako personel o znaczeniu krytycznym.
Ekonomiści przypomnieli jednocześnie, że Polska jest jednym z największych producentów żywności w UE i odnotowuje znaczące nadwyżki w handlu zagranicznym artykułami rolno-spożywczymi. Podkreślili, że produkcja przekracza krajowe zapotrzebowanie w przypadku większości rodzajów produkcji rolnej, co zwiększa nasze bezpieczeństwo żywnościowe. "W 2019 r. wartość polskiego eksportu żywności wyniosła 31,4 mld euro, zaś importu 21,1 mld euro" - wskazali. Ich zdaniem krótkotrwałe braki towarów w sklepach na początku epidemii nie wynikały z niedoboru artykułów rolno-spożywczych w kraju, lecz były następstwem zatorów w logistyce (pojawiły się trudności w dostarczeniu w krótkim czasie odpowiedniej ilości towarów z magazynów do sklepów).
"Mimo to niedobór pracowników sezonowych, którzy dotychczas przyjeżdżali do Polski głównie z krajów Europy Wschodniej, a także panująca susza, przełożą się zapewne na wzrost cen żywności w Polsce" - ocenili.
Źródło: TVN24, PAP