Rzeczywistość będzie biegła szybciej niż zapisy porozumienia między górnikami a rządem - ocenił dr Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, który był gościem "Wstajesz i weekend" w TVN24. - Spośród 17 kopalń, które w tej chwili funkcjonują w Polsce, tylko cztery mają szansę funkcjonować dłużej - wskazał.
Związkowcy i delegacja rządowa podpisały porozumienie w sprawie zasad i tempa transformacji górnictwa. Zgodnie z porozumieniem, ostatnia kopalnia węgla kamiennego należąca do Polskiej Grupy Górniczej ma zakończyć działalność w 2049 roku. - Ta perspektywa jest na tyle odległa, że trudno mówić o perspektywie realnej. Rzeczywistość będzie biegła szybciej niż zapisy tego porozumienia. Kopalnie po prostu nie mają udostępnionych zasobów węgla, mimo że posiadają je geologicznie - ocenił Jerzy Markowski.
- Porozumienie tytularnie obejmuje wszystkich górników i tak naprawdę dotyczy ono tych kopalń, które miałyby szanse funkcjonować po roku 2049, ale proszę mi wierzyć, że spośród 17 kopalń, które w tej chwili funkcjonują w Polsce, tylko cztery mają szanse funkcjonować dłużej ze względu na posiadane zasoby węgla, a przede wszystkim udostępnione zasoby węgla - wyjaśnił były wiceminister gospodarki.
Jego zdaniem "wszystkie pozostałe kopalnie i tak wcześniej skończą swój żywot". - Mało tego, górnicy korzystają z przywilejów emerytalnych, który powoduje, że dla nabycia uprawnień emerytalnych wystarczy 25 lat pracy pod ziemią, więc nawet ten górnik, który dzisiaj nie pracuje, ale przyjąłby się do pracy, to jeszcze załapie się, bo zdąży nabyć uprawnienia emerytalne przed 2049 rokiem - dodał.
Dwie wartości porozumienia
Zdaniem Jerzego Markowskiego porozumienie ma dwie wartości. - Kończy spór, który rozpoczął się we wrześniu, tym kuriozalnym dokumentem, którego nawet pan premier Sasin nie miał odwagi ujawnić, o zamknięciu trzech kopalń w Rudzie Śląskiej i dwóch poza Rudą Śląską, które miało zbawić polskie górnictwo. Dziś okazuje się, że to niczego nie zbawia, bo można robić to powoli - wskazał.
- Druga wartość tego dokumentu jest taka, że ona przerywa protest, ale również wyznacza de facto koniec państwowego górnictwa w Polsce, czyli górnictwa, które jest bastionem polityczno-związkowym, w którym niestety coraz trudniej przebić się z kompetencjami i wykształceniem ekonomicznym - dodał były wiceminister gospodarki.
W ocenie Markowskiego, "to wcale nie jest koniec węgla w Polsce, ale to jest koniec państwowego górnictwa w Polsce i dlatego to jest dobre".
Model niemiecki
Przedstawiciele rządu oraz działających na Śląsku związków uzgodnili, że Polska przyjmie niemiecki, długofalowy model transformacji górnictwa.
- Ten model jest w Polsce nie do odtworzenia, ażeby dotować z budżetu państwa koszty wydobycia węgla. Budżet państwa będzie prawdopodobnie kontynuował to, co robi dzisiaj za zgodą Komisji Europejskiej, mianowicie fizyczną likwidację kopalń trwale nierentownych, po to, żeby węgiel pojawiał się na rynku polskim na warunkach rynkowych - zaznaczył Markowski.
Jak wskazał, ma to doprowadzić do sytuacji, w której odbiorca węgla - energetyka, ciepłownictwo, osoby, które ogrzewają domy węglem - mogą nabywać węgiel w warunkach rynkowych, czyli tam, gdzie taniej. - Stąd też miejsce dla węgla importowanego - dodał.
- Jestem przekonany, że to porozumienie w żaden sposób nie wpłynie na koszty energii elektrycznej wytwarzanej z węgla kamiennego, a nie brunatnego - podkreślił.
Co z innymi kopalniami?
Porozumienie dotyczy wygaszenia działalności kopalń należących do Polskiej Grupy Górniczej. W Polsce swoje kopalnie ma jednak również na przykład Jastrzębska Spółka Węglowa. - W Jastrzębskiej Spółce Węglowej mamy pięć kopalń, z tego jedną kopalnię Budryk, którą akurat ja wybudowałem i ona ma złoże na dużo dłużej niż te przewidywane 30 lat (2049 rok - red.). Tam jest złoże na 80 lat - wskazał Markowski.
Jak zwrócił uwagę, "to jest spółka, która wydobywa węgiel koksowy, która Unia Europejska uznała za produkt deficytowy i strategiczny dla Unii Europejskiej, także to się rządzi innymi prawami". - W JSW wydobywają w niewielkiej ilości - 15 procent - węgiel energetyczny, więc to nie ten surowiec, stąd też inny pogląd na sprawę - wyjaśnił były wiceminister gospodarki.
- Jastrzębska Spółka Węglowa ma poza tym kopalnie, które wcześniej niż 30 lat zakończą swoje funkcjonowanie. Nie dotyczy, to kopalni Budryk, kopalni Bzie-Dębina, którą uruchomiono w ubiegłym roku i kopalni Pniówek, jeżeli chłopcy dobrze poszukają węgla, a mają gdzie szukać - dodał.
- Nie dotyczy to także - jak sądzę - powstających w Polsce, które będą inwestycjami prywatnymi, tudzież zagranicznymi, bo i takie się pojawiają. Tu upatruję nadzieję na dostarczenie węgla na polski rynek - zaznaczył Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24