Tam nie ma zgody w tej chwili. My już wiemy, że tam jest Rów Mariański pomiędzy częścią członków Rady, przede wszystkim tymi senackimi, a pozostałymi - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 doktor Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole. Z kolei ekonomistka doktor Anna Popiołek z "Gazety Wyborczej" podkreśliła, że członkowie RPP "znaleźli się w dziwnej sytuacji, bo regulamin, zgodnie z którym działają, przygotowała poprzednia Rada".
W "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej, mówiła o piśmie, które razem z dwoma innymi członkami - Ludwikiem Koteckim i Przemysławem Litwiniukiem, złożyła do prezesa NBP. Wnioskują oni o zwołanie dodatkowego niedecyzyjnego posiedzenia RPP w listopadzie. Tyrowicz przyznała w TVN24, że "od początku nie rozumie, dlaczego te posiedzenia są jednodniowe i tak krótkie".
"Na to potrzeba czasu"
- Potrzeba była dawno, dawno temu i od miesięcy byłoby wszystkim łatwiej, gdyby członkowie Rady mogli debatować przez dwa albo nawet trzy dni, a nie przychodzić na trzy godziny, przygotowywać komunikat i podejmować decyzje - mówiła Popiołek.
- Po pierwsze, dwudniowe posiedzenia to nie jest ewenement w skali międzynarodowej. Banki centralne potrzebują więcej czasu - mówię o tych ciałach kolegialnych. To jest właśnie ciało kolegialne (...). Wypracowanie wspólnego stanowiska w sprawach tak ważnych, jak opinia do budżetu, (...) decyzja dotycząca stóp procentowych w sytuacji, gdy na stole w listopadzie członkowie Rady mają projekcję inflację - to jest scenariusz makroekonomiczny, w tym scenariusz inflacyjny, który jest podstawą podjęcia decyzji - nie wyobrażam sobie, by można to było zrobić w ciągu trzech godzin. Myślę, że dwa dni to może być za mało - powiedział Borowski.
Dodał też: - Myślę, że to trzeba powiedzieć bardzo wyraźnie - w Narodowym Banku Polskim jest ogromna, zakumulowana wiedza. To jest w zasadzie największy instytut badawczy w Polsce, ze świetnymi ekonomistami. I członkowie Rady muszą wejść z nimi w dyskusję, przygotowując te opinie, korzystać z ich wiedzy. Na to potrzeba czasu. W ciągu trzech godzin tego się nie da zrobić.
"Postawili prezesa Glapińskiego pod ścianą"
- Komunikat po posiedzeniu ma w istocie odzwierciedlać stanowisko większości Rady. Tam nie ma zgody w tej chwili. My już wiemy, że tam jest Rów Mariański pomiędzy częścią członków Rady, przede wszystkim tymi senackimi, a pozostałymi. To jest też tekst, który trzeba przedyskutować, wypracować. W tych trzech godzinach raczej trudno - stwierdził Borowski.
- Chodzi o to, by ta dyskusja znajdowała odzwierciedlenie w oficjalnych dokumentach. Myślę, że ta errata, którą zrobiła profesor Tyrowicz i wywołała falę komentarzy, wynikała z faktu, że mniejszość Rady nie odnajduje się w tym komunikacie - ten komunikat po prostu trzeba zmienić. Tam trzeba napisać, jakie jest zdanie większości (...) - tłumaczył Borowski.
Dodał, że "komunikat powinien być prezentowany przez prezesa z udziałem tych członków Rady, którzy są w mniejszości i od razu powinniśmy poznać wyniki głosowania". Wyjaśnił, że "żeby to zrobić, trzeba zmienić ustawę o NBP". - Myślę i tego bym oczekiwał od senackich członków Rady, że zaproponują takie zmiany w ustawie o NBP, które to umożliwią. Żeby profesor Tyrowicz miała komfort i gdy do państwa przychodzi, nie bała się powiedzieć, jak głosowała, bo grozi jej prokurator. To jest sytuacja absolutnie niezrozumiała również w kontekście tego, co robią inne banki centralne. Tam poznajemy bardzo często wynik głosowania od razu - podkreślił.
Według Popiołek "bardzo ważny jest ten dokument, który wpłynął wczoraj do prezesa Glapińskiego". - Oprócz tego, że członkowie chcą rozmawiać o projekcji inflacji, o projekcji wzrostu gospodarczego, o opinii do budżetu, to również mają nadzieję, że będzie przedyskutowywany regulamin Rady Polityki Pieniężnej. Oni się teraz znaleźli w bardzo dziwnej sytuacji, że regulamin, zgodnie z którym działają, przygotowała dla nich poprzednia Rada Polityki Pieniężnej na początku roku - zaznaczyła.
Jej zdaniem "ważne podkreślenia jest to, w jakiej formie zaproponowali ten dodatkowy dzień posiedzenia". - Tak naprawdę postawili prezesa Glapińskiego pod ścianą: albo będziemy mieć dwudniowe posiedzenie, albo będziemy mieć dwa posiedzenia, czyli 8 i 9 listopada, więc oni i tak będą musieli debatować przez dwa dni - powiedziała Popiołek.
"Kredyty hipoteczne się nie sprzedają"
Popiołek wypowiedziała się również o sytuacji na rynku nieruchomości. - Widzimy postępujące mrożenie tego rynku kredytów hipotecznych już od kilku miesięcy. Kredyt na mieszkanie, na dom stał się produktem luksusowym. Tylko najbogatsi mogą sobie na to pozwolić. Będziemy mieć kolejne fatalne dane. Coraz mniej osób będzie mogło się w ogóle zastanawiać nad zakupem mieszkania na kredyt - zaznaczyła.
Dodała też: - Z jednej strony mamy problem z tym, że kredyty hipoteczne się nie sprzedają, mimo że prezes Glapiński mówi, że to czasowe i zaraz te stopy pójdą w dół, więc rynek kredytów będzie odmrożony. Ale bardziej bym się zastanawiała, co się stanie z osobami, które mogły wziąć kredyty, gdy były ultraniskie stopy procentowe - dwa lata temu. Wakacje kredytowe się skończą i wtedy zobaczymy prawdziwe problemy. Bardziej bym się martwiła o tych, którym się udało wziąć ten kredyt, gdy stopy były rekordowo niskie.
- To jest ten efekt zacieśnienia polityki pieniężnej. Mamy znaczący wzrost stóp procentowych i do tego mamy jeszcze tę nakładkę, czyli te dodatkowe pięć punktów procentowych, które musimy doliczać do stopy procentowej, wyliczając zdolność kredytową klientów, którzy w bankach zwracają się z zapytaniem, czy mogą dostać kredyt mieszkaniowy. Ten kredyt z definicji jest dzisiaj mniej dostępny i on będzie mniej dostępny tak długo, jak stopy procentowe pozostaną na tym poziomie - mówił Borowski.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24