W tym pączku ogniskują się wszystkie problemy, które wywołują inflację - powiedział w programie "Fakty po Faktach" główny ekonomista "Pulsu Biznesu" Ignacy Morawski. Przewodnicząca Rady Pracodawców RP Joanna Makowiecka-Gatza stwierdziła, że jeżeli chodzi o inflację, "nie widać spokoju na horyzoncie".
Główny Urząd Statyczny podał w środowym komunikacie, że inflacja w Polsce wyniosła w styczniu 17,2 procent w skali roku. Analitycy oczekiwali wzrostu cen o 17,6 procent. W grudniu ceny rosły w tempie 16,6 procent.
Według szacunków HRE Investments pączek wykonany według tradycyjnej receptury, czyli taki smażony na smalcu i wypełniony różaną konfiturą, powinien w tym roku kosztować 4,63 zł i jest to o 31 proc. więcej niż rok temu.
Indeks pączka
- Są znane indeksy, na przykład burgera czy pizzy. Dzisiaj mamy indeks pączka, nasz rodzimy. Ta inflacja, drożyzna naprawdę nas mocno przytłacza jako ludzi i przedsiębiorców również. Niestety nie widać spokoju na horyzoncie - mówiła Joanna Makowiecka-Gatza.
Ignacy Morawski stwierdził, że "w tym pączku ogniskują się wszystkie problemy, które wywołują inflację". - Po pierwsze produkcja wyrobów piekarniczych jest energochłonna. Po drugie na świecie generalnie drożeje żywność. Teraz już jesteśmy za górką, powoli ten trend się odwraca na szczęście. Natomiast ten szczyt był w zeszłym roku i prawdopodobnie te efekty jeszcze widać - wyjaśnił Morawski.
Ekonomista zwrócił uwagę, że za wzrostem cen nie nadążają płace. - W Polsce mamy dość wysoki nominalny wzrost wynagrodzeń, ale nie realny. Realna zmiana wynagrodzeń jest najniższa dokładnie od 30 lat. To jest naprawdę bolesne - mówił.
Kiedy szczyt wzrostu cen?
Zdaniem Morawskiego "jesteśmy obecnie blisko szczytu inflacji". - Ja nie wiem, czy on będzie bliżej 18 procent czy 19 procent, ale jesteśmy blisko. Kluczowe pytanie, jak szybko ta inflacja będzie się obniżała. (...) Optymistyczny scenariusz zakładałby, że będzie jednocyfrowy wzrost na koniec rok - powiedział.
Ekonomista odniósł się również do wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego, który podczas ostatniej konferencji prasowej prognozował, że na koniec roku inflacja uplasuje się na poziomie 6 proc. - Uważam, że jest to możliwe. Wszystko będzie jednak zależało od cen energii. Właśnie to, co się stało na rynkach energetycznych, wybiło nam inflację z poziomów 6-8 procent, który mieliśmy w 2021 roku, jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę, do poziomu 15-20 procent. Widzimy spadek cen gazu na rynkach hurtowych w Europie. Zanim ten spadek przefiltruje się do gospodarki, minie na pewno wiele kwartałów - mówił Ignacy Morawski.
Podkreślił jednak, że "na pewno teraz nie widać sygnałów tego, aby inflacja zwalniała". - Widać natomiast sygnały, że jesteśmy na szczycie - mówił.
Zdaniem eksperta największym wyzwaniem dla polskiej gospodarki "będzie zejście z okolic 10 procent do tego, co było przed pandemią, czyli 3 procent". - To największe wyzwanie na lata 2024-2025 - ocenił.
Przedsiębiorcy w kryzysowej sytuacji
Joanna Makowiecka-Gatza stwierdziła, że obecnie mamy sytuację, w której "nie można zamknąć inwestycji". - Inwestorzy z wykonawcami czy też partnerami próbują uchwycić budżet inwestycji czy danego projektu. Nie jest to możliwe właśnie ze względu na wysoką inflację - tłumaczyła. Zwróciła uwagę, że "mamy też bardzo drogi pieniądz", co wpływa na możliwości przedsiębiorców dotyczące kredytów.
Zwróciła też uwagę na niepewność związaną z prowadzeniem biznesu w ostatnich latach. - Jeszcze żeby było "łatwiej", tym przedsiębiorcom zmienia się ciągle prawo - powiedziała.
Dodała, że wiele firm nie ma obecnie niezbędnego bufora finansowego. - Dzisiaj przedsiębiorcy są wycieńczeni. Są problemy z płynnością, mamy wiele firm, które już się zamykają, wzrasta wskaźnik bankructw. Przedsiębiorcy nie zamykają działalności z dnia na dzień. (...) Jest jednak pewien kres, sytuacje, których nie da się wytrzymać, choćby nie wiem jak bardzo się starało - mówiła.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24