Kluczem jest, że nie zadział nadzór właścicielski Ministerstwa Aktywów Państwowych - powiedziała na antenie TVN24 Urszula Kuczyńska z Instytutu Sobieskiego, komentując raport Najwyższej Izby Kontroli dotyczący fuzji Orlenu i Lotosu. - Nic w tej sprawie nie było transparentne - dodał Łukasz Frątczak, reporter "Czarno na białym".
Z opublikowanego w poniedziałek raportu Najwyższej Izby Kontroli (NIK) wynika, że PKN Orlen przy fuzji z Lotosem zbył podmiotom prywatnym aktywa co najmniej o 5 mld zł poniżej ich szacowanej wartości. Kontrolerzy zarzucili ówczesnemu ministrowi aktywów państwowych wyrażenie zgody na fuzję bez niezbędnych analiz i konsultacji. Sam Orlen odrzuca ustalenia NIK jako bezwartościowe, sporządzone przy użyciu błędnej metodologii, z wykorzystaniem danych niemających nic wspólnego ze stanem faktycznym.
Gośćmi TVN24 byli Urszula Kuczyńska, ekspertka do spraw transformacji energetycznej z Instytutu Sobieskiego oraz Łukasz Frątczak, reporter "Czarno na białym", współautor - wraz z Dariuszem Kubikiem - reportażu "Fuzja (nie)kontrolowana", który można obejrzeć w TVN24 GO. Pytani byli o raport Najwyższej Izby Kontroli w sprawie przejęcia Lotosu.
"Niedopilnowanie interesów właściciela, czyli państwa polskiego"
Urszula Kuczyńska wskazała, że dużym problemem jest "Jacek Sasin, były minister aktywów państwowych oraz niedopilnowanie interesów właściciela, czyli państwa polskiego". - Prawda jest taka, co do tego nie ma wątpliwości, że minister aktywów państwowych nie wykorzystał żadnego narzędzia, które pozwoliłoby mu uzyskać realną kontrolę nad całym procesem. Łącznie z dostępem do dokumentów - zauważyła Kuczyńska.
Frątczak: moim zdaniem nic nie było transparentnie
Łukasz Frątczak zwrócił uwagę, że NIK "wycenił paczkę transakcyjną, którą nabyło Saudi Aramco, na dziewięć miliardów czterysta milionów złotych".
- Orlen zapłacił za to dwa miliardy dwieście milionów złotych. Różnica jest prosta: siedem miliardów dwieście milionów złotych. Tyle według NIK-u straciliśmy na tej transakcji z Saudi Aramco - wskazał. Jest to potwierdzenie wcześniejszych ustaleń reporterów "Czarno na białym".
Frątczak mówił, że politycy Prawa i Sprawiedliwości powtarzają jak mantrę to samo, że wszystko z fuzją było w porządku, wszystko było transparentnie. - Moim zdaniem nic nie było transparentnie - stwierdził reporter "Czarno na białym".
"Orlen do tej pory nie położył kart na stole"
Zdaniem Urszuli Kuczyńskiej, "jak NIK wchodzi z kontrolą, to bez względu na to, czy jesteśmy spółką akcyjną czy nie, to umożliwiamy organowi państwa kontrolę nad całym procesem."
- Nie byłoby tego zamieszania, gdyby faktycznie ta transparentność była dochowana. Co nie zmienia faktu, że fuzje i jej skutki ocenia się w różnych perspektywach, krótko, średnio i długoterminowych. Nie ma wątpliwości, że w tym najkrótszym okresie zrealizowano cel strategiczny, jakim było uczynienie Orlenu gigantem na rynku paliwowym w Europie Środkowej. To się udało. Pozycja Orlenu jest wspaniała, co nie zmienia faktu, że zapłaciliśmy za to ogromną cenę i nie wiadomo, czy ryzyka odpowiednio zważono. Wpuściliśmy na rynek hurtowy Saudów i nie wiadomo, czy w perspektywie średnio i długoterminowo Orlen sobie poradzi - stwierdziła.
W jej ocenie kwestia fuzji wyglądała "na próbę budowy strategicznego koncernu, który wręcz urasta do rangi organu państwa i ministerstwa" i ma realizować jego zadania.
- To nie są rzeczy nieznane na świecie, tylko że powstawały i działy się w innych okolicznościach gospodarczych i historycznych niż Polska XXI wieku. Pojawia się tutaj cały szereg pytań, na które odpowiedzi powinniśmy znać a priori, zamiast teraz domyślać się ze szczątkowych informacji. Orlen do tej pory nie położył kart na stole. Nie znamy całości dokumentacji - zaznaczyła.
Zdaniem Urszuli Kuczyńskiej w przypadku tej fuzji "cele strategiczne nie do końca są jasne". - To była decyzja polityczna - stwierdziła.
"Sprzeczne informacje" od Orlenu
Lukasz Frątczak zwrócił uwagę, że "problem polega na tym, że dostajemy sprzeczne informacje z samego Orlenu".
- Raz Daniel Obajtek mówi, że dzięki fuzji z Lotosem i PGNiG znaleziono synergię na dwadzieścia miliardów złotych. Wczoraj członek zarządu Orlenu (Janusz Szewczak - red.) mówił o dziewięciu miliardach złotych, ale w dokumentach Orlen wyliczył je na dwa i pół miliarda złotych. Jako polski obywatel chciałbym się dowiedzieć, na ile zmierzono tę synergię? Jeżeli to jest dwa i pół miliarda czy warunkowo trzy i pół miliarda złotych w perspektywie dziesięciu lat, to kwota za którą sprzedaliśmy tę rafinerię nam się nigdy nie zwróci. Ponieśliśmy stratę - stwierdził. Jak dodał, "korzyści może będą, może nie, one są mgliste. Natomiast ryzyka są realne". - Kluczem tutaj jest, że nie zadział nadzór właścicielski Ministerstwa Aktywów Państwowych - podsumowała Kuczyńska.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka