- To jest budżet, który zakłada tylko i wyłącznie przestrzeń do wdrożenia programu Rodzina 500 plus - mówił o projekcie przyszłorocznego budżetu Adam Czerniak z Polityki Insight. W ocenie gościa TVN24 BiŚ brak jest w nim miejsca na inne obietnice PiS-u. - Gdybyśmy dodali te wszystkie obietnice PiS i je policzyli, to wychodzi nam rocznie koszt ponad 40 mld zł. Tego w tym budżecie nie widać - dodał.
Budżet pod 500 złotych
Przedstawiony przez Szałamachę projekt zakłada, że deficyt w 2016 r. nie powinien przekroczyć 54,7 mld zł. Dochody zaplanowano na 313 mld zł (wobec 297 mld 252 mln zł zaplanowanych na 2015 rok), a wydatki na 368 mld zł (wobec 343 mld 332 mln zł przewidzianych na ten rok).
- Prawo i Sprawiedliwość w swoich obietnicach dotyczących finansowania wydatków z budżetu poszła dosyć daleko. Będziemy widzieć w przyszłorocznym budżecie dwa nowe podatki (bankowy i od sklepów wielkopowierzchniowych - red.) plus do tego dodatkowe dochody z lekkiej konsolidacji finansów publicznych - zwracał uwagę Adam Czerniak z Polityki Insight.
Zdaniem eksperta, wzrost wydatków w budżecie jest związany z programem Rodzina 500 plus, czyli z wprowadzeniem świadczeń wychowawczych na drugie i kolejne dziecko w wysokości 500 złotych miesięcznie. - Budżet został zmieniony specjalnie" na 500 zł na drugie i kolejne dziecko - wskazywał Czerniak.
Dług publiczny
W projekcie założono, że PKB wzrośnie o 3,8 proc., średnioroczna inflacja wyniesie 1,7 proc., a deficyt sektora finansów publicznych ma nie przekroczyć 2,8 proc. PKB.
Jednak zdaniem gościa TVN24 Biznes i Świat, "sama wysokość deficytu budżetowego nie jest zagrożeniem, bo musimy patrzeć nie tylko na budżet centralny, ale na cały sektor finansów publicznych, czyli sytuację finansową samorządów i ZUS-u".
- Dopiero jak to wszystko weźmiemy pod uwagę, to dopiero wtedy możemy ocenić jaka jest skala luzowania polityki naszego kraju - wyjaśniał jednocześnie dodając, że "ona jest z tej perspektywy nieduża".
- Prawdopodobnie deficyt sektora finansów publicznych na przyszły rok wyniesie ok. 2,9 proc. PKB, czyli będzie bardzo zbliżony do tego, co widzieliśmy w tym i poprzednim roku - wskazywał.
Niebezpieczeństwo dla rynków
Zdaniem Czerniaka, "z tej perspektywy rynki finansowe niespecjalnie mają się czego obawiać. Bo deficyt jest w miarę pod kontrolą".
- To, co jest niebezpieczne z punktu widzenia rynków finansowych, to demontaż reguły wydatkowej. Po to, żeby móc więcej wydawać pieniędzy z budżetu. To w długim okresie może powodować, że deficyt sektora finansów publicznych będzie wyższy i może przekraczać 3 proc. PKB zapisanych w traktatach unijnych - wyjaśniał.
- To jest niebezpieczne dla inwestorów, którzy się boją, że w takiej sytuacji dług publiczny zamiast w Polsce spadać, będzie rósł - dodał Adam Czerniak.
Wskazywał przy tym na możliwe negatywne konsekwencje. - Jak część inwestorów zaczyna wychodzić z rynku, to rentowności obligacji zaczynają iść w górę. To oznacza wyższe koszty obsługi długu zagranicznego, a to z kolei oznacza konieczność poczynienia większych oszczędności - tłumaczył Czerniak.
Kwota wolna ze zmianami?
Czerniak pytany o pozostałe obietnice wyborcze, odpowiedział, że "jeżeli budżet miałby wyglądać tak jak przedstawił minister Szałamacha", to nie ma w nim miejsca na wdrożenie innych pomysłów zwycięskiego ugrupowania.
- To jest budżet, który zakłada tylko i wyłącznie przestrzeń do wdrożenia programu "Rodzina 500 plus". Gdybyśmy dodali wszystkie te wszystkie obietnice PiS i je policzyli, to wychodzi nam rocznie koszt ponad 40 mld zł. Tego w tym budżecie nie widać - stwierdził gość TVN24 Biznes i Świat.
Zdaniem Czerniaka, pozostałe obietnice "zostaną wdrożone później, a może także zostaną wdrożone w okrojonym zakresie". - Wicepremier Morawiecki powiedział już, że mogą zajść zmiany w kwocie wolnej od podatku, że może nie wszyscy będą mieli kwotę wolną od podatku na poziomie 8 tys. zł - argumentował.
- To wydaję się dobrym rozwiązaniem. Gdyby wdrożyć taką kwotę wolną od podatku, która byłaby w wysokości 8 tys. zł dla osób najmniej zarabiających i później stopniowo np. w mechanizmie "złotówka za złotówkę" wzrostu dochodu była obniżana do zera dla najbogatszych, to nie byłaby kosztowna dla systemu finansów publicznych oraz zwiększałaby progresywność polskiego systemu podatkowego. Bogaci płaciliby procentowo wyższy podatek niż osoby biedniejsze, a to także poprawiłoby sprawiedliwość społeczną - stwierdził Adam Czerniak z Polityki Insight.
Uszczelnienie VAT
Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało także podczas kampanii uszczelnienie podatku VAT na 20 mld zł rocznie. Zdaniem eksperta nie widać tego w tym momencie. - Uszczelnienie systemu podatkowego trwa. Tego nie można zrobić z dnia na dzień - wskazywał Czerniak.
- Spodziewam się, że w 2016 roku ministerstwo finansów będzie pracować nad różnymi rozwiązaniami legislacyjnymi po to żeby już od 2017 roku wpływało więcej podatku - dodał.
Autor: mb/gry / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24BiŚ