3200 złotych - tyle stracił każdy z nas przez spór polskiego rządu z Brukselą. Te wyliczenia obejmują zablokowane środki z Krajowego Planu Odbudowy czy kary za niewypełnienie wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. O tym, jaki wpływ ma ten spór na polską gospodarkę, opowiadał na antenie TVN24 BiS profesor Paweł Wojciechowski, szef Rady Programowej Instytutu Finansów Publicznych i były minister finansów.
Według badania instytutu Oxford Economics łączny skumulowany mierzalny koszt braku wypłaty środków z KPO i funduszy strukturalnych do końca 2023 roku powinien łącznie wynieść ok. 1,4 proc. PKB.
- To brak środków na 20 procent inwestycji publicznych. To nie jest, tak jak mówił poseł Karski, że to garść drobniaków. To są konkretne pieniądze, które są wyjęte z naszych kieszeni. Brak inwestycji, 1,4 procent PKB w całej perspektywie finansowej, brak KPO i środków strukturalnych i możemy to przeliczyć na portfel każdego Polaka. Wyszło 3,2 tysiąca złotych. Z tego tylko 2 procent to są kary TSUE. Pozostałe 98 procent to utracone korzyści z tytułu braku inwestycji. To, że władza utrzymuje to, że to są grosze to jest nieprawda. To jest czyste kłamstwo - wskazał prof. Wojciechowski.
Koszty mogą jeszcze wzrosnąć
Były minister finansów zauważył, że dotyczy to całej perspektywy siedmioletniej, a koszty te mogą być znacznie większe.
- Tracimy konkurencyjność jako państwo, bo inne państwa te pieniądze dostają, a my nie. Co więcej, to jest asymetryczne wsparcie dla polskiej gospodarki, bo my dostajemy stosunkowo dużo więcej, niż wpłacamy do unijnego budżetu i korzystamy z tej asymetrii. Dodatkowo Fundusz Odbudowy jest finansowany z podatków ponoszonych przez wszystkie państwa UE. Nie ma wytłumaczenia, dlaczego te pieniądze są wstrzymywane. Jest to ogromne zaniedbanie rządu. Za brak praworządności płacimy ogromną minusową premię w postaci tych 3,2 tysiąca złotych - podkreślił.
Pytany o "lex Tusk", ekonomista zwrócił uwagę, że związku między demokracją a rozwojem nie widzą autorytarne reżimy. - Widać wyraźnie, że te państwa, które są autokratyczne i zmierzają w kierunku autokracji, dużo słabiej się rozwijają. Mają stabilne rządy, ale to nie znaczy o stabilności gospodarczej. W Europie najbardziej stabilne rządy mają Białoruś, Rosja, Turcja i Węgry. To nie znaczy, że tam jest dobrobyt. Wręcz przeciwne, wszystko jest okupione bardzo wysoką inflacją. Tam można wszystko zmonetyzować, cały dług publiczny. Można rozdać pieniądze i bank centralny kupi ten dług publiczny - tłumaczył.
- To daje jasny sygnał dla inwestorów, że potencjalnie nie warto ryzykować swoich pieniędzy i inwestować długoterminowo. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne do Polski będą wstrzymane. I tak już są bardzo niskie. Poziom inwestycji w Polsce jest drugi najniższy w Unii Europejskiej, jeżeli popatrzymy na stopę inwestycji, czyli relację inwestycji do PKB. Inwestorzy będą się zastanawiać, że jak władza może złamać konstytucję po to, żeby zagrozić demokratycznym wyborom i wyeliminować częściowo konkurencję polityczną, to dlaczego nie mogą takich samych sztuczek użyć, żeby pogwałcić prawa inwestorów i ich wywłaszczyć. To realne zagrożenie. To kwestia wiarygodności polskiej gospodarki czy właściwie jej braku - podsumował.
Krajowy Plan Odbudowy
1 czerwca 2022 roku Krajowy Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności został zaakceptowany przez Komisję Europejską. Z kolei 17 czerwca KPO zostało zaakceptowane przez Radę UE. Do tej pory do Polski nie trafiły jednak pieniądze z KPO z powodu zastrzeżeń odnośnie realizowania tzw. kamieni milowych dotyczących m.in. praworządności. Chodzi o łącznie ponad 35 mld euro w formie dotacji i preferencyjnych pożyczek z unijnego funduszu na odbudowę gospodarki po pandemii.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock