Banki negatywnie zareagowały na projekt podatku bankowego, którego główne założenia w TVN24 Biznes i Świat przedstawił Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów. Zdaniem ekspertów, sytuacja ta pokazuje słabość naszej giełdy uzależnionej od decyzji politycznych.
- Podatek bankowy jest już w zaawansowanej fazie. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu posłowie będą w stanie go zgłosić w uzgodnionej formie - stwierdził. - Zmierzamy ku temu, żeby to był podatek od aktywów, a podstawową stawką 0,39 proc. Jeszcze uzgadniamy od jakiego progu dochodów trzeba liczyć podatek. W tej chwili mówimy o 4 mld zł - dodał minister. Kowalczyk wyraził także nadzieję, że podatek bankowy wejdzie w życie od początku 2016 roku.
Banki w dół
Na tę właśnie zapowiedź zdaniem Piotra Kuczyńskiego, głównego analityka DI Xelion zareagowały banki, a także indeks WIG20.
Na zamknięciu piątkowych notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie zniżkowały akcje banków: Alior o 1,96 proc., Bank Millennium o 2,29 proc., BZWBK o 1,06 proc., mBank o 4,57 proc., Pekao o 1,17 proc., PKOBP o 1,15 proc.
Cały indeks WIG20 zamknął sesję ze stratą wynoszącą 1,42 proc.
- Jesteśmy świadkami słabości naszej giełdy, szczególnie dużych spółek "sterowanych" z Wiejskiej lub Alei Ujazdowskich od końca 2011 roku. Psucie zaczęło się od pierwszego podatku sektorowego, czyli od podatku od kopalin, potem OFE i teraz "grają" to samo tylko głośniej i szybciej. Stąd te nerwowe reakcje rynku - stwierdził Roland Paszkiewicz z CDM Pekao.
- Giełda jest źródłem pieniądza do tanich inwestycji. Jeżeli zamordujemy giełdę, to jedno źródło wyschnie. Panie premierze (Mateusz Morawiecki - red.) niech pan coś zrobi żeby to było 0,39 proc. od aktywów, ale nie z kredytami - apelował Kuczyński.
Konsekwencje
Zdaniem głównego ekonomisty DI Xelion można było spodziewać się takich rozwiązań zaproponowanych przez zwycięskie ugrupowanie. - Wiadomym było, że podatek będzie niestety od aktywów oraz kredytów. Bo potrzebne są pieniądze - wyjaśniał jednocześnie zwracając uwagę na negatywne skutki wprowadzenia podatku w takiej formie.
- Skutek uboczny będzie taki jak na Węgrzech, że zagranica będzie trzymała się od nas z daleka, akcja kredytowa z czasem spadnie, wzrosną prowizje i inne koszty obsługi dla konsumentów - wyliczał Kuczyński.
Nieco dłużej poczekamy na projekt dotyczący hipermarketów. Zgodnie z zapowiedziami Kowalczyka ma on zostać wprowadzony jak najszybciej, brak jest jednak zapowiedzi, by miało się to stać od początku nowego roku. Zdaniem Piotra Kuczyńskiego, powodem są negocjacje z Komisją Europejską.
- Ponieważ muszą to uzgodnić z KE, to to potrwa i nie uda się tego wprowadzić od 1 stycznia 2016 roku - tłumaczył.
Należy bowiem pamiętać, że podobne rozwiązania zaproponowano na Węgrzech, co spotkało się z nieprzychylną reakcją ze strony Komisji.
Kwota wolna od podatku
W przypadku wprowadzenia kwoty wolnej od podatku w rządzie krążą dwa terminy.
W piątkowej rozmowie z "Rzeczpospolitą" premier Beata Szydło zapowiedziała wprowadzenie kwoty wolnej już od początku przyszłego roku. Z drugiej strony, Henryk Kowalczyk w rozmowie z TVN24 Biznes i Świat zapowiedział, że podwyższenie nastąpi od 2017 roku, co uzasadniał zbyt późnym terminem na przeprowadzenie zmian podatkowych.
Zdaniem Kuczyńskiego jest to jednak błędne myślenie, ponieważ "nie można wprowadzać zmian niekorzystnych dla podatnika po listopadzie". A podwyższenia kwoty wolnej od podatku do niekorzystnych nie należy. - To znaczy, że można wprowadzić zmiany w grudniu, czy styczniu - stwierdził.
Jego zdaniem uczciwiej byłoby zatem powiedzieć, że decydują o tym zbyt duże koszty. - Myślę, że każdy by to zrozumiał - powiedział główny analityk DI Xelion.
Rozmowa z Henrykiem Kowalczykiem, szefem Komitetu Stałego Rady Ministrów:
Autor: mb / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24BiŚ