500 złotych na każde drugie i następne dziecko będzie dla wszystkich rodzin bez względu na poziom dochodów - zadeklarował w rozmowie w TVN24 Biznes i Świat Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów. - Na razie nic się nie zmieniło - dodał jednocześnie zaprzeczając, by w rządzie była dyskusja na temat wprowadzenia kryterium dochodowości.
Program "Rodzina 500 plus", to priorytetowa obietnica nowego rządu. Coraz częściej pojawiają się jednak pytania, czy taka pomoc powinna być skierowana do wszystkich. Jednym z pomysłów miałoby być wprowadzenie kryterium dochodowości.
Mówiła także o tym we wtorek premier Beata Szydło. - Pojawiają się takie głosy nawet spośród tych, które mogły być beneficjentami. Tylko nie są to głosy wewnątrz rządu, tylko na zewnątrz - zapewnił Kowalczyk.
Jak dodał, "nie było dyskusji na temat wśród ministrów. Jeżeli chodzi o rząd takich pomysłów (kryterium dochodowości - red.) nie ma".
Kiedy wejdzie w życie?
Henryk Kowalczyk pytany o termin wejścia w życie programu podkreślał, że "to ustawa, która jest dość istotna". - Powinna przejść proces konsultacji społecznych i konsultacji z samorządami. To ważne, bo samorządy będą realizować tę ustawę. Po tych wszystkich konsultacjach projekt na pewno trafi do Sejmu na początku roku - wyjaśniał. - Nie chcę dawać głowy za kwiecień, ale w tych okolicach rodziny otrzymają pomoc.
Zdaniem szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów, "ustawa powinna wejść w życie na początku drugiego kwartału albo na przełomie pierwszego i drugiego kwartału". - Trzeba trochę czasu dać samorządom na przygotowanie i wdrożenie i dać narzędzia na realizację tej ustawy - dodał.
Utrata zasiłków?
Henryk Kowalczyk przyznał, że pomoc w ramach programu "Rodzina 500 plus", dla niektórych może oznaczać utratę innych zasiłków.
- Może się zdarzyć taka sytuacja, że jeśli ktoś korzysta z opieki społecznej ze względu na obecnie bardzo mały poziom dochodów i w momencie kiedy otrzyma ze względu na większą liczbę dzieci 1,5-2 tys. zł, to może wypaść z kryterium pomocy społecznej. Ale to chyba lepiej, że będzie dostawał w sposób systemowy powiedzmy 2 tys. zł co miesiąc, niż gdyby miał żebrać w opiece społecznej o czasami kilkadziesiąt złotych - wyjaśniał gość TVN24 Biznes i Świat.
- Ustawa ma na celu wspomaganie rodzin z większą liczbą dzieci, żeby nie musiały korzystać z pomocy społecznej, bo to nie jest zaszczytem dla nikogo - dodał Kowalczyk.
Nowe podatki
Prawo i Sprawiedliwość w trakcie kampanii zapowiedziało również wprowadzenie nowych podatków: bankowego i od supermarketów, które mają zostać przygotowane przez parlamentarzystów.
- Trwają jeszcze pewne uzgodnienia dotyczące podatku bankowego i konsultacje w związku z podatkiem od sklepów - stwierdził.
Jak przyznał szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, "podatek bankowy jest już w zaawansowanej fazie. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu posłowie będą w stanie go zgłosić w uzgodnionej formie". - Zmierzamy ku temu żeby to był podatek od aktywów, a podstawową stawką 0,39 proc. Jeszcze uzgadniamy od jakiego progu dochodów trzeba liczyć podatek. W tej chwili mówimy o 4 mld zł - dodał.
Projekt dotyczący hipermarketów zgodnie z zapowiedziami Kowalczyka, "przewiduje opodatkowanie sklepów, które mają więcej niż 250 m2 powierzchni handlowej i opodatkowanie podatkiem obrotowym 2 proc. od obrotów".
W przypadku tego pomysłu jest jednak więcej wątpliwości. - Mamy bardzo dużo różnych uwag. Jest wręcz lawina pomysłów i zrobimy konsultacje z zainteresowanymi stronami. Chcemy się temu dokładnie przyjrzeć.
Henryk Kowalczyk nie wykluczył jednak zmian w projekcie i wprowadzenia np. stawki progresywnej zamiast stałego podatku wynoszącego 2 proc. Wynoszącego przy mniejszych obrotach 0,5 proc. i wzrastającego wraz z obrotami do 2 proc. - Z podatkiem od sklepów wielkopowierzchniowych będzie trudniej wyrobić się do końca roku - stwierdził szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Kowalczyk wyraził nadzieję, że podatek bankowy wejdzie w życie od początku 2016 roku.
Węgierski przykład
Podobne rozwiązania zaproponowano na Węgrzech, co spotkało się z nieprzychylną reakcją ze strony Komisji Europejska. Rząd Viktora Orbana powoli wycofuje się z pomysłu wprowadzenia podatku od sieci handlowych, a z roku na rok zmniejszana będzie stawka podatku bankowego. Przyczyną jest ucieczka z kraju kapitału zagranicznego.
Kowalczyk pytany o możliwe konsekwencje dla Polski tłumaczył, że "co do sklepów wielkopowierzchniowych podejście KE jest bardziej rygorystyczne".
Jego zdaniem, wprowadzenie podatku bankowego sugerowała zaś sama Komisja. - KE patrzy przychylnie na tego typu pomysły i wielu krajach podatek już obowiązuje. Nie sądzę żeby były sprzeciwy - dodał szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Co z frankowiczami?
Kowalczyk pytany o rozwiązanie problemu zadłużonych we frankach przypomniał, że na razie jest to kwestia, którą zajmuje się Kancelaria Prezydenta. - Tam trwają rozmowy konsultacje. Dajemy szansę Prezydentowi żeby z tym pomysłem wyszedł. Jeśli będzie trudno znaleźć porozumienie między kredytobiorcami i bankami, to wtedy rząd coś zaproponuje - stwierdził.
- Czekamy i mamy nadzieję, że będzie to jednak jakieś porozumienie i sensowny podział kosztów z tym związanych - przyznał polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Jako sensowny Kowalczyk uznaje podział przewalutowania 50 na 50, ale jak tłumaczył, "banki są w bardziej uprzywilejowanej pozycji, więc należałoby ten ciężar przesunąć". - Na ile, to jest problem negocjacji i kompromisu - dodał.
Autor: mb / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24BiŚ