- Kiedy słucham o tym, co w Polsce może wejść, to mam wrażenie, że cofam się (w czasie o) dwie dekady - mówiła w programie "Wstajesz i weekend" Marta Balukiewicz, autorka reportażu o czeskich parach jednopłciowych, odnosząc się do polskich projektów ustawy o związkach partnerskich. - Wygląda u nas to bardzo źle - ocenił na antenie TVN24 mecenas Artur Kula.
Od początku tego roku nowe przepisy w Czechach dają parom możliwość zawarcia związku partnerskiego na nowych zasadach. Od małżeństwa różni się jedynie tym, że pary jednopłciowe nie mogą wspólnie adoptować dzieci z domu dziecka. Ale i tu prawo zostawia furtkę.
O tym, jak wyglądają związki za naszą południową granicą i jak to się ma do polskiej rzeczywistości, rozmawiali w poranku TVN24 reporterka Marta Balukiewicz i mecenas Artur Kula.
- Kiedy słucham o tym, co w Polsce może wejść, to mam wrażenie, że cofam się (w czasie o) dwie dekady i słucham, jak było kiedyś w Czechach. W Czechach w 2006 roku wprowadzono rejestrowane związki partnerskie. Czechy były pierwszym postkomunistycznym krajem, który w ogóle zarejestrował związki partnerskie osób tej samej płci - opisywała autorka reportażu na antenie TVN24.
Marta Balukiewicz zwróciła uwagę, że "było bardzo dużo ograniczeń". - Tak naprawdę ten dokument, czyli rejestrowane partnerstwo, do niczego nie uprawniał, nawet do uzyskania informacji medycznej - wyjaśniła. Zaznaczyła, że od stycznia tego roku przepisy znacząco się zmieniły, a pary w związkach partnerskich otrzymały szereg nowych praw.
- Osoby będące w partnerstwie mają dostęp m.in. właśnie do informacji medycznej, mają wspólnotę majątkową, mają prawo do uzyskania renty wdowiej w przypadku śmierci jednego z partnerów, a nawet mogą przysposobić biologiczne dziecko swojego partnera. Więc tutaj ten wachlarz jest zdecydowanie większy - wymieniała.
Prawa osób LGBT. Prawnik: mamy jasne wytyczne
- Wygląda u nas to bardzo źle. Z jednej strony mamy przepisy prawa, które nie regulują w całościowy sposób kwestii związków jednopłciowych, czy mówiąc szerzej, związków partnerskich. Natomiast z perspektywy prawnej sytuacja bardzo mocno zmieniła się w grudniu 2023 roku, ponieważ wtedy Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał wyrok, w którym zobowiązał Polskę do wprowadzenia regulacji dotyczących związków partnerskich - mówił mecenas Artur Kula.
Podkreślił, że trybunał wskazał, jakie kwestie związki partnerskie powinny regulować. - To jest kwestia między innymi własności, opodatkowania, dziedziczenia, alimentacji. Obecne nieustające debaty polityczne, jak bardziej ograniczyć prawa w związkach partnerskich, nie powinny mieć de facto miejsca, ponieważ mamy jasne wytyczne, co te związki partnerskie powinny gwarantować. To jest poziom prawny, który w mojej ocenie, też jako prawnika, powinien być respektowany - podkreślił.
Stwierdził, że "realia są takie, że nie istnieje mityczne rozwiązanie w postaci udania się do notariusza i podpisania jakiejś umowy, która by wszystko regulowała". - To nie jest możliwe. Możliwe jest natomiast udzielanie sobie pewnych pełnomocnictw przez partnerów czy partnerki. Dotyczą np. kwestii medycznych, częściowo kwestii jakiejkolwiek kontaktu z dzieckiem, spisania testamentu... Po prostu musimy tutaj regulować trochę sytuację wobec każdego przypadku - mówił.
Problem ze spadkiem, urlopem i rentą
Mecenas dodał, że "nie przeskoczymy pewnych kwestii, np. podatkowych czy spadkowych". Potwierdził, że rozwiązania takie jak renta wdowia są z pespektywy takich par nieosiągalne, a także "kwestie jakichś urlopów, ubezpieczenia".
- Nie możemy poprzez umowę cywilno-prawną uzyskać uprawnienia, które w ustawie jest zarezerwowane dla konkretnych grup, np. dla małżonków - wyjaśniał.
- Kwestia darowizny jest też istotna. Chcemy przekazać sobie większą kwotę. W przypadku małżeństwa nie będzie to opodatkowane - mówił.
Próby uregulowania związków partnerskich
Artur Kula zwrócił uwagę, że powstał projekt ustawy przygotowany przez byłą minister Katarzynę Kotulę i jej zespół. - To jest projekt, który należy pochwalić. Jest to projekt, który spełnia te wymagania z wyroku, o którym wspominałem. On te główne kwestie, w tym np. opodatkowania, regulował - podkreślil ekspert.
Zwrócił jednak uwagę, że projekt "obecnie jest pod dwoma postaciami". - Po pierwsze jako projekt rządowy i czekamy, co będzie się działo. Po drugie został też złożony jako projekt poselski, w tej samej treści, z tego co wiem, i też będzie rozpatrywany - mówił.
- W ostatnich dniach media informowały, że jest też pomysł, żeby pójść na jakiś kompromis, czy to z prezydentem elektem, czy z PSL-em - powiedział. Wspomniał też, że taki projekt miałby być inspirowany rozwiązaniami wprowadzonymi niedawno na Łotwie.
- Problemem z projektem wprowadzonym na Łotwie jest np. brak dziedziczenia, czyli to i tak nie wypełniałoby tych wymogów wskazanych przez wspomniany wyrok - stwierdził prawnik.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock