Topniejąca inflacja powoduje, że realne wyniki z oszczędzania poprawiają się. Wciąż mamy do czynienia ze stratami, ale przynajmniej nie dwucyfrowymi. W bieżącym roku spada jednak nie tylko dynamika inflacji, ale też oprocentowanie lokat. Dni tych, które kuszą nas obietnicą ponad 7-procent zysków wydają się już policzone.
Jak zauważa HREIT, w swojej najnowszej analizie, z danych GUS i NBP można wysnuć wniosek, że jeśli komuś kończyła się lokata we wrześniu 2023 roku, to "najpewniej" był na niej stratny.
"Chodzi o to, że nawet jeśli lokowaliśmy pieniądze w banku i generowały one zyski, to i tak po potrąceniu podatku te dochody nie rekompensują destrukcyjnego działania inflacji" - zauważa Bartosz Turek, główny analityk HREIT.
Analityk tłumaczy to na konkretnym przykładzie:
"Jeśli ktoś we wrześniu 2022 roku założył przeciętną roczną lokatę, to otrzymywał od banku obietnice naliczenia odsetek w wysokości 6,3 proc.. W praktyce oznacza to, że depozyt założony na 10 tysięcy złotych, dał prawie 509 złotych odsetek (628 złotych minus 19 proc. podatku). Ponad 8-proc. inflacja spowodowała jednak, że za nasze oszczędności wyciągnięte z banku mogliśmy kupić tyle co za niewiele ponad 9,7 tys. zł w dniu zakładania lokaty. To wciąż oznacza prawie 3 proc. realnej straty" - wskazuje Turek.
Straty są mniejsze
Analityk zauważa jednak, że sytuacja jest obecnie i tak znacznie lepsza niż przed rokiem. Przeciętna roczna lokata kończąca się w październiku 2022 r. po uwzględnieniu inflacji i odsetek dawała aż 15 proc. realnej straty.
"W uproszczeniu po odebraniu pieniędzy z lokaty założonej na 10 tysięcy złotych mogliśmy za nasze oszczędności kupić po roku tyle co za niecałe 8,5 tys. zł w dniu zakładania lokaty. Był to najgorszy wynik od grudnia 1996 roku, a więc od kiedy mamy dostępne dane potrzebne do przygotowania stosownych wyliczeń" - wskazuje Turek.
Sytuacja, w której przeciętne roczne lokaty nie chronią oszczędności przed utratą siły nabywczej panuje już od ośmiu lat. Z szacunków HREIT wynika, że w tym okresie ktoś kto konsekwentnie zanosiłby do banku swoje oszczędności i zakładał przeciętny roczny depozyt, straciłby dotychczas łącznie prawie 1/4 siły nabywczej posiadanych oszczędności.
Polacy tracą, ale na lokaty dają się skusić
Okazuje się jednak, że obecny stan rzeczy nie odstrasza Polaków przed zakładaniem lokat. Nawet w 2021 roku, gdy oprocentowanie było bliskie zeru Polacy i tak założyli lokaty, które opiewały "na co najmniej kilkanaście miliardów złotych".
"Gdy jednak nominalne oprocentowanie przekroczyło 5 proc. (w drugiej połowie 2022 roku), to suma zakładanych co miesiąc lokat zaczęła przekraczać 60-80 miliardów. Nawet dziś wciąż przeciętny depozyt raczej nie daje szans, aby uchronić nas przed utratą siły nabywczej przez nasze oszczędności, ale przynajmniej bank do powierzonych mu 10 tysięcy złotych doliczy w skali roku kilkaset złotych odsetek, a nie kilkanaście" - odnotowuje analityk HREIT
Spadająca inflacja daje nadzieje na zmniejszenie strat
Dzięki temu, że inflacja spada, to straty na lokatach są coraz mniejsze. Turek przypomina, że jeszcze w lutym wskaźnik inflacji wynosił 18,4 proc., a obecnie to 8,2 proc. Dane o tym, jak ceny zmieniają się pomiędzy poszczególnymi miesiącami pokazują, że ceny dóbr i usług we wrześniu były z grubsza na poziomie tych z marca.
"Można więc pokusić się o uproszczenie, że po bardzo gwałtownym wzroście cen, od marca do września podwyżki w sklepach i punktach usługowych zniknęły. Czas pokaże jak długo uda się taki stan utrzymać' - zauważa analityk.
Kiedy lokaty będą chronić pieniądze?
Bartosz Turek sugeruje, że jeśli projekcje analityków NBP się sprawdzą i w trzecim kwartale 2024 roku inflacja będzie na poziomie nieco poniżej 5 proc., to lokaty oprocentowane na nieco ponad 6 proc. będą w stanie ochronić siłę nabywczą naszych pieniędzy.
"Co prawda teraz w ofercie banków rocznych depozytów z oprocentowaniem przekraczającym 6 proc. raczej nie znajdziemy, to już na równe 6 proc. owszem" - przypomina analityk.
Dziś wciąż w bankach dostępne są nawet promocyjne depozyty z oprocentowaniem na poziomie przekraczającym 7 proc. Problem w tym, że po kolejnych spodziewanych obniżkach stóp procentowych przez RPP, propozycje takie najpewniej niebawem znikną z bankowych zestawień. W efekcie nawet jeśli dziś uda nam się założyć 3-miesięczny depozyt, który ma szanse uchronić nasze oszczędności przed inflacją, to za kilka miesięcy takich ofert najpewniej już nie będzie.
Mało tego, bankowe promocje dla oszczędzających są często mocno limitowane. Banki stosują tu przeważnie maksymalne kwoty, które możemy ulokować, oferują takie rozwiązania tylko nowym klientom lub wymagają przelania na konto nowych środków, a do tego potrafią obligować nas do założenia konta, zainstalowania aplikacji mobilnej, aktywnego korzystania z konta lub karty, a czasem nawet udzielenia zgody na telefony bankowych sprzedawców oferujących całą gamę produktów i usług.
Źródło: HREIT
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock