Statystyczna rodzina wydaje na utrzymanie i wyposażenie mieszkania ponad 1350 złotych miesięcznie - wynika z analizy HREIT. Jak czytamy, "w ostatnim roku zdrożały wszystkie elementy składające się na łączny koszt utrzymania domu".
Bartosz Turek, główny analityk HREIT, zwrócił uwagę, że marzec przyniósł kolejne podwyżki kosztu utrzymania, prowadzenia i wyposażenia mieszkania. Z szacunków HREIT, opartych o dane GUS, wynika, że statystyczna rodzina na ten cel wydaje już około 1356 złotych miesięcznie. W ciągu roku wydatki te poszły w górę o ponad 21 proc., co odpowiada podwyżce o niemal 240 złotych.
Niższa inflacja oznacza jedynie, że w sklepach podwyżki będą rzadsze
Turek wskazał, że jedynym pocieszeniem jest fakt, że po dużych podwyżkach cen w ostatnich miesiącach pojawia się nadzieja, że koszty życia będą rosły wolniej. "W dużej mierze jest to efekt wysokiej bazy, a więc tego, że rok temu byliśmy świadkami gwałtownego wzrostu cen, przez co porównując dzisiejsze stawki do tych sprzed roku mamy do czynienia z mniejszą procentową dynamiką zmian. Ale to nie wszystko" - zaznaczył analityk.
"Niektóre surowce (ropa, gaz, drewno czy miedź) są tańsze niż przed rokiem. Jeśli więc faktycznie zgodnie z prognozami NBP dynamika inflacji będzie spadać, to jest szansa, że też koszty utrzymania, prowadzenia i wyposażenia mieszkań nie będą rosły aż tak szybko jak przez ostatnie miesiące. Przy tym należy raczej porzucić nadzieje na powrót cen do poziomu sprzed wojny. Niższa inflacja oznacza jedynie, że w sklepach czy punktach usługowych podwyżki będą rzadsze lub mniej dynamiczne" - dodał.
Wyjaśnił, że wspomniane kalkulacje kosztu utrzymania, prowadzenia i wyposażenia mieszkań dotyczą statystycznej polskiej rodziny. W praktyce oznacza to, że w bardzo niewielkim stopniu uwzględniany jest we wspomnianej kwocie czynsz za najem mieszkań.
"Wszystko dlatego, że większość Polaków mieszka w nieruchomościach, których są właścicielami. Tylko 4-5 proc. osób to najemcy płacący czynsz na zasadach rynkowych (ten w ostatnich 12 miesiącach wzrósł przeciętnie o 20-25 proc). Do tego 11-12 proc. obywateli to najemcy korzystający z mieszkań o obniżonych czynszach (np. komunalnych, zakładowych czy TBS-ów)" - czytamy w analizie.
Turek podkreślił, że przedstawione powyżej liczby zupełnie pomijają sytuację osób, które spłacają kredyty mieszkaniowe, bo GUS pomija je w swoich wyliczeniach. "W uproszczeniu można przyjąć, że nasze kalkulacje pokazują raczej koszty prowadzenia i wyposażenia domu, a nie jego zdobycia. Jeśli ktoś jest najemcą albo ma kredyt, to jego miesięczne wydatki mogą być nawet kilkukrotnie wyższe" - wytłumaczył.
Rynek energii: spadek cen opału
"Obserwowane od kilku miesięcy trochę wolniejsze podwyżki kosztów utrzymania mieszkań to zasługa delikatnej normalizacji, która dociera na rynek energii" - przekazał Bartosz Turek.
Wyjaśnił, że głównie chodzi tu o spadki cen opału. Przy tym pod pojęciem "opał" urząd rozumie zarówno ten w postaci stałej (drewno, węgiel) jak i płynnej (olej). Tak rozumiany opał jest wciąż droższy niż przed rokiem (według GUS o prawie 1/3), ale od kilku miesięcy jego ceny przestały rosnąć w zastraszającym tempie, a zaczęły powoli spadać.
Według niego nie zmienia to jednak faktu, że na liście dóbr i usług składających się na koszty utrzymania i prowadzenia domu, wciąż dominują te, które w ostatnim roku drożały z dwucyfrową dynamiką.
"Oprócz opału w tej grupie znajdziemy też energię cieplną (o ponad 40 proc. droższą niż rok temu), energię elektryczną (wzrost o 22 proc. r/r), a także środki czyszczące, usługi związane z domem, czynsz, gaz i wyposażenie. Niestety w danych GUS próżno szukać kategorii, składającej się na koszty utrzymania i prowadzenia domu, które pokazywałyby, że coś w ostatnim roku staniało" - stwierdził.
Czytaj też: Mieszkają w kontenerach, autach, mikromieszkaniach. "Rynek nieruchomości stał się koszmarem"
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock