Złoty rano stracił sporo na wartości, do 13.00 jego kurs wahał się, a po południu zaczął mocno umacniać. Wieczorem płacono 4,42 zł za euro, czyli o prawie 7 groszy więcej niż przed południem.
Do dolara złoty zyskał ponad 7 groszy i umocnił się do niemal do 3,26, a do franka ponad 4 grosze kończąc notowania na poziomie poniżej 2.93.
- Podobnie jak to ma miejsce już od wielu tygodni, mechanizmem napędzającym zmiany notowań polskiej waluty pozostawała sytuacja na giełdach (a więc nastawienie inwestorów do ryzyka) oraz zmiany na rynku EUR/USD. Inne czynniki mają drugorzędne znaczenie - pisze Marcin R. Kiepas na stronach xtb.pl.
Bank Światowy pomaga złotemu
Złotemu pomagały w poniedziałek spekulacje, że Ministerstwo Finansów prowadzi interwencje na rynku walutowym, o których napisał "Puls Biznesu".
Umocnienie związane było również z wypowiedzią szefa Banku Światowego Roberta B. Zoellicka, który ocenił, że Polska może lepiej przetrwać globalny kryzys niż inne kraje regionu.
- Polska jest w lepszej pozycji niż inne kraje. Częściowo dzięki wydatkom konsumenckim, ale trzeba brać pod uwagę fakt, że jesteśmy w środku globalnego kryzysu, a polska gospodarka polega w dużej części na eksporcie - powiedział przebywający w Warszawie Zoellick.
Notowania złotego zależą od apetytu na ryzyko
Zdaniem Kiepasa nie zmienia to jednak generalnych uwarunkowań, jakimi poddawana jest od wielu miesięcy polska waluta.
- W kolejnych dniach notowania złotego wciąż będą pozostawać pod wpływem nastrojów na giełdach oraz zmian kursu EUR/USD. Inne czynniki, w tym licznie publikowane dane makroekonomiczne z Polski (m.in. inflacja PPI, inflacja bazowa, produkcja przemysłowa, wynagrodzenia, zatrudnienie, koniunktura gospodarcza), dalej zaś będą miały wpływ umiarkowany - napisał.
Jeśli jednak dobre nastroje na rynkach międzynarodowych utrzymają się, złoty może kontynuować marsz w górę.
- Możemy się spodziewać dalszego ataku na 4,40 za euro - powiedział PAP Robert Kęsicki, ekonomista Kredyt Banku.
Co z produkcją?
Zdaniem Kiepasa, nastroje na rynku złotego mogą dodatkowo poprawić dane o produkcji i cenach producentów.
- Zdecydowanie mniejszy od prognoz spadek produkcji, przy jednoczesnym silnym wzroście cen producentów mógłby sygnalizować, że pomimo ogólnoświatowej recesji, jesienno-zimowa deprecjacja złotego znacząco poprawiła konkurencyjność polskiego eksportu, natomiast spowolnienie gospodarcze w Polsce nie jest na tyle silne, żeby zdławić impuls inflacyjny będący pochodną tej deprecjacji. Byłby to więc silny sygnał, że ostatnie pesymistyczne prognozy dla polskiego PKB, jakie przedstawiła Komisja Europejska są przesadzone - napisał Kiepas.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu