Wystarczyła pomoc udzielona przez międzynarodowe instytucje finansowe Węgrom oraz przyjęcie przez rząd planu zastąpienia złotego przez euro, a polska waluta zaczęła rajd w górę. Za euro płacimy dziś o ponad 40 groszy mniej, niż w "czarny piątek" 24 października, kiedy polska waluta była najsłabsza od lat.
W "czarny piatek" za euro na rynku płacono nawet 3,94 zł, za dolara 3,15, a za szwajcarskiego franka 2,69 zł. W czwartej euro notowane było już po 3,51 zł, dolar po 2,66 zł, a frank zbliżał się do poziomu 2,35 zł.
Co pomaga złotemu?
W ostatni poniedziałek euro było na najniższym poziomie do dolara od wielu lat. Za euro płacono 1,2330 USD. Ten trend się odwrócił. Wartość euro przekroczyła już dziś nawet 1,3 dolara. A umocnienie euro pomaga złotemu nie tylko w relacji do dolara, ale także do europejskiej waluty.
Giełdy od trzech dni zaczęły systematyczne wzrosty. Znaczy to, że inwestorzy, którzy wcześniej gwałtownie wycofywali kapitał z wszelkich ryzykownych inwestycji, teraz powoli do nich wracają. Aktywa złotowe, czyli wszystko to, co można kupić za złote, a więc polskie akcje, papiery polskiego Skarbu Państwa, a także pochodne instrumenty finansowe na rynku polskim są uważane za bardziej ryzykowne, od denominowanych w takich walutach, jak dolar czy euro. Spada niechęć do ryzyka, a oprocentowanie papierów w złotych jest o wiele bardziej atrakcyjne niż amerykańskich lub wypuszczanych przez rządy europejskie.
Węgry uratowane
Od poniedziałku zaczął się stabilizować forint. Węgry, ogarnięte kryzysem trwającym od kilku lat, szczególnie ucierpiały w wyniku zawirowań na światowych rynkach. We wtorek międzynarodowe instytucje finansowe zapewniły im pomoc w wysokości 25 mld dolarów. To pomogło ustabilizować forinta, ale pomogło też złotemu. Nasza waluta jest bowiem zaliczana do tego samego portfela inwestycyjnego, co forint.
Co więcej, amerykański bank centralny Fed zadeklarował, że gotów jest wymienić na lokalne waluty państw takich jak Meksyk, Brazylia, Korea Południowa i Singapur po 30 mld dolarów, żeby pomóc utrzymać tym państwom płynność w dolarach. To znacząco zmniejsza ryzyko inwestycji na rynkach wschodzących, do jakich zaliczana jest również Polska.
Droga do euro
We wtorek rząd przyjął plan zastąpienia złotego przez euro od 1 stycznia 2012 roku. Także późniejsze spotkanie Rady Gabinetowej, czyli rządu z udziałem prezydenta i bark kontrowersji wokół wejścia Polski do strefy euro, zostały dobrze przyjęte przez rynek. To umocniło złotego.
Wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska powiedziała, że osłabienie złotego miało podłoże psychologiczne. - Ostatnie osłabienie PLN to efekt psychologiczny. W ubiegłym tygodniu mówiliśmy, że to przejściowe i to się potwierdziło. Mam nadzieję, że to koniec tego procesu - powiedziała w czwartek.
Czy najgorsze mamy już za soba?
Dobre wiadomości pomogły złotemu odzyskać część utraconej wartości w ciągu czterech dni. Ale na horyzoncie pojawią się niebawem złe. O 13.30 amerykański departament handlu opublikuje dane o PKB w III kwartale w USA. Prognozy zakładają spadek o 0,5 proc.
- Jeżeli rynkowe obawy zostaną potwierdzone przez raport z USA, to realizacja zysków przedłuży się na piątek (i być może poniedziałek). Gdyby jednak dane zaskoczyły i okazały się zgodne z prognozami lub od nich lepsze, to będzie to kolejny impuls do kupna akcji i wzrostu EUR/USD (pozytywnie będzie wpływał na tę parę wzrost apetytu na ryzyko), a więc pośrednio przyniosą umocnienie złotego. Niestety realizacja tego drugiego scenariusza jest znacznie mniej prawdopodobna niż pierwszego - pisze na stronach internetowych xtb.pl. analityk Marek R. Kiepas.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: scx.hu