Kreatywne kombinatorstwo Polaków nie zna granic. Jak donosi "Gazeta Wyborcza" coraz więcej przedsiębiorców korzysta z usług firm, które umożliwiają im zaoszczędzenie połowy tego, co normalnie płacą na ZUS. Proceder jest legalny, tyle, że kosztował Zakład już 8 mld zł. - Tym powinno zająć się ABW - grzmią jego władze.
Według gazety już tysiące drobnych przedsiębiorców zarabia w Polsce, ale składki, i to dużo mniejsze niż w Polsce, płaci na Litwie i w Wielkiej Brytanii. Dzięki pośrednikom, których w kraju jest już kilku, zatrudniają się tam jako "konsultanci biznesowi" i wyrejestrowują się z ZUS. Zgodnie z prawem, jeśli prowadzimy w kraju firmę, a jednocześnie ktoś nas zatrudni - choćby na 1/100 etatu - w dowolnym kraju Unii Europejskiej, to nie musimy już płacić składek w Polsce.
Pośredników, którzy zatrudniają takich "konsultantów" bez bliżej określonych kompetencji można bez trudu znaleźć w internecie. Za załatwienie etatu płaci się ok 500 zł miesięcznie. Minimalna składka w ZUS wynosi dla firm 850 zł.
Skopany system i niepewna przyszłość
ZUS dostrzega już problem. - Pierwsze sygnały mieliśmy w maju - mówią pracownicy Departamentu Ubezpieczeń i Składek. Na razie jednak nic nie mogą zrobić, tylko liczyć straty. A te od początku roku szacowane są już na nawet osiem mld zł.
- Ten proceder zagraża naszemu systemowi ubezpieczeń społecznych, a więc bezpieczeństwu państwa. Sprawą powinna zająć się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - mówi zdenerwowany Jeremi Mordasewicz, członek rady nadzorczej ZUS i ostrzega, że oszczędność na składce dziś, to brak emerytury w przyszłości.
Pośrednik, z którym rozmawiała "GW", pytany, czy uważa swoją działalność za uczciwą, odpowiada: "To polski system ubezpieczeń jest nieuczciwy. Skopany do granic możliwości i kompletnie niedostosowany do realiów. Ludzie w potrzebie szukają rozwiązań korzystnych dla siebie, nie dla systemu".
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24