Uwaga na fałszywe dowody osobiste z państwowej aplikacji mObywatel. Cyfrowe podróbki zalewają internet. Są tanie i łatwo dostępne. Oszuści sprzedają je już za 20 złotych. Ministerstwo Cyfryzacji wydało ostrzeżenie i instrukcje. O konkretach reporter magazynu "Polska i Świat" Maciej Słomczyński.
Kilka sekund i gotowe. Dzięki aplikacji mObywatel, dowód osobisty możemy okazać za pośrednictwem smarfona, co jednak może tworzyć pole do oszustw.
- Myślę, że nie da się odróżnić fałszywki od oryginału "na oko" - mówi Marcin Kostecki ze Stowarzyszenia Demagog.
Oferty sprzedaży podróbek rządowej aplikacji
Spotkał się z ofertami sprzedaży podróbek rządowej aplikacji w internecie.
- Natrafiłem na mDowody przypadkowo, czy usłyszałem od swoich dawnych uczniów ze szkoły podstawowej w której kiedyś pracowałem, świadczy to o tym, że musi być to mocno rozpowszechnione i nie trudno na nie natrafić - mówi Marcin Kostecki, szef działu fact-checkingu politycznego w Demagogu.
Największe grupy zainteresowane fałszywym mObywatelem gromadziły nawet kilka tysięcy osób.
- Te oferty z którymi się spotkałem były najczęściej skierowane do osób poniżej 18. roku życia, osób które byłyby zainteresowane kupieniem alkoholu, tytoniu, wszystkiego co jest niedostępne dla małoletnich, ale dorosłe osoby na pewno też korzystają - dodaje Kostecki.
Jak odróżnić oryginał od podróbki?
Nie ulega wątpliwości, że przy sprawdzaniu dowodu, na przykład weryfikując wiek klienta w sklepie, należy zachować szczególną ostrożność. Są konkretne sposoby, by odróżnić podróbkę od oryginału.
- Nawet jeśli widzimy na czyimś dokumencie powiewającą flagę, zmieniający się kolor hologramu, to absolutnie nie jest wystarczający dowód na to, że ktoś prezentuje nam prawdziwy mDowód - wyjaśnia Piotr Konieczny z firmy niebezpiecznik.pl.
Sprawa jest poważna, bo przerobienie dokumentu lub posługiwanie się podróbką to po prostu przestępstwo.
- Za korzystanie z fałszywego dokumentu, dowodu, grozi kara grzywny, kara ograniczenia wolności lub kara pozbawienia wolności nawet do 5 lat - mówi asp. Monika Przestrzelska z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości.
- Jeżeli ktoś ściąga jakąś aplikację, albo ściąga jakąś grafikę, albo wygeneruje sobie zdjęcie i będzie się nim posługiwał, to to jest taka sama kara, to znaczy mamy tu do czynienia z przestępstwem i jasno trzeba to mówić - dodaje Krzysztof Gawkowski, wicepremier i minister cyfryzacji.
"Najlepiej założyć najgorsze"
Ministerstwo Cyfryzacji przygotowało specjalne zalecenia. Wyszczególnia trzy metody: wizualną, funkcjonalną i przy pomocy kodu QR. Eksperci nie mają złudzeń, że właśnie ta ostatnia jest najskuteczniejsza.
- Za pomocą takiej operacji, czyli kiedy osoba legitymuje się takim e-dowodem, musi zeskanować wygenerowany kod QR przez osobę, która weryfikuje tożsamość, może w wyniku takiego skanowania mieć pewność, czy taki okazywany dokument jest autentyczny - wyjaśnia Piotr Konieczny.
Jednak problem polega na tym, że ciągle mało osób wie jak skuteczne i natychmiastowe jest sprawdzanie dokumentu w taki właśnie sposób.
- Najlepiej założyć najgorsze i wyedukować się, to znaczy, my wszyscy jako społeczeństwo, że takie rzeczy należy weryfikować za pomocą silnych mechanizmów kryptograficznych, a nie tylko pokazania o, tak jest i niby jestem tą osobą - mówi Mateusz Chrobok, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa.
Rozpoznanie problemu to podstawa
Co jest szczególnie ważne w roku wyborczym.
- Będziemy rekomendowali między innymi Państwowej Komisji Wyborczej, aby wprowadziła takie rozwiązania, które będą pozwalały na to, by można było za pomocą takiego kodu QR sprawdzać dowody - mówi Gawkowski.
Rozpoznanie problemu to podstawa, ale przy takich zagrożeniach jak fałszywe dokumenty tożsamości, niezbędne są konkretne działania.
- Jesteśmy w tym punkcie historii, kiedy warto, żeby wszyscy korzystali z weryfikatora i warto, żeby sprawdzanie stało się naturalnym odruchem, bo wyeliminujemy tych, którzy korzystają z takich fałszywek - dodaje Chrobok.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock