Tylko sześć minut dziennie mogą spędzić w łazience pracownicy firmy WaterSaver. Szefowie amerykańskiej firmy produkującej krany zdecydowali, że podwładni spędzają w toalecie zbyt dużo czasu i postanowili ukrócić ten proceder.
Amerykańska firma z Chicago produkuje krany dla szkół i placówek zdrowia. Niedawno związkowcy pracowników zatrudnionych w WaterSaver domagali się wprowadzenia nowych umów, które dawałoby im prawo m.in. do płatnych zwolnień lekarskich. Chcieli też podwyżek stawki godzinowej z 11 do 15 dolarów.
Zemsta czy walka z lenistwem?
Zdaniem związkowców władzom firmy ta propozycja nie spodobała się i w zemście postanowiły wprowadzić twarde środki dyscyplinarne. Jednak te, wprowadzenie nowych reguł dotyczących przerw tłumaczą tym, że pracownicy zbyt dużo czasu przebywali w toaletach, co negatywnie wpływało na wyniki i efektywność pracy. Według nowych zasad pracownicy przy wejściu i wyjściu do ubikacji, muszą przyłożyć do elektronicznego czytnika specjalną kartę, która rejestruje, ile czasu spędzili wewnątrz toalety. Jeśli przekroczą dzienny limit 6 minut, to może spotkać ich dyscyplinarna kara. Dotąd 19 osób otrzymało reprymendę, bądź pisemne ostrzeżenie.
Jest protest
Pracownicy zrzeszeni w związkach już złożyli zażalenie do rządowej agencji badającej niesprawiedliwe praktyki przedsiębiorców. W skardze podkreślili, że 19 pracowników zostało ukaranych za "nadmierne użytkowanie toalety" w czasie pracy. Szef WaterSaver przekonuje, że firma musiała wprowadzić kary dyscyplinarne, bo pracownicy poza przerwami spędzili w maju aż 120 godzin w łazience.
- Ignorowali dopasowanie się do grafiku. Jeden z pracowników korzystał z toalety aż sześć razy w ciągu jednej zmiany - wzburza się Steven Kersten, szef i założyciel WaterSaver i dodaje, że firma wprowadziła też system wynagrodzeń.
- Pracownicy, którzy w czasie zmiany w ogóle nie skorzystają z toalety, otrzymają dolara gratis. Oznacza to, że miesięcznie mogą zarobić 20 dolarów. Kilku pracowników już dostało premię - dodaje.
Autor: msz/hej/zp / Źródło: CNN Money