W Niemczech oczekuje się napływu kandydatów do pracy, ale nie w stopniu, który zdewastuje rynek pracy - powiedział w magazynie "Dzień na rynkach" na antenie TVN24 Biznes i Świat Michał Jaranowski, polski korespondent stacji Deutsche Welle. Dziennikarz uważa, że to koalicyjna, bawarska partia CSU podgrzewa w "sposób populistyczny" antyimigranckie nastroje, by zdobyć głosy przed zbliżającymi się wyborami komunalnymi i do Parlamentu Europejskiego.
Jaranowski przytoczył opinie ekspertów, według których "Rumunii i Bułgarzy, którzy już przebywają w Niemczech, pobierają tylko 0,4 procent wszelkich zapomóg". - W 2012 było 250 tysięcy Rumunów i 111 tysięcy Bułgarów. 70 procent spośród nich pracowało zawodowo, reszta to kobiety i dzieci - stwierdził gość "Dnia na rynkach".
Koalicjant chadecji, SPD podkreśla, że strach przed imigrantami jest "bezsensowny". - Przypomina się, że gdy Niemcy otworzyły rynki pracy dla Polski, Czech i Węgier, żaden "atak imigrantów" nie nastąpił - powiedział Jaranowski.
Jaranowski przypomniał, że 14 marca w Bawarii odbędą wybory komunalne, a 25 maja w całym kraju wybory do Parlamentu Europejskiego.
- CSU, najbardziej prawicowa partia w tej koalicji, już szykuje się do tych wyborów oraz do swojego lutowego zjazdu i szuka tematów, które mogłaby wykorzystać - powiedział. - Także z pomocą chwytów populistycznych - dodał. Jednym z tych chwytów "jest atak imigracji biedy na Niemcy".
Prawica straszy, lewica uspokaja
Jaranowski przypomniał, że Hans-Peter Uhl, rzecznik ds. wewnętrznych chadeckiej CSU zapowiedział, że "należy się przygotować na odparcie ataku imigrantów". W tym celu partia szykuje dokument, w którym jeden z zapisów będzie poświęcony "turystyce socjalnej". - Pojawi się stwierdzenie, że Rumuni i Bułgarzy, którzy będą próbować nadużywać zasiłków i pomocy społecznej, będą karnie odsyłani do domu z zakazem przyjazdu do Niemiec przez kilka lat - ujawnił korespondent Deutsche Welle.
Autor: rf/klim/ / Źródło: TVN24 BiS