- Listopad był najgorszym miesiącem w branży od kilku lat - twierdzą zgodnie właściciele markowych sklepów z odzieżą i obuwiem, cytowani przez "Dziennik Gazetę Prawną". Pierwszy powód to pogoda, która nie skłania do zakupów leżących na półkach, jak co sezon, kurtek i swetrów. Drugi - to rosnące jak grzyby po deszczu lumpeksy, które Polacy, zwłaszcza w czasach kryzysu, chętnie odwiedzają.
- Aura ma olbrzymie znaczenie w sprzedaży ubrań, które są kupowane pod wpływem impulsu. Dodatnia temperatura nie sprzyja więc popytowi na ciepłe rzeczy - tłumaczy Jolanta Rękawek ze spółki Varner Polska, dystrybutora marki Benetton. Dodaje, że wiele osób wstrzymuje się z zakupami ze względu na nadchodzące sezonowe wyprzedaże, które zaczynają się tuż po nowym roku.
Polacy coraz częściej odwiedzają też sklepy z używaną odzieżą. Pod koniec 2010 roku było ich 24 tys., a jak mówi Tomasz Starzyk, ekspert Dun&Brandstreet - miesięcznie przybywa kolejne 300. - Do popularności szmateksów przyczynia się to, że na przestrzeni ostatnich lat przeszły one transformację i stały się skarbnicą dającą możliwość kupna za grosz kreacji od największych dyktatorów mody - dodaje Starzyk.
Kłopoty sklepów, zysk klientów
Sieci odzieżowe, by ratować się przed spadkiem obrotów już zaczęły obniżać ceny. W wielu sklepach, na miesiąc przed tradycyjnym sezonem przecen, odzież zimową można kupić nawet z 30-procentowym upustem.
Są też tacy, którzy idą jeszcze dalej z obniżkami albo stosują inne, bardziej wyrafinowane formy walki o klienta. Np. jedna z sieci przy zakupach powyżej 150 zł daje talon na 100 zł do wykorzystania od razu. Coraz popularniejsze stają się też takie imprezy jak np. podpatrzone na Zachodzie noce zakupów, będące de facto jednonocną wyprzedażą.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24