Sankcje nałożone przez USA i UE na Rosję w następstwie zbrojnej aneksji Krymu są stosunkowo łagodne i będą miały tylko niewielki wpływ na jej gospodarkę - ocenia bank BNP Paribas. Prognozuje też, że zaostrzenia sankcji nie będzie, bo skutki odczułaby również Europa.
"Tak długo, jak Rosja nie wtargnie na inne tereny Ukrainy, sankcje ekonomiczne w formie ograniczeń handlowych i finansowych nałożonych na rosyjskie korporacje i banki nie zostaną wprowadzone, ponieważ poszczególne kraje UE mają różne wyobrażenia o tym, jak surowe powinny one być" – skomentował bank w poniedziałek.
Blisko 200 mld dol. Europy w kieszeni Rosji
"Sankcje idące dalej niż te, które przyjęto do tej pory, z pewnością byłyby boleśniejsze dla UE niż dla USA. Rosja odgrywa większą rolę w handlu zagranicznym UE i operacjach jej sektora finansowego. Według Banku Międzynarodowych Rozliczeń na koniec III kwartału 2013 r. łączne roszczenia europejskich banków wobec Rosji sięgały 193,8 mld dol. w porównaniu z 35,2 mld dol. w przypadku banków USA" – zaznacza BNP Paribas.
Skutkiem dalej idących sankcji, tzw. trzeciego stopnia, podobnych do tych wobec Iranu (odciętego od możliwości eksportu ropy na zachodnie rynki) byłby w ocenie BNP Paribas spadek rosyjskiego PKB o 20-30 proc. oraz recesja w Europie. Stąd też bank sądzi, że ani Rosja, ani Zachód nie będą dążyć do eskalacji konfliktu.
Nikt nie chce dzielić
W ocenie BNP Paribas, zapowiedź prezydenta Władimira Putina, iż jego intencją nie jest podział Ukrainy, zgoda Rosji na dopuszczenie obserwatorów OBWE oraz decyzja o wycofaniu z Krymu wojsk ukraińskich ogłoszona przez Kijów zmniejszyły napięcie wokół Krymu. Zarazem nie zanosi się na to, by Moskwa i Kijów przystąpiły do rozmów przed wyborami prezydenckimi na Ukrainie zaplanowanymi na 25 maja. Obecne sankcje zachodnie są "stosunkowo łagodne", a gospodarka Rosji i tak hamuje z powodu wyższej awersji do ryzyka – ocenia BNP Paribas.
Autor: rf/klim/ / Źródło: PAP