Nowymi sankcjami ekonomicznymi zagroził Rosji Barack Obama. Prezydent USA wykluczył jednocześnie interwencję wojskową na Ukrainie. Reakcję UE na działania Rosji na wschodzie Ukrainy zapowiedziała także kanclerz Niemiec Angela Merkel.
Obama podkreślił, że nie ma wątpliwości że separatyści na wschodzie Ukrainy od dawna są "szkoleni, zbrojeni i finansowani" przez Rosję, a Rosja wielokrotnie naruszyła suwerenność i terytorialną integralność Ukrainy, czego ostatnim dowodem są "nowe zdjęcie ukazujące rosyjskie siły na terytorium Ukrainy".
Obama grozi Rosji nowymi sankcjami, ale wojska nie wyśle
- Rosja znalazła się w głębokiej izolacji, w jakiej nie była od końca zimnej wojny - podkreślił Obama, zapowiadając "dodatkowe kroki", by ukarać Moskwę za jej interwencję na Ukrainie. Nowe sankcje Zachodu wobec Rosji mają być przedmiotem dyskusji podczas szczytu przywódców państw NATO w przyszłym tygodniu. Jednocześnie Obama zdecydowanie wykluczył jakąkolwiek interwencję wojskową Stanów Zjednoczonych na Ukrainie. - Nie będziemy podejmować działań wojskowych, by rozwiązać problem ukraiński. To, co robimy, to mobilizujemy międzynarodową wspólnotę, by wywierać presję na Rosję. Ale ważne, by podkreślić, że nie będzie wojskowego rozwiązania tego problemu - powiedział. - Nie bierzemy pod uwagę wojskowej konfrontacji Stanów Zjednoczonych z Rosją w tym regionie - dodał. Przypomniał, że Ukraina nie jest członkiem NATO i w związku z tym USA nie mają traktatowych zobowiązań do jej obrony. USA, dodał, będą natomiast dalej wspierać Ukraińców dyplomatycznie i finansowo, by pomóc im uporać się z trudną sytuacją.
Bezpiecznie w NATO
Obama zapewnił wszystkich członków NATO, niezależnie od ich wielkości, że USA bardzo poważnie traktują zobowiązania o wzajemnej obronie. Powiedział, że właśnie w tym celu leci w przyszłym tygodniu do Estonii, by "zapewnić Estończyków, że dotrzymujemy słowa i szanujemy nasze traktatowe zobowiązania", by bronić sojuszników. Prezydent USA podkreślił, że kluczowa rola NATO, jaką jest wzajemna obrona, będzie też w centrum szczytu NATO w Walii. Zapowiedział, że rozmowy na szczycie "będą koncentrować się na dodatkowych krokach, jakie NATO może podjąć, by upewnić się, że sojusznicy są przygotowani na wszelkie wyzwania".
Szpica NATO?
Oczekuje się, że w odpowiedzi na działania Rosji na Ukrainie oraz apele m.in. Polski i krajów bałtyckich, szczyt podejmie decyzje mające wzmocnić wschodnią flankę NATO oraz podnieść gotowość sojuszu do interwencji w krajach wschodnich NATO, gdzie nie ma obecnie żadnej stałej bazy NATO. Jak zapowiedział sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, planowane jest m.in. stworzenie sił natychmiastowego reagowania, zdolnych - w przypadku zagrożenia - do reakcji "w ciągu godzin".
W czwartek władze Ukrainy poinformowały, że na terytorium kraju weszły rosyjskie wojska, aby wesprzeć wyczerpanych walkami separatystów. Według NATO, na Ukrainie walczy ponad 1000 rosyjskich żołnierzy.
Autor: msz//km / Źródło: PAP