- Deficyt budżetu państwa w 2011 r. nie przekroczy 40,2 mld zł, czyli będzie o 12 mld zł mniejszy niż ten w 2010 roku - powiedział w Sejmie minister finansów Jacek Rostowski. We wtorek odbyło się drugie czytanie projektu ustawy budżetowej na 2011 rok. Jak powiedział minister, odbywa się to "w bardzo szczególnych warunkach" - Kryzys wymaga wyboru, czy będziemy pracować nad stabilnością finansów, czy tez nie - podkreślił Rostowski.
Jak zaznaczył Rostowski, po trzech budżetach kryzysowych, czyli budżecie na 2009 roku, potem nowelizacji tego budżetu i budżecie na 2010 rok, budżet na rok 2011 jest "pierwszym z trzech konsolidujących finanse publiczne, które planujemy na lata 2011, 2012 i 2013". - Oczywiście, jeśli wyborcy nam zaufają w przyszłym roku - zastrzegł szef resortu finansów.
Minister dodał, że trzy budżety kryzysowe w sposób naturalny zawierały rosnące deficyty budżetu państwa: 18 mld zł na 2009 rok, 27 mld zł w nowelizacji budżetu na 2009 rok i 52 mld zł planowane w budżecie na 2010 rok. - Było to naturalne i słuszne, bo kryzys zmniejszył dochody podatkowe i zwiększył wydatki - mówił Rostowski.
Podczas debaty uwagę zwróciła Rostowskiemu wiceprezes PiS Beata Szydło. Powiedziała, że "rząd powinien przedstawić pakiet stabilizacyjny budżetu, polegający na obniżeniu deficytu o 8-10 mld zł. Pakiet powinien pozwolić na ustalenie deficytu budżetowego na poziomie 30 mld zł i powrócić do zasady z czasów rządów PiS - kotwicy budżetowej". Rostowski odparł, że nie można zaoszczędzić 8-10 mld "z powietrza".
"Nikt nie mówił, że będzie łatwo"
Według niego, każda poprawka do budżetu psuje stabilność finansów publicznych. Dlatego we wtorek podczas debaty sejmowej nad budżetem na 2011 rok mówił, że należy odrzucić poprawki złożone do przyszłorocznego projektu.
- Odrzucone powinny zostać też wszystkie projekty ustaw, które zwiększają wydatki budżetowe w tych trudnych czasach - mówił Rostowski. Podkreślił, że utrzymanie stabilności wymaga stałych, stopniowych reform i stałej gotowości do wyrzeczeń.
- Rząd PO i PSL wykazał taką gotowość w 2009 roku i wykazuje ją dzisiaj przy projekcie budżetu na 2011 rok i innych ustaw związanych z budżetem. Rząd Donalda Tuska wykaże tę gotowość także w przyszłym roku, a kolejne rządy będą musiały tę gotowość wykazać, aby Polska mogła się szybko i stabilnie rozwijać - powiedział.
- Nikt nie mówił, że w tym trudnym okresie będzie łatwo, ale jest bezpiecznie i będzie odpowiedzialnie - podkreślił.
Według ministra prowadzone reformy strukturalne nie mogą być reformami szokowymi, "robionymi z zamkniętymi oczami w nadziei, że jakoś przez nie przejdziemy i potem będzie łatwo". - Reformy muszą być stopniowe, stanowcze, dlatego że tylko takie zbudują długotrwałą stabilność finansów publicznych w Polsce - dodał.
"Kultura stabilności" pozwoli Polsce dogonić Zachód
Zdaniem Rostowskiego, budowa "kultury stabilności" finansów publicznych pozwoli Polsce dogonić bogate kraje Zachodu. - Europa przeżywa wielki kryzys: kryzys strefy euro i kryzys Unii Europejskiej - powiedział.
Według ministra, kryzys wymaga wyboru, czy iść drogą stabilności finansów publicznych, czy też drogą rosnących deficytów, długów i turbulencji gospodarczych, "może nawet drogą odejścia niektórych krajów od strefy euro". - Aby strefa euro się nie rozpadła, aby sama UE nie była zagrożona, cała Europa musi przyjąć coś, co nasi zachodni sąsiedzi nazywają kulturą stabilności, a szczególnie kulturą stabilności finansów publicznych - powiedział.
Minister dodał, że kryzys wymaga także wyboru od Polski, czy będziemy cierpliwie tworzyli kulturę stabilności, czy nie. - Mimo że nie należymy obecnie do strefy euro i można przypuszczać, że przez kilka dobrych lat nie będziemy należeć, to tylko głęboko zakorzeniona kultura stabilności zapewni nam w długim okresie szybki wzrost gospodarczy, który jest nam tak potrzebny, by cywilizacyjnie i gospodarczo dogonić bogate kraje zachodu, a szczególnie Niemcy - powiedział.
Destabilizacja Europy - groźne skutki dla Polski
Rostowski przypomniał, że wzrost polskiego PKB w III kwartale 2010 roku liczony według metodologii unijnej wyniósł 4,7 proc. - To pozwala nam jasno powiedzieć, że Polska wyszła zwycięsko z kryzysu, który zaczął się we wrześniu 2008. Ale teraz musimy rozpocząć konsolidację finansów publicznych, aby zabezpieczyć tę wygraną i zapewnić Polsce stabilność w następnych latach - powiedział.
Minister wskazał, że jest to o tyle ważne, że za Odrą, za Renem, za Pirenejami toczy się jeszcze bardziej zacięta walka o zapewnienie Europie stabilności. - Jeżeli ta walka nie zostanie wygrana, to nie ma wątpliwości, że wynikające turbulencje mogą przelać się na Polskę z naprawdę groźnymi dla naszego kraju skutkami - ostrzegł minister.
Rostowski zapewnił także, że Polska nie będzie karana w UE za reformę emerytalną. - Dzięki twardym, lecz partnerskim negocjacjom w Brukseli nie będzie tak, że w przyszłym systemie twardych reguł dyscypliny fiskalnej, które są budowane w Unii Europejskiej, będziemy karani za dobrą reformę, która przeprowadziliśmy - powiedział. - Jak państwo wiecie, po rozmowie w piątek premiera Donalda Tuska z przewodniczącym Jose Manuelem Barroso możemy ogłosić, że kompromis został osiągnięty - dodał.
Pozytywne skutki tej reformy będą uwzględniane przez KE przy obliczaniu, czy Polska i inne kraje, które wprowadziły podobne systemy reformy emerytalnej, mają być poddane procedurze nadmiernego deficytu - powiedział. - Jest to szczególnie ważne, gdy te nowe reguły wprowadzane w UE będą wprowadzały bardziej rygorystyczne i wyższe kary na kraje, które mają nadmierny deficyt - zaznaczył Rostowski.
Sejm obraduje nad budżetem
Projekt budżetu na rok 2011 przewiduje maksymalny deficyt na poziomie 40,2 mld zł. Dochody podatkowe państwa sięgną w przyszłym roku 242 mld 670 mln 10 tys. zł. Dochody z VAT mają wynieść 119,3 mld zł, z akcyzy 58,7 mld zł, z CIT 24,8 mld, a PIT 38,2 mld zł.
Rząd planuje, że wpływy z prywatyzacji wyniosą 15 mld zł wobec 25 mld zł w 2010 roku. Projekt oparty jest na założeniu, że PKB wzrośnie o 3,5 proc., średnioroczna inflacja prognozowana wyniesie 2,3 proc., a bezrobocie na koniec 2011 r. - 9,9 proc.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24