Paradoksalnie, pogłębiający się kryzys gospodarczy na świecie może okazać się zbawieniem dla likwidowanych polskich stoczni. Tak przynajmniej uważają związkowcy, zdaniem których w obecnej sytuacji pomoc publiczna jest jak najbardziej uzasadniona i inne firmy właśnie ją dostają, zamiast zwracać.
Związki zawodowe ze stoczni w Gdyni i Szczecinie zaapelują do premiera Donalda Tuska, by rząd renegocjował z Komisją Europejską ustalenia w sprawie przyszłości tych zakładów.
„Decyzje Komisji Europejskiej dotyczące polskich stoczni zapadały w jakościowo innej sytuacji gospodarczej niż obecna. Było to jeszcze przed załamaniem amerykańskiego systemu finansowego, który szybko nabrał globalnego charakteru” – piszą w liście szefowie NSZZ „S” i związku „Stoczniowiec” obu stoczni oraz gdyńskiego związku Pracowników Gospodarki Morskiej.
Autorzy pisma podkreślają, że kryzys sprawił, iż Komisja Europejska w tej chwili „przymyka oczy” na pomoc publiczną, jaką rządy poszczególnych krajów UE udzielają swoim bankom czy firmom – w tym stoczniom. Związkowcy przywołują tu przykład działań wobec swoich stoczni rządów Francji i Niemiec.
Związkowcy przekonują premiera w liście, że „przemysł stoczniowy – jako jeden z najbardziej skooperowanych – w przypadku nieprzerwanych realizacji zawartych kontraktów ma naturalne możliwości pobudzania produkcji w wielu branżach. W warunkach recesji może więc wyzwalać impulsy stymulujące gospodarkę”.
Jeszcze tylko podpis
Pod listem zbierane są podpisy poparcia dla pomysłu renegocjacji. - Zależy nam na poparciu wojewodów, przedstawicieli samorządów itp. Gdy zbierzemy podpisy, wyślemy apel do premiera – powiedział szef związku „Stoczniowiec” w gdyńskiej stoczni, Leszek Świętczak.
„Ten list może być naszą ostatnią próbą ratowania stoczni. Paradoksalnie – kryzys w gospodarce może pomóc naszym zakładom. To co innych osłabiło - wysoki kurs dolara – nas jako eksporterów może wzmocnić. Możemy wręcz na kryzysie zarobić i uczynić stocznie rentownymi, a co za tym idzie atrakcyjnymi dla potencjalnych inwestorów” – powiedział Jacek Kantor, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Stoczni Szczecińskiej Nowa.
Czy tak musi być?
W końcu ubiegłego roku Komisja Europejska uznała za nielegalną pomoc finansową, jaką polski rząd udzielił stoczniom w Gdyni i Szczecinie. KE dała polskiemu rządowi czas do czerwca br. na sprzedaż majątku obu stoczni. Do tego czasu zakłady mają też zwolnić wszystkich pracowników - w Gdyni jest to około 5200 osób, w Szczecinie - blisko 4 tysiące.
Szczegóły związane z wyprzedażą majątku oraz zwolnieniami zostały zawarte w tzw. specustawie stoczniowej, która weszła w życie 6 stycznia. W myśl ustawy sprzedaż majątku obu stoczni ma się odbyć w otwartym, nieograniczonym przetargu. Przepisy nie gwarantują produkcji statków w sprzedanych stoczniach.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24