Podczas weekendowej konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości prezes Jarosław Kaczyński złożył obietnice wyborcze. Świadczenie 500 plus ma zmienić się w 800 plus, więcej darmowych leków, a do tego darmowe autostrady. Także prywatne. Ekonomiści PKO BP szacują, że łączny koszt wszystkich obietnic wyniesie od 0,7 do 0,9 procent Produktu Krajowego Brutto, a analitycy mBanku szacują go na 1 procent.
Podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że od przyszłego roku świadczenie wychowawcze 500 plus zostanie podniesione do 800 zł.
PiS chce też wprowadzić od 2024 r. bezpłatne leki dla osób powyżej 65. roku życia oraz dzieci i młodzieży do 18. roku życia, a także znieść opłaty za przejazdy dla samochodów osobowych na autostradach państwowych, a w przyszłości także na prywatnych.
PKO BP: propozycje bardziej umiarkowane niż oczekiwali uczestnicy rynku
"Podczas konferencji nie podano szacunkowych kosztów propozycji ani metod ich sfinansowania. Według danych prezentowanych niedawno przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej obecnie z programu 500+ korzysta ponad 6,5 mln dzieci, a jego roczny koszt to 40,2 mld PLN. W przypadku waloryzacji (bez warunków ograniczających) do 800 PLN dodatkowy roczny koszt dla budżetu stanowiłby ok. 24,1 mld PLN (0,7 proc. PKB)" - napisano w porannym raporcie PKO BP.
"Koszt wprowadzenia bezpłatnych leków dla wskazanych grup będzie zależał od zakresu programu, który nie został sprecyzowany. Pewnym punktem odniesienia może być koszt programu darmowych leków 75+ (obejmuje ponad 2 tys. preparatów), który w 2022 wyniósł 830 mln PLN. Według danych GUS, na koniec 2022 w Polsce żyło 2,8 mln osób w wieku 75+ oraz 4,6 mln osób w wieku 65-74. Rozszerzenie obecnych uprawnień w przypadku osób starszych na grupę 65-74 mogłoby więc potroić koszt programu. Liczebność dzieci i młodzieży to ok. 7 mln osób, ale w ich przypadku przeciętny koszt leku i częstotliwość stosowania są znacząco niższe. Zniesienie opłat za autostrady ma objąć samochody osobowe, co znacząco ograniczy koszt programu (wg nas do ok. 300 mln PLN). Łącznie bardzo wstępnie szacujemy, że łączny koszt propozycji to 0,7-0,9 proc. PKB" - dodano.
Zdaniem ekonomistów PKO BP, przedstawione przez partie rządzącą propozycje są bardziej umiarkowane niż oczekiwali uczestnicy rynku.
"W naszej ocenie, przedstawione propozycje są bardziej umiarkowane niż oczekiwali uczestnicy rynku - często wymieniano więcej rozwiązań i spodziewano się, że będą one wdrażane już w tym roku" - napisano.
mBank: poluzowanie polityki fiskalnej
Analitycy mBanku zauważają, że wprowadzenie obietnic prezesa PiS w życie oznacza poluzowanie polityki fiskalnej i to w znaczącym stopniu.
"Sama waloryzacja świadczenia 'Rodzina 500 plus' oznaczać będzie transfer do sektora prywatnego rzędu 24 mld zł. Pozostałe dwa rozwiązania także dodadzą 'małe' kilka miliardów. Ostatecznie więc możemy mówić o stymulacji fiskalnej rzędu ~1 proc. PKB. Nie jest to mało, zwłaszcza że nadejść ma ona w okresie bardzo wysokiej, choć na razie opadającej, inflacji. Poza tym znaczna część tych świadczeń skierowana będzie do osób z wysoką krańcową skłonnością do konsumpcji. To oznacza, że pokaźna część tych środków będzie najpewniej wydana w dość krótkim czasie" - stwierdzono w komunikacie.
Ryzyko utrwalenia się tendencji inflacyjnych
Ekonomiści z mBanku zauważają, że obietnice złożone przez prezesa PiS otwierają furtkę dla bardzo dużego ryzyka jakim jest "waloryzacja świadczeń stałych".
"Nie jest tajemnicą, że indeksacje świadczeń nominalnych w środowisku wysokiej inflacji są bardzo niebezpiecznym zjawiskiem. Prowadzić one bowiem mogą do utrwalenia się obecnych tendencji inflacyjnych. To z kolei oznacza odkotwiczanie się oczekiwań inflacyjnych i przystosowanie społeczeństwa do operowania w nowym reżimie makroekonomicznym. Z tego punktu widzenia świadczenia stałe mają tę przewagę, że z okresu na okres stają się mniejszym obciążeniem dla budżetu, a więc generują mniejszy transfer fiskalny. W czasach takich jak dzisiejsze można powiedzieć, że stanowią one automatyczne stabilizatory dla procesów cenotwórczych. Ich 'ruszenie' sprawia, że zaczynają zachowywać się podobnie jak świadczenia waloryzowane z mocy ustawy (np. emerytury)" - stwierdzono.
Spadek wartości świadczenia 500 plus
Ekonomiści mBanku zauważyli, że "z politycznego punktu widzenia dodanie 300 zł do ww. świadczenia stanowi łakomy kąsek. W ujęciu realnym świadczenie to jest warte aktualnie mniej niż 340 zł. Przez ostatnie 6 lat, od kiedy uruchomiono program, poziom cen podniósł się o 50 proc. Oznacza to, że waloryzacja świadczenia do 800 zł z nawiązką odrobiłaby utratę siły nabywczej".
Jednakże zauważono przy tym, że "z drugiej strony politycy zawsze mogą wskazywać, że w relacji do płacy minimalnej w dalszym ciągu znajdujemy się 'pod wodą'. W 2016 roku świadczenie stanowiło 27 proc. minimalnego wynagrodzenia, zaś w tym roku (po uwzględnieniu podwyżki płacy od lipca) będzie to ledwie 14 proc. Podniesienie świadczenia do 800 zł podbije relację do 22 proc., ale wciąż będzie to sporo mniej niż 6 lat temu. W przyszłym roku naturalnie relacja ta ulegnie dalszemu spadkowi ze względu na kolejny (dwucyfrowy) wzrost płacy minimalnej".
"Na koniec dodajmy, że Polska na różnej maści świadczenia rodzinne nie wydaje mało - jesteśmy na podium w UE. To, gdzie wydatków jest zdecydowanie za mało, to opieka zdrowotna czy wsparcie osób z niepełnosprawnościami. Przestrzeń na dalsze działania zwiększające świadczenia - wybór kryterium pozostawiamy czytelnikom - wydaje się więc bardzo duża" - stwierdzono w podsumowaniu.
Źródło: TVN24 Biznes/ PAP