Digit Serve - to słowo dla inwestorów miało stać się synonimem złotego interesu, a stało się wielką wtopą. Ponad 125 osób straciło blisko 40 mln zł, a pikanterii całej sprawie dodaje nazwisko głównego bohatera - Bogusław Bagsik.
Inwestorzy myśleli, że podpisują umowę z brytyjską firmą, której uczciwość miała gwarantować współpraca z jednym z największych polskich banków - BRE. Umowa gwarantowała w każdej chwili zwrot całego zainwestowanego kapitału i zapewniała, że Digit Serve działa pod kontrolą Komisji Nadzoru Finansowego zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Niedoszłe miliony
Inwestorzy byli przekonani, że zarobią majątek na różnicach kursów walutowych.
Umowy obiecywały klientom cotygodniową wypłatę 1 proc. zysku, co daje 52 proc. rocznie. Początkowo dotrzymywano zobowiązań. Jednak od połowy 2007 r. większość klientów nie otrzymała obiecanych pieniędzy. W zamian wysyłano do nich kolejne pisma tłumaczące zwłokę w wypłatach, podające nowe terminy spłaty. Większość z tych pism podpisał Bogusław Bagsik.
Sam Bagsik zapewnia, że zrobi co w jego mocy by pieniądze odzyskać, bo podobno sam zainwestował tam 3,6 mln zł.
Nie jestem winny braku pieniędzy. Pomogę (poszkodowanym-red.) z czysto egocentrycznych pobudek. Chcę najpierw odzyskać swoje pieniądze, a w następnej kolejności tych najbardziej potrzebujących. Na określonych warunkach. bb
Bagsik: to nie ja
- Pomogę z czysto egocentrycznych pobudek. Chcę najpierw odzyskać swoje pieniądze, a w następnej kolejności tych najbardziej potrzebujących. Na określonych warunkach - zaznacza Bagsik, ale jakie one są - nie zdradza.
Zapewnia, że to nie on jest winny braku pieniędzy.
Inwestorzy natomiast są przekonani, że to były właściciel Art-B zorganizował oszustwo. Prokuratura prowadzi śledztwo, ale Bagsika dotąd nie przesłuchała. Wiadomo tylko, że 130 osób z całej Polski straciło około 40 milionów złotych bez odsetek.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24