Pogarszająca się sytuacja finansowa Rosji, Ukrainy i niektórych nowych krajów członkowskich UE z Europy Środkowej i Wschodniej może się stać "zapalnikiem" nowego kryzysu finansowego w Europie Zachodniej - informuje w najnowszym numerze tygodnik "Sunday Telegraph".
Publicysta tej gazety Ambrose Evans-Pritchard zwraca uwagę, że banki zachodnie naraziły się na wysokie ryzyko kredytowe wobec państw postkomunistycznych Europy i byłego ZSRR. Największe w przypadku banków austriackich, które pożyczyły tym krajom 230 mld euro, czyli 70 proc. austriackiego PKB.
Nie tylko Austriacy pożyczali pieniądze, ale również Szwedzi, Grecy, Włosi i Belgowie. W ogólnym portfelu różnych pożyczek dla wschodzących rynków postkomunistycznych, ocenianym na 4,9 bln USD udział banków zachodnioeuropejskich wynosi 74 proc.
Banki się pogrążą
W ocenie głównego ekonomisty Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR) Erika Berglofa kraje postkomunistyczne, w których ten bank jest zaangażowany, będą potrzebowały z zewnątrz 400 mld euro na nowe pożyczki i wsparcie systemu kredytowego.
Berglof ocenia, że nieściągalne długi w regionie działania banku mogą sięgnąć 10-20 proc.
MFW zaangażował się w pomoc dla Ukrainy, Węgier, Łotwy, Białorusi, Islandii i Pakistanu i planuje pomoc finansową dla Turcji, ale jego rezerwy, wynoszące 200 mld USD, mogą nie wystarczyć. Tymczasem w sytuacji kryzysu na globalnym rynku kredytowym rynki wschodzące napotykają duże trudności w gromadzeniu kapitału, lub uzyskują go na gorszych warunkach.
W czym problem?
Ukraiński PKB może się skurczyć w tym roku nawet o 12 proc. w reakcji na załamanie światowych cen stali.
Długi Rosji oceniane są na 500 mld USD. Kraj ten wydał 36 proc. rezerw na wsparcie rubla, a budżet został opracowany przy założeniu, że średnioroczna cena ropy wyniesie 95 USD za baryłkę. Obecnie wynosi ok. 35 USD.
Gospodarka Łotwy uważana jest za znajdującą się w stanie śmierci klinicznej; PKB tego kraju zmniejszył się w IV kwartale ubiegłego roku o 10,5 proc. w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku.
60 proc. długu hipotecznego w Polsce denominowane jest we frankach szwajcarskich, a kurs tej waluty znacznie się umocnił wobec złotego.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu