Po dołku w lipcu ceny teraz będą szły juz tylko w górę. Szef NBP Marek Belka powiedział we wtorek, że lipcowa inflacja na poziomie 2 proc. osiągnęła minimum i należy spodziewać się teraz wzrostu cen. A planowany wzrost stawek VAT spowoduje jednorazowy wzrost cen o 0,3 proc.
- Według projekcji Instytutu Ekonomicznego NBP spodziewamy się wzrostu cen o ok. 0,3 proc. Jednorazowo. To przy założeniu, że ok. 75 proc. podwyżki zostanie przeniesione w ceny - powiedział prezes NBP.
Belka powiedział, że lipcowa inflacja na poziomie 2 proc. osiągnęła minimum i należy spodziewać się wzrostu cen.
- Według wielu komentatorów w lipcu roczny wskaźnik CPI osiągnął minimum i większość ośrodków prognostycznych, także naszych, przewiduje, że roczna stopa inflacji będzie rosnąć. To wynika z efektu bazy. Trudno mi powiedzieć czy już w sierpniu zanotujemy wzrost wskaźnika, ale według wszystkich przewidywań ta stopa powinna rosnąć. Nie wykluczamy, że przekroczy 2,5 proc. - powiedział.
Rząd się nie spisał
Belka powiedział, że Rada Polityki Pieniężnej nie jest usatysfakcjonowana celami przedstawionymi przez rząd w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa.
- Fakt, że rząd po raz pierwszy przedstawił Wieloletni Plan Finansowy Państwa jest rzeczą pozytywną. Nie jesteśmy usatysfakcjonowani z tego, co rząd proponuje na rok 2011. Mamy nadzieję, że rząd wykaże większą determinację przed przedstawieniem budżetu, szczególnie po stronie wydatkowej, co pozwoli nam na zmniejszenie deficytu państwa do poziomu niższego niż zapowiedziane w planie wieloletnim - powiedział.
- Jesteśmy zdania, iż konsolidacja budżetu o wyższej jakości i trwałości następuje przez ograniczenie wydatków. W tym planie jest ta opinia wyraźnie sformułowana, ale nie widzimy konkretów zbyt wielu po stronie wydatkowej. Liczę na to, że w dalszych pracach uda się rządowi w sposób znaczący obniżyć projektowany na rok przyszły deficyt - dodał Belka.
W Planie zapisano, że maksymalny dopuszczalny deficyt budżetowy w przyszłym roku wyniesie 45 mld zł.
Osłabienie złotego nie ma związku z gospodarką
Ostatnie osłabienie złotego nie ma związku z gospodarką, a wynika ze zmian kursu dolara do euro - powiedział prezes NBP. W ciągu ostatnich czterech dni złoty stracił do euro prawie 10 groszy z powodu zmiany nastrojów inwestorów, którzy uciekają z rynków postrzeganych jako bardziej ryzykowne do bezpiecznych. Do dolara złoty stracił 14 groszy ale we wtorek po południu odrobił część strat.
- Silne zmiany kursu złotego nie odzwierciedlają nic poza dziennymi sentymentami uczestników rynków. Mieliśmy w ostatnich dniach zmiany kursy euro do dolara i to powoduje zmiany kursu złotego. Złoty fluktuuje mocniej niż te wielkie waluty. Na pewno nie ma to związku z gospodarką - powiedział Belka.
RPP zaostrzyła ton
Na sierpniowym posiedzeniu RPP utrzymała zdanie komunikujące, że dyskutuje nad czynnikami wzmacniającymi presję inflacyjna. Dodatkowo zaostrzyła ton wskazując na czynniki, które mogą w przyszłości wpływać proinflacyjnie, a usunęła z komunikatu czynniki działające przeciw presji cen.
RPP w komunikacie podała, że inflacja będzie rosła przez wzrost cen żywności, energii oraz wzrost stawek VAT.
Nowością w komunikacie RPP jest jej apel o podjęcie działań o zapobieżenie szybkiemu wzrostowi kredytów w walutach.
"Według Rady dla stabilności makroekonomicznej ważne jest także podejmowanie działań, które zapobiegną szybkiemu wzrostowi kredytów walutowych dla gospodarstw domowych" - napisano.
Według RPP wzrost gospodarki osiągnął stan stabilizacji, a w ciągu najbliższych kilku kwartałów gospodarka rozwijać będzie się w tempie nieco przekraczającym 3 proc.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24