Myśliwiec Gripen zrzucił precyzyjnie naprowadzaną bombę na ognisko pożaru na terenie poligonu Alvdalen. Z obawy przed niewybuchami nie mogli tam dostać się strażacy. Postanowiono więc przeprowadzić eksperymentalne bombardowanie pożaru.
Nalot na ogień wykonał myśliwiec JAS-39 z 17. skrzydła myśliwskiego przy pomocy jednej 250-kilogramowej bomby naprowadzanej GBU-49 Paveway. Ładunek spadł tam gdzie miał spaść i eksplodował obok płomieni.
Zduszanie ognia wybuchem
- To próba pozbawienia ognia tlenu przy pomocy wybuchu - powiedział Johan Szymański, dowódca lokalnych strażaków. Eksplozja może kompletnie "zdusić" ogień. Podobna metoda jest stosowana choćby podczas gaszenia pożarów szybów naftowych, choć nikt nie stosuje do tego myśliwców i bomb. W tym wypadku problemem był fakt, że ogień szaleje na terenie poligonu, na którym mogą się znajdować liczne niewybuchy. Wysoka temperatura może powodować eksplozje zalegających w ziemi resztek, stanowiąc poważne zagrożenie dla strażaków. Strażakom zakazano się zbliżać do poligonu już 18 lipca. Ogień na jego terenie próbowano gasić przy pomocy śmigłowców i samolotów, ale bez większego powodzenia. Z tego powodu zdecydowano się na eksperyment z bombą. Według wstępnych ocen spełniła ona swoje zadanie. Nie ma jednak informacji o tym, czy będą kolejne naloty. Szwedzkie wojsko przypomniało w swojej informacji prasowej na temat wydarzenia, że w przeszłości w podobnych sytuacjach używało już artylerii.
Nie padły jednak żadne deklaracje dotyczące ewentualnego gaszenia w ten sposób pożarów lasów obecnie szalejących w Szwecji. Są najgorsze od wielu lat ze względu na bardzo długą suszę, a w najbliższym czasie Szwedzi nie mogą liczyć na znaczącą zmianę pogody. Pożary miały już objąć ponad 30 tysięcy hektarów lasów w całym kraju.
Autor: mk/adso / Źródło: forsvarsmakten.se, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: forsvarsmakten.se