Adama Barrow w czwartek został zaprzysiężony jako nowy prezydent Gambii. Ceremonia miała miejsce w sąsiednim Senegalu, ponieważ wyników wyborów nie uznał poprzedni gambijski prezydent Yahya Jammeh. Tego samego dnia do Gambii wkroczyły wojska kilku państw zachodnioafrykańskich, by w ten sposób zmusić Jammeha do oddania władzy, po krótkim czasie ich operacja została jednak wstrzymana.
- To jest dzień, którego nie zapomni do końca życia żaden Gambijczyk - powiedział Adama Barrow w przemowie wygłoszonej tuż po złożeniu przysięgi. Ceremonia zaprzysiężenia była transmitowana w senegalskiej telewizji.
Prezydent prosi o wsparcie
Nowy prezydent wezwał gambijskich żołnierzy, by pozostali w koszarach. - Kto nie pozostanie, będzie uważany za rebelianta - ostrzegł.
Barrow powinien objąć urząd w końcu stycznia. W kampanii zapowiadał "nową Gambię", w tym m.in. wycofanie się z ogłoszonego przez Jammeha w listopadzie wyjścia Gambii z Międzynarodowego Trybunału Karnego oraz powrót do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Anulowana miała być ponadto deklaracja sprzed roku, określająca Gambię jako republikę islamską.
Nowy prezydent w przemowie po zaprzysiężeniu poprosił o wsparcie państw Afryki Zachodniej, Unii Afrykańskiej oraz ONZ, aby mogła zwyciężyć "wola rządu i obywateli Gambii".
Wojska wkroczyły do Gambii
Jednocześnie w czwartek z terytorium Senegalu do Gambii wkroczyli żołnierze wchodzący w skład regionalnego korpusu interwencyjnego, aby zmusić dotychczasowego prezydenta Yahyę Jammeha do przekazania władzy. Korpus ekspedycyjny Zachodnioafrykańskiej Wspólnoty Gospodarczej (ECOWAS) został już wcześniej rozmieszczony przy gambijskiej granicy, ale czekał na uzyskanie mandatu od Rady Bezpieczeństwa ONZ. W jego skład wchodzi 7 tys. żołnierzy z Senegalu,Nigerii, Ghany, Togo i Mali, którzy przekroczyli granicę z trzech kierunków.
Jeszcze w czwartek wieczorem ich operacja została jednak wstrzymana. - Myślimy, że aż do ostatniej minuty możliwe jest rozwiązanie sytuacji poprzez dialog - wytłumaczył tę decyzję Marcel de Souza, prezydent Komisji ECOWAS.
Na krótko przed wkroczeniem senegalskich wojsk do Gambii Rada Bezpieczeństwa ONZ w przyjętej jednomyślnie rezolucji wyraziła "pełne poparcie dla działań podejmowanych przez ECOWAS w celu zapewnienia, w pierwszej kolejności drogą polityczną, że respektowana będzie wola narodu Gambii wyrażona w wyborach (prezydenckich) z 1 grudnia (2016 roku)".
W pierwotnym brzmieniu projekt przedstawionej przez Senegal rezolucji mówił o poparciu Rady dla działań podejmowanych przez ECOWAS "z użyciem wszelkich koniecznych środków", ale język dokumentu złagodzono, by mógł zyskać jednomyślne poparcie Rady.
Reuters zauważa, że formalne zatwierdzenie przez Radę zbrojnej interwencji w Gambii nie było wymagane, ponieważ o pomoc ECOWAS poprosił sam Barrow.
W rezolucji znalazł się również apel do "gambijskich sił bezpieczeństwa i obrony o zachowanie maksymalnej powściągliwości" oraz "oddanie się do dyspozycji demokratycznie wyłonionych władz". Jammeh został wezwany do pokojowego przekazania urzędu.
Przed oficjalnym objęciem prezydenckiego urzędu przez Barrowa szef gambijskiej policji Ousman Sonko i szef sztabu sił zbrojnych Ousman Badgie uzgodnili, że nie będą przyjmować rozkazów od jego poprzednika - podała agencja dpa, powołując się na wysokiego rangą współpracownika gambijskich tajnych służb.
Niespodziewana zmiana władzy
1 grudnia ub.r. 51-letni Jammeh, który jako porucznik dokonał w 1994 roku zamachu stanu i przejął władzę w dwumilionowej Gambii, niespodziewanie przegrał wybory niewielką różnicą - niespełna 20 tys. głosów. Początkowo pogodził się z porażką, uznając wygraną swego rywala i rówieśnika, kandydata opozycji Adamy Barrowa. Jednak po paru dniach zmienił zdanie, żądając unieważnienia wyborów i przeprowadzenia ich ponownie.
W sporze o prawomocność wyborów Jammeha poparli generałowie stojący na czele liczącego niespełna tysiąc żołnierzy gambijskiego wojska. Przeciwko niemu zwróciła się natomiast m.in. zrzeszająca 15 państw regionu Zachodnioafrykańska Wspólnota Gospodarcza (ECOWAS), która ogłosiła, że uznaje Barrowa za prezydenta. Zapowiedziała też, że jeśli do zaplanowanej na 19 stycznia inauguracji prezydentury Jammeh nie złoży urzędu, wyśle do Gambii korpus ekspedycyjny, który odsunie go od władzy. Także Unia Afrykańska obwieściła, że po 19 stycznia przestanie uważać Jammeha za prawowitego prezydenta.
Stan wyjątkowy
We wtorek - na dwa dni przed terminem, w którym miał złożyć prezydencki urząd - Jammeh ogłosił, że wprowadza na trzy miesiące stan wyjątkowy, żeby dać Sądowi Najwyższemu czas na rozpatrzenie jego wyborczej skargi.
Na ulicach Bandżulu pojawiły się uzbrojone wojskowe patrole i posterunki. Państwowa telewizja ogłosiła, że ma to pozwolić na uniknięcie niebezpiecznej próżni władzy. Podległe Jammehowi służby zamknęły cztery niezależne rozgłośnie radiowe.
Jak informuje Reuters, ulice gambijskich miast opustoszały, zamknięte pozostają sklepy i banki.
Polskie MSZ ostrzega przed podróżami
W związku z odmową ustąpienia ze stanowiska w konstytucyjnym terminie prezydenta Yahyi Jammeha oraz wprowadzonym w Gambii stanem wyjątkowym podróże do tego kraju stanowczo odradza polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych - poinformował resort na swojej stronie internetowej.
W ocenie MSZ sytuacja w Gambii wiąże się z zagrożeniem "gwałtownej eskalacji kryzysu politycznego oraz interwencji zbrojnej", a także załamania się porządku publicznego, niekontrolowanych demonstracji i niebezpiecznych zamieszek. Jak podkreślono, niewykluczone są również "ograniczenia w transporcie lądowym i lotniczym, w tym zamknięcie międzynarodowego lotniska w Bandżulu oraz granic lądowych".
W komunikacie resortu spraw zagranicznych zalecono obywatelom polskim przebywającym w Gambii "zachowanie szczególnej ostrożności, unikanie zgromadzeń publicznych, stosowanie się do zaleceń miejscowych sił porządkowych i monitorowanie na bieżąco sytuacji bezpieczeństwa, która może ulec gwałtownemu pogorszeniu" oraz zgłoszenie podróży w systemie Odyseusz i nawiązanie kontaktu z ambasadą RP w Rabacie.
Kraj uzależniony od turystyki
Licząca 2 mln mieszkańców muzułmańska Gambia, dawna kolonia brytyjska i obecnie najmniejszy kraj afrykański, jest też według ONZ jednym z 20 najbiedniejszych krajów świata. Do najważniejszych gałęzi gambijskiej gospodarki należą rolnictwo i turystyka.
Autor: mm//rzw / Źródło: PAP, Reuters