Do ataków w Brukseli doszło kilka dni po zatrzymaniu Salaha Abdeslama, uznawanego za jednego z organizatorów zamachów w Paryżu. Jego odciski palców znaleziono w mieszkaniu wynajmowanym pod fałszywym nazwiskiem przez Khalida El Bakraoui, który wysadził się w brukselskim metrze. Gdy trzy dni przed uderzeniem w belgijskiej stolicy w czasie przesłuchania pokazano Abdeslamowi zdjęcie El Barkaouiego i jego brata, ten stanowczo zapewnił, że ich nie zna. Śledczy nie dopytywali dalej.
Salaha Abdeslama, poszukiwanego od czasu listopadowych zamachów w Paryżu, zatrzymano w zeszły piątek w brukselskiej dzielnicy Molenbeek. Kolejnego dnia usłyszał zarzuty i trafił do ściśle strzeżonego więzienia w Brugii.
W sobotę Abdeslam został przesłuchany. We wtorek w Brukseli doszło do skoordynowanych ataków terrorystycznych na lotnisku Zaventem i w metrze, na stacji w pobliżu siedzib instytucji unijnych. Dwóch zamachowców samobójców zidentyfikowano jako braci Khalida i Brahima El Bakraoui.
Zatrzymanie Abdeslama było możliwe m.in. dzięki jego odciskom palców, które znaleziono w czasie obławy w mieszkaniu w brukselskiej dzielnicy Forest. Lokal wynajmował pod fałszywym nazwiskiem Khalid El Bakraoui. To nie jedyne związki Abdeslama ze sprawcami wtorkowych zamachów. Podejrzewa się, że we wrześniu zeszłego roku mężczyzna przewiózł samochodem z Węgier do Austrii trzeciego z terrorystów biorących udział w atakach w Brukseli: Najima Laachraouiego, który wysadził się na lotnisku Zaventem. W piątek belgijska prokuratura potwierdziła, że to właśnie on przygotowywał dwa pasy szahida, których użyto w czasie paryskich zamachów.
"Nie znam ich"
Do fragmentów zapisu dwugodzinnego przesłuchania Abdeslama dotarł w piątek francuski dziennik "Le Monde". Jak pisze, śledczy pokazali mu zdjęcia braci El Bakraoui. Terrorysta zapewnił, że ich nie zna, a śledczy mu uwierzyli i zakończyli ten wątek. "Le Monde" zauważa, że skupiono się przede wszystkim na zamachach z Paryża, a nie dopytywano zbyt szczegółowo o plany ewentualnych przyszłych ataków.
Doniesienia o tym, że belgijskie służby nie były w stanie ustalić powiązań pomiędzy terrorystami i wcześniej rozbić ich komórki wywołały falę krytyki i wątpliwości dotyczące ich kompetencji.
W piątek ich działań bronił amerykański sekretarz stanu John Kerry. Belgijski premier Charles Michel zapowiedział natomiast, że nie przewiduje dymisji ministrów spraw wewnętrznych i sprawiedliwości.
"Nie mogłem się wysadzić"
Z informacji dotyczących przebiegu przesłuchania Abdeslama wynika, że umniejsza on swoją rolę w listopadowych zamachach w Paryżu. Twierdzi, że za wszystkim stał Abdelhamid Abaaoud, który zginął w listopadzie w czasie policyjnej akcji w podparyskim Saint-Denis. Abdeslam mówił śledczym, że pierwotna wersja planu zakładała, że wysadzi się na stadionie Stade de France, ale nie był w stanie tego wykonać.
Jak pisze "Le Monde", Abdeslam zeznał, ze gdy wrócił ze swojej "misji", Mohamed Belkaid, jeden z organizatorów zamachów, był wściekły. - Nie był zadowolony, kiedy mnie zobaczył. Powiedziałem mu, że nie mogłem się wysadzić. W końcu zaczął mnie pocieszać i zapewnił, że pomoże mi się ukryć, dopóki nie znajdą dla mnie jakiegoś bezpieczniejszego miejsca - opisuje jego zeznania "Le Monde".
Autor: kg/ja / Źródło: Reuters, Le Monde