W samym centrum stolicy Kanady ma powstać pomnik ofiar komunizmu. Polscy twórcy projektu znaleźli się jednak w centrum politycznego sporu, gdyż kontrowersję wzbudziła proponowana lokalizacja monumentu - tuż obok Sądu Najwyższego Kanady i w pobliżu pomnika ofiar obu wojen światowych oraz parlamentu. W czwartek kanadyjskie władze przyjęły poprawki do projektu, którego skala została umniejszona wskutek krytyki. Jednak ostatecznej zgody jeszcze nie ma.
Sam pomysł wzniesienia w Ottawie pomnika ku czci ofiar komunizmu, zgłoszony w 2008 roku przez organizację Tribute to Liberty i zaaprobowany przez kanadyjskie władze rok później, nie ma przeciwników.
Wielu oponentów ma za to wybrany rok temu w konkursie projekt pomnika. Przy okazji protesty wzbudza to, że rząd federalny forsuje wbrew prawie wszystkim – od rady miejskiej w Ottawie po wojskowych weteranów - jako miejsce jego budowy teren w pobliżu budynków parlamentu.
Team Kapusta wygrywa konkurs
W sierpniu 2014 roku konkurs na projekt monumentu wygrał Team Kapusta, czyli zespół złożony z mieszkającego w Nowym Jorku polskiego artysty Janusza Kapusty, architekta z Toronto Voytka Gorczynskiego i architekta z Polski Andrzeja Pawlika. Opis projektu zaczyna się cytatem z wiersza Wisławy Szymborskiej: „Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci”. Autorzy proponowaną konstrukcją chcą upamiętnić 100 mln ofiar komunizmu z ponad 40 krajów. Polska praca, której najwyższa część miała wynieść ponad 14 metrów, miała zajmować 60 proc. niezabudowanego obecnie terenu nieopodal parlamentu.
Projekt jest opiniowany przez National Capital Commission (NCC), spółkę skarbu państwa zarządzająca projektami w stolicy Kanady. Ostatecznie czwartkowa decyzja NCC uwzględniła w niewielkim stopniu zarzuty przeciwników.
Komisja uznała, że pomnik powinien zająć niecałe 40 proc. przeznaczonego terenu, a w najwyższym punkcie mieć 8 metrów. Zmienione ma być oświetlenie na mniej rażące, ma też zniknąć rzeźba zamordowanego człowieka.
Kombatanci przeciwni
Nikt nie kwestionuje zasadności budowy pomnika ofiar komunizmu, bowiem 8 mln Kanadyjczyków ma swoje korzenie w krajach, które doświadczyły tej odmiany totalitaryzmu. Jednak ostre kontrowersje budzi lokalizacja i brak konsultacji rządu federalnego z zainteresowanymi społecznościami. Przeciwnicy miejsca wybranego przez rząd proponują przesunięcie pomnika nieco na zachód, do Garden of the Provinces and Territories (Ogrodu Prowincji i Terytoriów), parku znanego m.in. z corocznego festiwalu tulipanów.
Lokalizacji monumentu forsowanej przez rząd federalny sprzeciwili się architekci, miasto Ottawa, opozycyjni parlamentarzyści oraz - ku zaskoczeniu wielu - kombatanci.
Pobliski National War Memorial, którego warszawskim odpowiednikiem byłby Grób Nieznanego Żołnierza, to miejsce wyjątkowo ważne dla kanadyjskiej historii. Udział w wojnach kształtował kanadyjską tożsamość – łącznie w pierwszej i drugiej wojnie światowej wzięło udział ponad 1,7 mln Kanadyjczyków, a zginęło ponad 100 tys. Wiersz z 1915 roku „In Flanders Fields” Johna McCrae („Na polach Flandrii”, który najłatwiej porównać do „Czerwonych maków na Monte Cassino”) ma rangę narodowego symbolu. Weterani po prostu nie chcą wielkiego pomnika w pobliżu War Memorial.
Rząd federalny prze do budowy
Z dokumentów udostępnionych we wtorek przez Paula Dewara, parlamentarzystę z opozycyjnej partii Nowych Demokratów, wynika też, że rząd federalny za wszelką cenę parł do budowy pomnika.
Decyzje podejmowano w tajemnicy, a jedyne konsultacje prowadzono między ministrami oraz organizacją Tribute to Liberty. Dodatkowo na dzień przed czwartkowym głosowaniem w NCC nagle zmienił się zarząd spółki.
W sumie po czwartkowych obradach NCC nie wiadomo nawet, czy w Ottawie pomnik polskiego autorstwa w ogóle powstanie. Jak podawały media, ostateczny kształt monumentu nie ma jeszcze akceptacji National Capital Commission.
Autor: fil//plw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: fb