Przetrwali atak piratów. Trzech polskich marynarzy już w Berlinie

Polscy marynarze z Nigerii wrócili do Europy
Polscy marynarze z Nigerii wrócili do Europy
tvn24
Trzech polskich marynarzy wróciło z Nigerii do Europytvn24

Trzech z jedenastu polskich marynarzy, którzy przetrwali atak piratów na statek handlowy Szafir u wybrzeży Nigerii, wylądowało w środowy poranek w Berlinie. Witali się z rodzinami ze łzami w oczach.

O porwaniu 5 polskich marynarzy i uwięzieniu 11 innych na statku Szafir poinformowało w piątek 27 listopada polskie MSZ. Piraci atakujący jednostkę wzięli do niewoli osoby, którym nie udało się dotrzeć do bezpiecznego schronienia pod pokładem. Grupa, która ocalała, ponad dobę czekała na ratunek, porwanymi okazali się bowiem m.in. kapitan i oficerowie potrafiący sterować statkiem. W sobotnie popołudnie dzięki przysłanym z Nigerii służbom uwięzionym na morzu ludziom udało się dotrzeć do lądu.

Polscy marynarze wylądowali w Berlinie

W środę 3 z 11 marynarzy wylądowało w Berlinie. Do stolicy Niemiec dotarli o 10.00 rano, po 13-godzinnym locie z Nigerii. Witając się z rodzinami, byli wzruszeni. Rodziny również płakały.

Marcin Szcześniak, polski marynarz i członek załogi Szafira, powiedział w rozmowie z TVN24, że najbardziej się cieszy, iż "jest już w domu, w Europie".

Mówił o momencie ataku piratów. Zdradził, że 16-osobowa załoga znajdowała się w różnych miejscach na pokładzie i to dlatego nie wszystkim udało się dotrzeć do schronienia pod pokładem. - To kapitan dał znak o ataku piratów - powiedział Polak.

Dodał, że najbardziej martwi się o porwanych i ma nadzieję, że nic im się nie stanie. Podkreślił, że ze strony armatora, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i polskiego konsula w Nigerii marynarze otrzymali "bardzo dużo pomocy". - Teraz chcę odpocząć - powiedział.

Jego kolega ze statku Damian Karolewski mówił, że atak przyszedł "nagle". - To była noc. Przebieg wypadków był bardzo szybki.

Według informacji podanych w piątek przez Spółkę Euroafrica, do której należy Szafir, statek został zaatakowany z dwóch łodzi przez uzbrojonych piratów. Miało to miejsce w odległości ok. 35 mil morskich od wybrzeży Nigerii.

We wtorek polskie MSZ poinformowało, że kontakt z porywaczami został nawiązany i trwają negocjacje. Szef resortu Witold Waszczykowski dodał, że równolegle działania podejmuje armator i firmy, które eksploatowały uprowadzony statek. - To równoległy kanał rozmów z piratami. To doświadczeni ludzie, którzy są na miejscu, od lat funkcjonują i mieli do czynienia z podobnymi przypadkami. Musimy im wierzyć, że są w stanie rozwiązać tę sytuację - powiedział minister.

Według niego jeśli okaże się, że potrzebna jest także pomoc innych państw, to Polska się o nią zwróci. - Na razie jest szansa rozwiązać tę sytuację (...) na miejscu, lokalnie - dodał.

Autor: adso//rzw / Źródło: TVN24, PAP

Źródło zdjęcia głównego: tvn24