Jak podają organizatorzy, ulicami Paryża przeszło nawet milion ludzi protestujących legalizacji małżeństw osób tej samej płci i adopcji przez nie dzieci. Służby szacują na razie ich liczbę na 340 tys. Francuscy katolicy, muzułmanie i żydzi nieśli transparenty "Made in Mama i Tata" czy "rodzina to kobieta i mężczyzna". W marszu brali też udział przedstawiciele środowisk gejowskich. "Le Figaro" pisze o największej manifestacji od 30 lat.
Marsz nazwany w opozycji do projektu prezydenta Hollande'a "marszem wszystkich" rozpoczął się o godz. 13. Już pół godziny wcześniej pierwsze grupy uczestników ruszyły z placu Denfert-Rochereau, znajdującego się w 14. dzielnicy, w południowej części miasta.
Manifestanci przeszli przez miasto w trzech kolumnach pod wieżę Eiffla. Tam na gigantycznych ekranach pojawiła się liczba 800 tysięcy, symbolizująca liczbę protestujących. Prefektura paryskiej policji poinformowała o 340 tysiącach.
Po 20 organizatorzy opublikowali komunikat. - Do 19.30 liczba przekroczyła 800 tysięcy. Ale wciąż wzrasta. Pole Marsowe dawno nie widziało takiego tłumu - piszą cytowani przez "Le Figaro". Francuskie media tytułują relacje, podając liczbę miliona protestujących.
- Nikt nie spodziewał się tego jeszcze dwa, czy trzy miesiące temu - mówiła do protestujących aktorka komediowa i satyryk Frigide Barjot. Odczytała też list do Hollande'a.
Manifestacja odbywała się przy dźwiękach muzyki grupyrockowej U2 i przebojów techno.
Niecodzienna przywódczyni
Marsz miał być pokazem siły przeciwników nowego prawa forsowanego przez Hollande'a. Na czoło organizatorów wydarzenia wysunęła się właśnie Barjot (pseudonim będący grą słów, oparty na imieniu aktorki Brigide Bardot, oznaczający mniej więcej "oziębła wariatka" ).
Niepozorna kobieta, która określa siebie jako "odrodzoną" katoliczkę, zdołała zjednoczyć szereg podzielonych organizacji konserwatywnych. Jak zauważa France24, wcześniej nie udało się to nikomu innemu.
Do marszu przyłączyły się też konserwatywne organizacje islamskie, protestanckie, prawosławne i żydowskie. Nie będzie jednak przywódców wyznawców tych religii we Francji, poza ośmioma biskupami katolickimi.
W tłumie mieli się też znaleźć homoseksualiści, którzy uważają propozycję prezydenta za zbyt daleko idącą.
Nie przeciw homoseksualistom
- Wszyscy rodzimy się jako kobieta lub mężczyzna. Niedługo prawo ma stanowić inaczej. Będzie z niego wynikać, że dziecko może urodzić się ze związku mężczyzny z mężczyzną - powiedziała w ubiegłym tygodniu Barjot, zagrzewając do udziału w marszu.
Satyryk twierdzi, że nie ma nic przeciwko homoseksualistom i marsz w ogóle nie jest wymierzony w nich. Wielki marsz ma być głosem poparcia dla instytucji tradycyjnego małżeństwa. - Nie jesteśmy homofobami, ale małżeństwofilami - twierdzi Barjot.
Bez przebicia?
Prawo "Małżeństwo dla wszystkich", jest jedną ze sztandarowych obietnic wyborczych Francoisa Hollande'a. Zakłada zrównanie praw par homo- i heteroseksualnych.
W pierwszej wersji nowa ustawa zawierała też wsparcie państwa dla małżeństw homoseksualnych starających się o dzieci, w postaci między innymi finansowania procedury in vitro. Z powodu głosów krytyki i spadającego poparcia społecznego dla prawa, zapis ten wykreślono. Wsparcie państwa będzie przysługiwać tylko parom heteroseksualnym.
Wielka Brytania też się burzy
Wielki protest, który jak piszą francuskie gazety może być "historycznym dniem" dla kościoła katolickiego we Francji, de facto niewiele zmieni. Hollande ma odpowiednią ilość głosów w parlamencie, aby spokojnie przeforsować ustawę. Plan zakłada uczynienie tego do lata 2013 roku.
Małżeństwa homoseksualistów są legalne m.in. w Belgii, Portugalii, Norwegii i Szwecji. W sobotę przeciwko planowanym zmianom prawnym w Wielkiej Brytanii zaprotestowało ponad tysiąc duchownych w otwartym liście.
Autor: mk/nsz/kcz//bgr/kdj / Źródło: France24, Reuters