Jak ustalili ostatnie położenie boeinga? Dzięki nowatorskiej analizie Brytyjczyków


Premier Malezji, który poinformował w poniedziałek, że zaginiony boeing spadł do oceanu, stwierdził, że ostatnią pozycję samolotu udało się ustalić na podstawie nowej analizy danych satelitarnych. Za tą pracą stoi brytyjska Komisja Badania Wypadków Lotniczych (AAIB) oraz prywatna firma Inmarsat.

Premier Najib Razak nie opisał sposobu dokonywania analizy danych, stwierdził jednak jasno, że ostatnio samolot był "widziany" nad Oceanem Indyjskim, na zachód od australijskiego Perth - tysiące kilometrów od jakichkolwiek lądowisk.

Przypomnijmy: samolot wystartował z Kuala Lumpur 8 marca o 00.41. O 01.21 zniknął z cywilnych radarów - był wtedy nad Morzem Południowochińskim, między Malezją a Wietnamem. O 02.15 samolot "widziany" był przez malezyjski radar wojskowy - znajdował się wówczas na południe od wyspy Phuket - setki kilometrów na zachód od ostatniej lokalizacji.

Z kolei o 08.11 zarejestrowano ostatni sygnał przechwycony przez satelity. Sygnały te wysyłane są przez samolot automatycznie, nie znaczą jednak, że maszyna jest w powietrzu - równie dobrze mogła wylądować. Nie pokazują też, gdzie jest samolot - zasięg terenu "widziany" przez satelitę to koło o promieniu tysięcy kilometrów. Istotne jest to, że maszyna wysyłała automatyczne sygnały jeszcze przez cztery godziny po zniknięciu z radarów. Według Inmarsat, takich sygnałów było siedem.

Dlaczego tak długo?

Firma telekomunikacyjna Inmarsat, dzięki której udało się określić ostatnią pozycję boeinga, poinformowała w poniedziałek, że w niedzielę dostarczyła Malezji nowe dane. Inmarsat od dnia zniknięcia samolotu prowadziła obliczenia na podstawie odebranych sygnałów. Ustalono wówczas, że maszyna mogła polecieć zarówno korytarzem północnym - prowadzącym z Tajlandii przez Chiny w kierunku Kazachstanu lub korytarzem południowym - z Indonezji w kierunku południowej części Oceanu Indyjskiego.

W poniedziałek malezyjskie władze podały, że MH370 obrał trasę południową i spadł do oceanu w południowej części Oceanu Indyjskiego.

Dlaczego ustalenie tej pozycji trwało tak długo? - Zapewne przetwarzali otrzymane sygnały wiele razy, by uzyskać odpowiedź, skąd zostały wysyłane. Prawdopodobnie w kilka tygodni wykonali pracę, jaką normalnie robi się w rok. To naprawdę zadziwiające - skomentował te doniesienia w rozmowie z BBC dr Simon Boxall z University od Southampton.

Sam premier Malezji mówił na konferencji, że nowy typ analizy "nie był wykorzystywany wcześniej w dochodzeniach tego rodzaju".

Szczątków nie znaleziono

Rzeczniczka AAIB dodała, że pracowała z Inmarsatem używając nowego modelu analizy danych, co wymagało czasu. - Nie możemy więcej powiedzieć na ten temat - dodała.

Firma Inmarsat oświadczyła z kolei, że swoje ustalenia przekazało właśnie AAIB, które z kolei powiadomiło Malezję. Ta po sprawdzeniu danych ogłosiła w poniedziałek, że samolot spadł do morza.

Nie potwierdzono do tej pory lokalizacji, w której mogą znajdować się szczątki samolotu. Na Oceanie Indyjskim na zachód od Australii odkryto obiekty mogące być pozostałościami maszyny; w drodze jest australijski okręt.

Autor: /jk / Źródło: bbc.co.uk, Washington Post

Źródło zdjęcia głównego: TerraMetrics/NASA

Raporty: