Rząd Izraela zakazał dwóm wielkim koncernom zbrojeniowym - Elbit Systems i Israel Aerospace Industries - dalszego udziału w polskim przetargu na samoloty bezzałogowe. Potwierdzają to obie firmy. Decyzja izraelskiego rządu ma być pokłosiem afery, która doprowadziła do rezygnacji wiceszefa polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej - Waldemara Skrzypczaka. Rzecznik MON w rozmowie z tvn24.pl przekonuje, że ta decyzja niewiele zmienia, a rząd Izraela "przejął od firm" sprawę ewentualnej sprzedaży Polsce dronów i teraz to on będzie stroną w negocjacjach.
O dyspozycji władz w Tel-Awiwie doniósł pierwszy izraelski internetowy dziennik biznesowy "Globes", potem temat podchwycił między innymi znacznie większy "Haaretz". Decyzję, by nakazać obu firmom wycofanie się z przetargu miał wydać dyrektor generalny Ministerstwa Obrony Dan Harel. Mógł to uczynić, bowiem to rząd Izraela ma ostateczne słowo przy wydawaniu zgody na eksport uzbrojenia, a na dodatek firma IAI jest kontrolowana przez państwo.
Kosztowna decyzja
Jak donoszą izraelskie media, oba koncerny nie mogą eksportować do Polski dronów i wszelkiego związanego z nimi sprzętu "do odwołania". - To bardzo smutna sprawa - twierdzi anonimowy informator w Ministerstwie Obrony Izraela w rozmowie z "Globes". - Obie firmy zainwestowały wiele wysiłku i środków w polski przetarg, a teraz wszystko idzie na zmarnowanie - dodał.
Rzecznicy obu koncernów zapytani przez "Globes" potwierdzili, że otrzymali stosowne polecenie od władz i zamierzają się mu podporządkować.
- Działaliśmy legalnie i na podstawie pozwoleń wydanych przez Ministerstwo Obrony. Respektujemy jednak tę decyzję - powiedziała rzeczniczka Elbit Systems.
- Potwierdzamy te informacje. Firma jest zobligowana przez decyzję Ministerstwa Obrony - powiedział natomiast rzecznik IAI.
MON: sprawa jest nam znana
Polskie Ministerstwo Obrony Narodowej twierdzi, że odebranie licencji eksportowych izraelskim firmom nic nie zmienia. Wręcz przeciwnie, ma wszystko ułatwić, bowiem będzie je teraz reprezentować bezpośrednio izraelski rząd.
Jak powiedział w rozmowie z tvn24.pl Jacek Sońta, rzecznik MON, "sprawa jest znana" ministerstwu od grudnia 2013 roku. Wówczas o decyzji rządu miał poinformować Polaków przedstawiciel ministerstwa obrony Izraela. Sońta stwierdził, że rząd Izraela "przejął od firm" sprawę ewentualnej sprzedaży dronów.
@miss_kocix Sprawy ewentualnej sprzedaży dronów do Polski przejął od firm rząd Izraela. Temat znany w MON od XII 2013.
— Jacek Sońta (@JacekSonta) February 12, 2014
Izraelskie afery w Polsce
Decyzja izraelskiego rządu jest pokłosiem afery, która doprowadziła do rezygnacji Waldemara Skrzypczaka. Odpowiadający w MON za pozyskiwanie nowego uzbrojenia były generał 28 listopada 2013 roku podał się do dymisji ze stanowiska doradcy ministra, bowiem oskarżono go o faworyzowanie w przetargu na drony firmy Elbit. Był to wynik "przecieku" do polskich mediów oficjalnego listu, z którego mogło wynikać, że Skrzypczak faworyzuje ofertę tego koncernu.
Jak twierdzi informator "Globes", winna afery jest firma IAI. - Nawet w zaciętej i ostrej rywalizacji są jakieś zasady. Każdy przetarg kończy się czyimś zwycięstwem. Obowiązkiem przegranego jest zaakceptować decyzję zamawiającego i wycofać się. IAI tego nie zrobiło. Tak się nie przegrywa - twierdzi rozmówca dziennika.
Sugeruje przy tym, że "przeciek" do polskich mediów (dokładniej "Gazety Wyborczej") był zagrywką IAI, mającą na celu osłabienie Elbitu.
Izraelski rząd miał uznać, że taka rywalizacja obu firm nie przyniesie nic dobrego i może doprowadzić do wybuchu kolejnych afer w Polsce. Władze miały się obawiać, że zaszkodzi to oficjalnym relacjom dyplomatycznym i dobrej współpracy przemysłów zbrojeniowych obu państw.
Jak twierdzi "Haaretz", Dan Harel proponował obu firmom "znacjonalizowanie" całego potencjalnego kontraktu, tak aby to rząd rozmawiał w ich imieniu z Polakami. Miało jednak nie dojść do porozumienia. Wobec tego, podjęto salomonową decyzję i obu firmom cofnięto pozwolenia eksportowe. Zarówno Elbit jak i IAI zapowiedziały, że podporządkują się decyzji władz.
Problem dla MON
Wycofanie obu izraelskich koncernów z rywalizacji w polskim przetargu bez mała wywróci go do góry nogami. Izraelczycy byli faworytami z racji na przystępną cenę, gotowość do dzielenia się technologią i dobre doświadczenia we współpracy obu państw w dziedzinie uzbrojenia.
Teoretycznie MON rozważa w postępowaniu ofertę kilkunastu różnych firm. Duże szanse poza Izraelczykami mieli jednak jeszcze tylko Amerykanie. Oferta firm z USA jest jednak droższa i na pewno nie będzie zakładać takiej współpracy z polską zbrojeniówką jak w wypadku firm izraelskich. Amerykanie standardowo nie dzielą się swoją wiedzą techniczną nawet z najbliższymi sojusznikami.
W takiej sytuacji wynik przetargu może być znacznie trudniejszy do przewidzenia. MON chce za około miliard złotych zakupić kilkadziesiąt różnej wielkości dronów. Według wstępnych założeń miałyby one trafić do polskiego wojska do końca tej dekady.
Autor: mk//jk/kdj / Źródło: globes.co.il, haaterz.com, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Israel Defence Forces