Fabrykę broni w Chartumie zbombardowały cztery obce myśliwce - poinformowało ministerstwo informacji Sudanu. Do ataku doszło we wtorkową noc. Kilkanaście godzin później afrykański kraj oskarżył o nalot Izrael.
Świadkowie usłyszeli wtorkowej nocy kilka potężnych eksplozji. Po chwili rozpętał się ogromny pożar, którego do tej pory nie udało się w kilku miejscach ugasić.
Izrael ingeruje od lat?
Ministerstwo informacji Sudanu stwierdziło w środowe popołudnie, że pożar zakładów to dzieło izraelskich sił powietrznych, które przekroczyły przestrzeń powietrzną kraju i przypuściły atak.
Szef resortu Ahmed Belal Osman powiedział, że "maszyny zbliżyły się od wschodu, zaczęły ostrzał i zrzuciły bomby". Na miejscu nikt nie zginął, ale wielu ludzi zostało przewiezionych do szpitali po zatruciu oparami unoszącego się dymu.
Początkowo rząd w Chartumie twierdził, że pożar wybuchł z przyczyn technicznych.
To nie pierwszy raz, gdy Sudan oskarża Izrael o przeprowadzanie ataków na swoim terytorium. W maju ministerstwo obrony stwierdziło, że wybuch samochodu-pułapki w mieście Port Sudan był dziełem izraelskiego wywiadu. Do podobnych zdarzeń dochodziło też w 2011 i 2009 roku. Również za te "incydenty", w których ginęły pojedyncze osoby Sudan oskarża Izrael.
Nikt w Tel Awiwie nie skomentował środowych słów gabinetu w Chartumie. Nikt też nie wypowiadał się w poprzednich latach nt. oskarżeń wysyłanych w stronę Izraela.
Autor: adso//gak / Źródło: Reuters