Chciał być uważany za potwora, bojownika o nacjonalistycznych poglądach. Skromny sąd w Oslo pokazał, że jest zwykłym przestępcą, pozbawił go otoczki celebryty - pisze agencja Reutera, przypominając zachowanie Andersa Breivika podczas procesu.
Anders Breivik został skazany na 21 lat więzienia - maksymalną w Norwegii karę, która w oczach świata wydaje się niewielka. Ale chociaż Norwegii zarzuca się skrajny liberalizm pod względem karania groźnych przestępców, sąd w Oslo dokonał tego, co było konieczne - odarł Breivika z otoczki celebryty, którą zamachowiec sprawnie wykorzystywał w trakcie procesu.
W czasie 10-tygodniowego procesu padały m.in. pytania o operację plastyczną nosa, nieudane interesy i uzależnienie od gier komputerowych. - Nie sądziłam, że ludzie zdawali sobie wcześniej sprawę, jak żałosnym okazał się człowiekiem - powiedziała Mette Yvonne Larsen, jedna z prawniczek reprezentujących w sądzie ofiary ekstremisty. Z bojownika walczącego o obronę Europy przed zalewem islamu Breivik stał się zwykłym 33-latkiem, który niczym się nie wyróżnia - oprócz tego, że dokonał ogromnej zbrodni.
Historia upadku mitu Breivika Breivik na każdej rozprawie stawiał się w doskonałym humorze i z uśmiechem wysłuchiwał sądu. Był nienagannie ubrany i "pozdrawiał" publiczność wyciągniętą ręką. Wymieniał uściski dłoni z prokuratorami i adwokatami. Traktowano go niemal jak pospolitego włamywacza. Ale stopniowo tracił rezon. Prokurator Inga Bejer Engh bezlitośnie wytykała mu, że po plajcie jednej ze swoich firm zamieszkał z matką, sugerowała, że miał operację nosa i zwracała uwagę na noszenie maski w "obawie przed brudem". Oskarżony nie dawał się sprowokować. - Jestem ośmieszany - mówił w sądzie. Potem jednak głos zabrały jego ofiary. - Pamiętały go jako uzbrojonego dwumetrowego potwora - mówi obrońca zamachowca, Geir Lippestad. - Proces pokazał, że jest zwykłym człowiekiem - dodaje.
"Pierwszego dnia słuchali go wszyscy, ostatniego - nikt" Przełomem były zeznania jednej z młodych dziewczyn, która pojawiła się w sądzie w koszulce bez rękawów, tak by pokazać amputowaną z powodu postrzału rękę. Breivik wydawał się zszokowany tym widokiem. - 22 lipca to on kontrolował sytuację - uważa Eskil Pedersen, przewodniczący młodzieżówki Partii Prasy, który ocalał z masakry. - A podczas procesu ci, którzy przeżyli, pokazali swoją siłę. Breivik został sprowadzony do parteru - uważa.
Podczas ostatniego przesłuchania dwa miesiące wcześniej, Breivik wygłosił mowę. Większość stacji telewizyjnych streściła ją jednym zdaniem, publiczność ziewała, część wyszła z sali. Sława ekstremisty się skończyła. Pedersen kwituje: Pierwszego dnia słuchali go wszyscy, ostatniego - już nikt.
Autor: jk//gak / Źródło: Reuters