Prokuratura w Kijowie wszczęła śledztwo ws. przekroczenia uprawnień przed funkcjonariuszy oddziału specjalnego milicji Berkut, który w nocy z piątku na sobotę uczestniczył w starciach z opozycją w stolicy Ukrainy. W ich wyniku kilkanaście osób, w tym były szef MSW Ukrainy, a obecnie jeden z liderów opozycji Jurij Łucenko, zostało rannych.
Nad ranem protestujący odblokowali autobus oddziału milicji zablokowany w reakcji na brutalne użycie siły przez tę formację przed siedzibą jednego z sądów rejonowych w Kijowie.
Milicjantom pozwolono jednak na opuszczenie pojazdu dopiero wtedy, gdy na żądanie zgromadzonych zdjęli maski i hełmy tak, by można ich było sfotografować.
Prokuratura poinformowała w sobotę w godzinach porannych, że wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia kompetencji przez funkcjonariuszy Berkuta. Prowadzone jest także śledztwo mające ustalić tożsamość osób, które atakowały milicjantów.
Sześć lat dla "terrorystów"
Zamieszki rozpoczęły się w piątek w nocy, gdy sąd rejonu swiatoszyńskiego w Kijowie ogłosił wyroki sześciu lat więzienia dla tzw. terrorystów z Wasylkowa, którzy mieli przygotowywać się do wysadzenia pomnika Lenina w tym znajdującym się opodal ukraińskiej stolicy miasteczku.
"Terroryści" to dwaj deputowani rady miejskiej i asystent jednego z nich, zatrzymani w sierpniu 2011 r. przez ukraińską służbę bezpieczeństwa w związku z rzekomo należącym do nich materiałem wybuchowym, który miał być użyty do zniszczenia monumentu w Wasylkowie.
Według ukraińskich mediów, w momencie zatrzymania tych trzech osób pomnik Lenina w Wasylkowie był już zdemontowany. Nie zważając na to, w piątek sąd rejonowy skazał zatrzymanych na długoletnie kary więzienia.
Opozycja kontra Berkut
Wyrok wywołał oburzenie zgromadzonych przed sądem przeciwników władz, którzy zablokowali samochód milicyjny odwożący skazanych do aresztu. Przed sądem powstała barykada, a protestujący zablokowali wejścia do jego siedziby. Do potyczek doszło, gdy na miejsce przybyły milicyjne oddziały specjalne Berkut.
Świadkowie twierdzą, że milicjanci bili zebranych pałkami nie zważając na to, że były wśród nich kobiety oraz chronieni immunitetem deputowani parlamentu.
"Upadł i stracił świadomość i dopiero wtedy przestali go bić"
Obecna na miejscu małżonka Jurija Łucenki, Iryna, posłanka opozycyjnej partii Batkiwszczyna poinformowała, że jej mąż stanął między funkcjonariuszami Berkuta i ludźmi, by zapobiec rozlewowi krwi.
W odpowiedzi "berkutowcy zaczęli bić go po głowie. Polała się krew. Rozbili mu okulary, upadł i stracił świadomość i dopiero wtedy przestali go bić!" - relacjonowała dziennikarzom.
- Wzywamy do powstrzymania się od przemocy - napisał w nocy na Twitterze rzecznik polskiego MSZ Marcin Wojciechowski, odnosząc się do starć opozycji z milicją w Kijowie.
Starcia opozycji z milicją w #Kijów na #Ukraina. Ranny jeden z liderów opozycji #JurijŁucenko. Wzywamy do powstrzymania się od przemocy
— Marcin Wojciechowski (@maw75) January 10, 2014
Z kolei polska ambasada w stolicy Ukrainy podkreśliła na Twitterze, że pobicie przez Berkut Jurija Łucenki i innych osób to kolejna nieuzasadniona demonstracja siły wobec uczestników protestów na Majdanie Niepodległości.
Na Ukrainie od 21 listopada trwają protesty zwolenników integracji europejskiej, które następnie, po kilkukrotnych, brutalnych atakach milicji, przerodziły się w demonstracje wymierzone we władze. Ich uczestnicy domagają się przedterminowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.
Autor: dln/adso/tr / Źródło: PAP