- Zainteresowanie Donalda Trumpa koncentrowało się raczej na Brexicie niż na kwestiach wschodnich - tak Donald Tusk mówił w wywiadzie dla korespondenta TVN24 w Brukseli o swojej pierwszej rozmowie z prezydentem elektem USA. Dodał jednak, że "nie należy opuszczać rąk" w próbie kształtowania z Waszyngtonem wspólnej polityki wobec Moskwy.
Szef Rady Europejskiej stwierdził, że do tej pory jednolite stanowisko wobec Rosji udało się utrzymać Zachodowi m.in. dzięki ustępującemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych Barackowi Obamie.
- Można krytycznie oceniać jego decyzje, ale w tej konkretnej sprawie (...) miałem z jego strony nieustanne wsparcie. I powiem też, szczerze, "używaliśmy" siebie nawzajem wtedy, kiedy trzeba było przekonywać niektóre państwa w Europie i poza Europą, aby utrzymać ten solidarny front - tłumaczył Tusk.
- Sądzę, że po zwycięstwie Donalda Trumpa trudniej będzie budować taką jednoznaczną i jednolitą politykę całego świata Zachodu wobec Rosji. Ale nie należy opuszczać rąk - dodał.
Jak mówił, jego pierwsza telefoniczna rozmowa z amerykańskim prezydentem elektem była bardzo ogólna. - Była dłuższa, niż się spodziewałem, ale zainteresowanie Donalda Trumpa koncentrowało się raczej na Brexicie niż na kwestiach wschodnich - mówił Tusk.
Poinformował przy tym, że wszystko wskazuje na to, iż wkrótce UE po raz kolejny przedłuży sankcje wobec Rosji. - Ale jak będzie za sześć miesięcy? Tego dzisiaj nie jest nikt w stanie powiedzieć - oświadczył były premier.
Dodał też, że on sam byłby osobiście przeciwny, by Rosja powróciła do formatu G8. Zaznaczył jednak, że podczas tych rozmów jego głos w tej sprawie jako reprezentanta UE jest bez znaczenia, bo o zaproszeniu na taki szczyt zawsze decyduje gospodarz wydarzenia.
Brexit? "Nie mówię, że jest nieodwracalny"
Przewodniczący Rady Europejskiej wspominał, że był bardzo zasmucony czerwcową decyzją Brytyjczyków o opuszczeniu Unii Europejskiej.
- Nie jest tajemnicą, że Brytyjczycy nie byli przygotowani do takiego wyniku referendum. Nie mówię tego, żeby im dokuczać, ale widać to bardzo wyraźnie. Właściwie tego nie ukrywają - powiedział Tusk w rozmowie z korespondentem TVN24.
Stąd, jego zdaniem, rząd w Londynie potrzebuje jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia oficjalnych negocjacji w sprawie wyjścia z UE.
- Decyzja zapadła. Nie mówię, że jest nieodwracalna. To nie jest w mocy człowieka, żeby przewidywać, co jest w polityce odwracalne. Ale nieodwracalne wydaje mi się podjęcie samych negocjacji. Natomiast jaki będzie ich finał? Tutaj ten znak zapytania będzie nam jeszcze długo towarzyszył - stwierdził Tusk.
"Biorę ten scenariusz pod uwagę"
Tusk nie odpowiedział wprost, czy chce pozostać na swoim stanowisku w Brukseli. Jego 2,5-letnia kadencja w roli szefa RE upływa z końcem maja przyszłego roku.
- To będzie zależało, bardzo precyzyjnie, od wyniku konsultacji, które będzie przeprowadzała prezydencja maltańska z szefami państw i rządów - tłumaczył.
- Moja praca ma sens tutaj wyłącznie wtedy, kiedy jestem akceptowany jako przewodniczący, (...) tylko wtedy, kiedy - jeśli nie wszyscy - to przynajmniej bardzo wyraźna większość będzie tego chciała. Jest za wcześnie, by powiedzieć, czy tak jest, czy nie - dodał Tusk.
Jak mówił, nie wyklucza jednak scenariusza, w którym będzie musiał się pożegnać ze swoim stanowiskiem. Wyjaśniał, że jeśli nowym szefem Parlamentu Europejskiego - po Martinie Schulzu z lewicowego stronnictwa S&D - zostanie przedstawiciel Europejskiej Partii Ludowej (EPP), wtedy trzy z czterech najważniejszych funkcji w UE będą w rękach tej partii.
- To może być istotny argument dla tych, którzy chcieliby zmiany. Wtedy naturalnie ta zmiana będzie dotyczyła szefa Rady - mówił Tusk. - Biorę ten scenariusz pod uwagę - dodał.
Trwającą dyskusję wokół udzielenia mu poparcia przez rząd w Warszawie określił jednak jako niezręczną. - Czymś takim bardzo dwuznacznym jest fakt, że wielu polityków PiS nieustannie mówi, że woleliby kogoś innego niż Polaka na szefa Rady Europejskiej - stwierdził.
- Mnie jest głupio, powiem szczerze, tak po ludzku, to komentować, ale tutaj wszyscy w Brukseli czasami pukają się w głowę i nie wierzą w to, co słyszą - powiedział Tusk.
Autor: ts//rzw / Źródło: tvn24