Żona byłego prezydenta Niemiec Christiana Wulffa broni się przed oskarżeniami, jakoby w młodości była "damą do towarzystwa". Bettina Wulff napisała książkę, w której zdecydowanie zaprzecza popularnym plotkom i opisuje jak mocną ją ranią. Pozwała też Google za automatyczne łączenie jej imienia ze słowami "prostytutka" i "osoba towarzysząca".
"Nigdy nie pracowałam jako dama do towarzystwa. To kompletna bzdura" - pisze teraz 38-letnia Bettina Wulff w książce "Poza protokołem", dostępnej od poniedziałku w niemieckich księgarniach. "Chociaż uważam się za silną kobietę, którą nie jest łatwo wyprowadzić z równowagi, to w minionych latach często ryczałam, pytając: Dlaczego? Dlaczego robią to właśnie mnie?" - czytamy w liczącej 200 stron publikacji. Wulff przypomina, że według rozsiewanych przede wszystkim w internecie plotek miała jakoby mieć pseudonim "Lady Viktoria" i pracować w klubach "Artemis" oraz "Chateau Osnabrueck". Zdaniem Christiana Wulffa zniesławiające plotki były dla całej rodziny "strasznym przeżyciem". - Nie życzę tego żadnej kobiecie - dodał były prezydent.
Jak twierdzi dziennik "Sueddeutsche Zeitung", autorami kampanii przeciwko Bettinie Wulff byli partyjni przeciwnicy jej małżonka, wówczas premiera landu Dolna Saksonia i późniejszego prezydenta Niemiec. Bettina i Christian Wulff pobrali się w 2008 roku. Dwa lata później Wulff został wybrany na prezydenta. W lutym 2012 roku polityk zrezygnował ze stanowiska ze względu na oskarżenia o zbyt bliskie kontakty z kręgami biznesowymi.
Zły dobór słów
Walcząc z informacjami o swojej rzekomej niechlubnej przeszłości, Bettina Wulff złożyła ostatnio pozwy przeciwko zajmującym się jej przeszłością dziennikarzom oraz przeciwko wyszukiwarce internetowej Google. Była Pierwsza Dama dąży do tego, aby w wyszukiwarce jej imię i nazwisko nie było automatycznie łączone z słowami "prostytutka", "prostytucja" i "osoba towarzysząca".
Google odrzucił zarzuty Bettiny Wulff, argumentując, że nie ma wpływu na dobór pojęć w wyszukiwarce. - Decydują o tym użytkownicy internetu - powiedział rzecznik koncernu Kay Oberbeck. Niemieckie Stowarzyszenie Dziennikarzy (DJV) zwróciło uwagę, że była Pierwsza Dama wstąpiła na drogę sądową przeciwko dziennikarzom piszącym o jej przeszłości bezpośrednio przed ukazaniem się jej książki. - Zbieżność czasu wzmacnia podejrzenie, że chodzi tutaj o kampanię PR, której celem jest wywołanie zainteresowania - powiedział szef DJV Michael Konken.
Autor: mk\mtom / Źródło: PAP, tvn24.pl