Pierwszej nocy nieznany mężczyzna rzucił w fasadę sklepu na wrocławskich Wojszycach koktajlem Mołotowa. Drugiej też ktoś oblał sklep łatwopalną cieczą i podpalił. Sprawców szuka policja, a zrozpaczony właściciel warzywniaka wyznaczył nagrodę za pomoc w ich namierzeniu.
Oba zdarzenia zarejestrowały kamery monitoringu zamontowane na ścianie sklepu przy ulicy Grota-Roweckiego. Pierwsze z nich miało miejsce w środę 26 lutego. Po godzinie 3, zakapturzony i zamaskowany mężczyzna podszedł pod sklep. Najpierw rzucił kamieniem w kierunku witryny, potem wyciągnął z kieszeni przedmiot - coś na kształt pałki teleskopowej - którym kilka razy uderzył w szybę.
- Nagle wyciągnął z torby foliowej butelkę ze szmatą i podpalił. Okazało się, że był to koktajl Mołotowa. Zaczęło się to palić przed sklepem, bo się odbiło o bramkę. W tym momencie ktoś przejeżdżał i on uciekł - mówi o sprawcy Artur Skrabka, właściciel sklepu.
"Wszystko do wyrzucenia"
Identycznie wyglądający mężczyzna niemal 25 godzin później, razem ze swoim kompanem, próbował dokończyć dzieła. Tym razem nie było już zabawy w żadne koktalje. Pierwszy wspiął się po furtce na daszek i przechwycił kanister z łatwopalną cieczą, rzucony mu przez kolegę. Po chwili zeskoczył, oblał jeszcze frontowe wejście, podpalił i uciekł. W tym momencie oko kamery zostało przesłonięte przez płomienie.
Na miejscu niewiele później pojawiła się straż pożarna. Pożar został ugaszony. Ale bez strat się nie obyło.
- Ostateczna suma będzie znana dopiero po odbudowie. Ale już teraz wiadomo, że cały towar jest do wyrzucenia, kompletnie wszystko, nawet produkty, które są zapakowane. Szacuję, że straty mogą sięgnąć 60 tysięcy złotych - przyznaje Skrabka
"Seria podpaleń"
- To zresztą nie pierwszy taki przypadek. W sierpniu zeszłego roku też ktoś rzucił w sklep koktajlem Mołotowa. Tamta sprawa została umorzona z powodu niewykrycia sprawcy. To jest coś niespotykanego. Jesteśmy tylko warzywniakiem, a mamy serię podpaleń - dodaje.
Aktualna sprawa została już zgłoszona na policję. - Najważniejsze, że nikt w trakcie pożaru nie odniósł obrażeń. Obecnie trwają czynności mające na celu ustalenie sprawcy i oszacowanie strat. Zabezpieczono dostępny monitoring. Ostatecznie kluczowa będzie opinia biegłego z zakresu pożarnictwa - mówi Dariusz Rajski z biura prasowego wrocławskiej policji.
Właściciel warzywniaka nie zamierza czekać na rozwój sytuacji z założonymi rękami. Wyznaczył nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych za pomoc w schwytaniu sprawców.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: monitoring sklepowy