Od pożaru mostu Łazienkowskiego minęło już niemal dziewięć miesięcy, ale miasto nadal nie otrzymało od ubezpieczyciela odszkodowania za to zdarzenie. Mowa o trzech milionach złotych. – Sprawa jest w toku – mówi ratusz.
Miasto zgłosiło ubezpieczycielowi szkodę dzień po pożarze mostu Łazienkowskiego, czyli 15 lutego. I do tej pory ratusz nie otrzymał z tego tytułu odszkodowania. – Wciąż trwa postępowanie, sprawa jest w toku – napisał w odpowiedzi na interpelację radnego Jarosława Krajewskiego, wiceprezydent Warszawy, Jarosław Jóźwiak. – Prowadzimy analizy prawne – dodaje rzecznik ratusza, Bartosz Milczarczyk.
Zapytaliśmy rzecznika, czy tak długi czas oczekiwania na pieniądze ma związek z tym, że nadal nie zakończyło się śledztwo dotyczące ustalenia przyczyny pożaru. – Te sprawy nie są skorelowane – ucina Milczarczyk.
Przedstawiciele ubezpieczyciela nie są skłonni do rozmowy na temat pieniędzy. - Sprawa jest w toku. Tyle mogę powiedzieć - mówi Katarzyna Ostrowska, rzeczniczka prasowa firmy Uniqa Polska, w której przeprawa była ubezpieczona na kwotę 3 mln złotych.
Most w ogniu
Do pożaru mostu doszło 14 lutego. Ogień był gaszony przez 12 godzin. Od tego czasu przeprawa jest wyłączona z ruchu. Mostem jeździło ponad 100 tys. pojazdów na dobę, dlatego jej zamknięcie pogłębia problemy komunikacyjne w stolicy. Początkowa mówiło się o remoncie, ale po szczegółowej ekspertyzie zdecydowano, że konieczna będzie wymiana całej stalowej konstrukcji, a ze starego Łazienkowskiego zostaną tylko podpory.
Za remont odpowiadają firma PORR Polska Infrastructure (kiedyś Bilfinger Infrastructure) i Przedsiębiorstwo Usług Technicznych "Intercor".
jb/sk
Źródło zdjęcia głównego: ZDM