Władze Warszawy ponownie wyślą do wojewody dokumenty dotyczące budowy metra na Woli, a ten pilnie i dokładnie je sprawdzi. Ma to pozwolić kontynuować inwestycję zgodnie z planem. - W tej sprawie gramy do jednej bramki - powiedzieli w piątek, podczas wspólnej konferencji w ratuszu wiceprezydent stolicy i wojewoda mazowiecki.
Spotkanie wiceprezydent miasta Renaty Kaznowskiej i wojewody mazowieckiego Zdzisława Sipiery było konsekwencją uchylenia pozwolenia na budowę stacji metra Księcia Janusza. Taką decyzję podjął Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego, sprawa wyszła na jaw w czwartek. Decyzja ta grozi wstrzymaniem prac budowlanych do czasu, aż wojewoda mazowiecki nie wyda nowego pozwolenia na budowę.
"To nasza wspólna sprawa"
Po spotkaniu Renata Kaznowska poinformowała, że ratusz został wezwany przez wojewodę do ponownego przesłania dokumentacji w sprawie metra. - Oświadczenia te (prawie do dysponowania nieruchomościami - red.) zostaną dostarczone do pana wojewody w ciągu kilku minut - zadeklarowała wiceprezydent.
- Jeśli te dokumenty zostaną dostarczone, nie widzę powodów, aby to przedłużać. Teraz muszę dokładniej przyjrzeć się już każdej literze, żeby nie było żadnej wątpliwości - dopowiedział Sipiera.
Oboje zadeklarowali też, że metro na Woli jest "wspólną sprawą", co do której grają do jednej bramki.
Poinformowali też, że prace na budowie na razie nie zostały wstrzymane. - Pełnomocnik [do spraw budowy metra - red.] do dziś dnia nie odebrał decyzji inspektora budowlanego o uchyleniu pozwolenia na budowę. Liczymy na to, że w momencie odebrania tej decyzji będziemy mieć już nowe pozwolenie - powiedziała Kaznowska.
Wojewoda wezwał nas do ponownego złożenia oświadczeń o dysponowaniu gruntem. Za chwilę takie oświadczenie złożymy. pic.twitter.com/RcH3HYDIk2— Renata Kaznowska (@RKaznowska) 21 kwietnia 2017
Wiceprezydent podkreśliła, że pozwolenie na budowę zostało wydane prawidłowo. - Główny Inspektorat miał wątpliwości, których nie zbadał. Gdyby je zbadał prawdopodobnie nie musielibyśmy się dzisiaj spotykać - stwierdziła.
Dokumenty złożone przez ratusz u wojewody w piątek są dokładnie takie same, jak wcześniej - kiedy po raz pierwszy wnioskowano o pozwolenie na budowę. - Stan prawny się nie zmienił - mówiła Renata Kaznowska. - Pozostaje tylko przestrzec Nadzór Budowlany przed tego typu działaniami w przyszłości. Tu nie było żadnej dyskusji. Ktoś podjął decyzję o uchyleniu jednego z najważniejszych pozwoleń na budowę w tym mieście. Nie stać nas na taką zabawę i takie ryzyka - zapewniła.
Wojewoda: nie popełniłem błędu
Sipiera mówił dziennikarzom, że wydawanie decyzji na tak duże inwestycje jest skomplikowane i czasochłonne. Ze względu na dokładność, która jest w całym procesie najważniejsza. - Gdyby to zostało złożone niedokładnie, to dzisiaj mielibyśmy problem. Ja jestem absolutnie przekonany, że żadnego błędu nie popełniłem. Decyzja została wydana prawidłowo - podkreślił wojewoda.
Dodał, że Nadzór Budowlany ma prawo do tego, aby coś kwestionować. A w sprawie tak dużych inwestycji często mogą występować spory. Podkreślił jednak, że budowa metra to zarówno zadanie rządu, jak i samorządu. On - jako przedstawiciel tego pierwszego - czuje się w obowiązku tę współpracę koordynować.
Wątpliwości do własności gruntów
Decyzję inspektora jako pierwszy do publicznej wiadomości podał na Twitterze radny PiS Oskar Hejka. W piśmie czytamy, że Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego uchyla pozwolenia na budowę po rozpatrzeniu odwołań między innymi Spółdzielni Mieszkaniowej "Koło" i Towarzystwa Ochrony Przyrody. Składający odwołanie mieli wątpliwość co do tego, czy miasto faktycznie jest w posiadaniu wszystkich działek potrzebnych do rozpoczęcia budowy.
Jak powiedziała w czwartek wiceprezydent Renata Kaznowska, na 62 tysięce m kw. potrzebnych pod inwestycję, wątpliwości są wobec ok. 1900 mkw. (sześć działek i około 3 procent całości).
Przekonywała też, że działki "nie wchodzą w bezpośredni obszar inwestycji". - Nie będzie tam wyjść, wejść, nie będzie tam wind. Na tych działkach mieliśmy przełożyć infrastrukturę podziemną, ba, myśmy ją prawie przełożyli - tłumaczyła. - Ja w te wątpliwości nie wierzę, bo wiem, z jaką skrupulatnością wojewoda sprawdzał dokumenty - mówiła w czwartek Kaznowska.
kw/b