Podczas remontu przejść podziemnych robotnicy natrafili na niespodziewane przeszkody. Kilka olbrzymich, betonowych bloków trzeba było wysadzić w powietrze, tak by nie uszkodzić ściany tunelu dla pieszych.
Remont przejść w Ursusie i Włochach miał być szybką operacją, żeby pasażerowie kolei nie odczuli go za bardzo. Okazało się jednak, że kolejarzom los rzucił kłody pod nogi. A raczej betonowe bloki na plac budowy. Kiedy ruszył remont izolacji, okazało się, że trzeba najpierw wysadzić wielkie betonowe bloki. Inaczej roboty mogły się zatrzymać.
Usunąć znaczy wysadzić
Robotnicy nie zastanawiali się długo - zawalidrogi trzeba po prostu wysadzić. Żeby tego dokonać, trzeba było w blokach najpierw wywiercić otwory strzałowe, w które będą wkładane ładunki wybuchowe.
Bułka z masłem, a piesi za ścianą
Okazuje się, że wysadzenie bloków nie jest wcale takie trudne. Gorzej, że wysadzane przeszkody znajdują się tuż za ścianą tunelu dla pieszych. Dlatego przy operacji liczy się każdy ruch.
Laski dynamitu cięte są na kilkucentymetrowe kawałki, razem z zapalnikiem trafiają w otwory strzałowe. - Uszczelniamy otwory gliną, żeby siła wybuchu nie skierowała się na wyrzucenia a wysadzenie - opisuje Andrzej Podsiadnik, kierownik robót.
Odłamki najgroźniejsze
Największe zagrożenie to odłamki, te zaraz po wybuchu mogłyby zostać rozrzucone w promieniu kilkuset metrów, na to nie można było pozwolić. Dlatego rozłożone zostały specjalne grube gumowe maty. Zatrzymywały one odłamki i hamowały siłę wybuchu.
Eksplozje odbywały się co kilkadziesiąt minut. Wtedy zamykano przejście dla pieszych i uważano, żeby nie jechał żaden pociąg.
Źródło zdjęcia głównego: | TVN24, bialkatatrzanska.pl, szczyrk.pl, nosal.pl