Vac sa va poznaje Wietnam od kuchni


Część wraca do kraju z dużymi pieniędzmi i zakłada tam swoje firmy. Wielu jednak zostaje. Bo nawet nie ma do czego wracać. W Warszawie rodzi się już trzecie pokolenie wietnamskich emigrantów. W życiu tej społeczności zaczyna się nowa epoka, którą najprościej określić dwoma słowami - „po stadionie".

Nie ma już plastikowych sztućców, jest normalna zastawa. Jest tłum modnie ubranych warszawiaków. Za oknem śródmiejski deptak. Chmielna.

Van Pham, nasza przewodniczka - fot. Beata Orpiszewska
Van Pham, nasza przewodniczka - fot. Beata OrpiszewskaVan Pham, nasza przewodniczka - fot. Beata Orpiszewska | Kontakt 24, www.emsc-csem.org

Jeszcze kilka lat temu większość artykułów o warszawskich Wietnamczykach zaczynała się gdzieś w okolicach ronda Waszyngtona, albo przy Zielenieckiej. Teraz właściwszym miejscem okazuje się restauracja otwarta właśnie przy jednej z najdroższych ulic w stolicy. - Wchodzimy w mainstream – śmieje się Van Pham, z którą odwiedziłyśmy ten lokal.

PRZYSTANEK I: CHŁODNA

Van po raz pierwszy spotkałam w klubokawiarni na Chłodnej, podczas dyskusji poświęconej wietnamskim mieszkańcom stolicy. W Warszawie jest od dziecka, ale nie mówi o sobie "warszawianka".

- Nie wiem, jak inni, ale ja mówię: Wietnamka z Warszawy - wyjaśnia z dumą.

- Mimo, że mieszkasz tu dłużej niż wielu warszawskich przyjezdnych? - dopytuję.

- Tak - uśmiecha się.

Van jest socjolożką, pisuje dla Centrum Studiów Polska-Azja, a na co dzień pracuje w Wólce Kosowskiej. W rodzinnym interesie - jak większość przybyszów z Azji. Tylko nieliczni najmują się w polskich firmach.

Rośnie już kolejne pokolenie warszawskich Wietnamczyków - fot. Beata Orpiszewska
Rośnie już kolejne pokolenie warszawskich Wietnamczyków - fot. Beata OrpiszewskaRośnie już kolejne pokolenie warszawskich Wietnamczyków - fot. Beata Orpiszewska | rnw.nl, dutchnews.nl, lesoir.be, news352.lu, PAP/EPA

- W Warszawie żyje około 40 tysięcy Wietnamczyków. Dokładna liczba nie jest znana. Wśród nich są osoby nielegalnie tu przebywające - tłumaczy Van.

Przez te dwadzieścia lat pobytu Van w Polsce wiele się jednak zmieniło. W Warszawie mieszka już tak zwane pokolenie półtora - które przyjechało tu w dzieciństwie, a także drugie pokolenie - urodzone już w Warszawie.

- Pierwsza fala emigracji wietnamskiej to pokolenie moich rodziców - przyjeżdżali tu na studia. Wynajmowali mieszkania na Pradze, w pobliżu dawnego Jarmarku Europa.

Pracowali tam, obok niewykształconych, właśnie inżynierowie z dyplomami Politechniki – opowiada Van.

Dziś, kiedy stadion odchodzi do historii, część osób przeniosła swój interes do Wólki Kosowskiej. Co za tym idzie - przeprowadzają się na Ochotę.

Bary z wietnamską kuchnią szturmują z kolei centrum - Chmielna, Widok - tam można spróbować teraz prawdziwych azjatyckich smaków. Słynny jest też trójpoziomowy bar na placu Zbawiciela. Dla Polaków jest inne menu, dla Wietnamczyków inne. Tam też organizują swoje imprezy - spotkania rodzinne, wesela.

Tłumy warszawiaków odwiedzały te budy - fot. Katarzyna Wężyk
Tłumy warszawiaków odwiedzały te budy - fot. Katarzyna WężykTłumy warszawiaków odwiedzały te budy - fot. Katarzyna Wężyk | PAP/EPA, asianage.com

Warszawa to po wietnamsku Vac sa va. I ta nazwa jest w Wietnamie kojarzona - tak mówi Van. Czy dobrze? Raczej tak - pytani o incydenty rasistowskie, Wietnamczycy kręcą głową: to się raczej nie zdarza. Więcej mogą powiedzieć o polskich urzędach. Dlaczego? Ich pracownicy niechętnie udzielają informacji, rozmawiają tylko w języku polskim. Strach przed urzędami jest tak duży, że - jak dowiedziałam się na Chłodnej - wykształciła się nawet grupa przewodników, którzy zarabiają na załatwianiu za innych formalności. - Dużo sobie liczą za te usługi... - przyznają goście spotkania na Chłodnej.

II PRZYSTANEK: STADION

Gdzie odnaleźć warszawski Wietnam? W poszukiwaniu azjatyckich klimatów nie da się ominąć okolic powstającego Stadionu Narodowego. To ostatni dzwonek, żeby odwiedzić to miejsce i oczywiście znajdujące się tam bary z prawdziwą wietnamską kuchnią. Od 30 czerwca do końca wakacji budy będą znikać.

Do prowizorycznych jadłodajni, gdzie smakołyki są podawane na plastykowej zastawie, na początku przychodzili tylko handlarze. - Ostatnio bary stały się modnym miejscem spotkań Wietnamczyków - opowiada Van Pham.

Ale nie tylko Wietnamczyków - w weekendy można tam spotkać rodziny z dziećmi, modnie ubranych bywalców warszawskich klubów. Moja przyjaciółka przestała tam chodzić w zeszłe lato, gdy zaczęły pojawiać się gwiazdy w strojach dresowych. - Że niby tak prosto z łóżka - śmiała się.

Teraz jeden z barów ma już nawet profil na Facebooku...

Siadamy przy drewnianych stołach przed barem. A tam prawdziwa mieszanka kultur. Wietnamczycy, Polacy, Kolumbijczyk... - razem zajadamy się prawdziwą wietnamską kuchnią (żadnym tam kurczakiem w pięciu smakach).

To znajomi Nama, poznanego również na Chłodnej. Nam trochę studiował, trochę pracował - m.in. przy festiwalu filmowym Kino w Pięciu Smakach, wszędzie go pełno. Ma dar zjednywania sobie ludzi. Jak mówi, dla nich jest warszawiakiem, dla nieznajomych jest Wietnamczykiem. - Często dziwią się, że w ogóle mówię po polsku - kwituje.

- Będę tu, dopóki Wałęsa nie odda moich obiecanych 100 milionów. Polacy już tej obietnicy nie pamiętają, ale ja tak - żartuje.

Jego polska koleżanka, Dorota, zamawia już drugą porcję Bun Cha - to pożywne danie, wołowina z sosem i makaronem. Planuje napisać książkę o azjatyckiej kuchni. - Znajomi przekonali mnie, żebym spróbowała psa. Jadę do Korei - opowiada.

Jak mówi Van, Wietnam najlepiej jest pokazywać Polakom od kuchni. - Bo kuchnia wietnamska jest jedną z najlepszych na świecie – zarzeka się. Zaraziła wszystkich swoich znajomych modą na zupę Pho. To wietnamski bulion ze świeżymi ziołami - wietnamską kolendrą, szczypiorkiem, i kurczakiem. W Wietnamie większość osób je Pho na śniadanie, ale nadaje się też na obiad czy kolację. Van przyznaje jednak, że czasem w domu gotuje polskie jedzenie.

- Bigos? - Nie, bigos może nie! - śmieje się.

Podglądamy od kuchni, jak powstaje wietnamskie jedzenie. Dzięki Van, bo pracownicy nie mówią po polsku, możemy się dogadać. Buchający ogień - to normalne, w ten sposób rozgrzewa się tu patelnię - i pojemniki ze świeżymi ziołami. Uwaga! W barach nie znajdziemy menu. - Ale każdy sam wie, co zamawiać - tłumaczy Van.

Na ścianach wiszą kolorowe plakaty. To reklamy wietnamskich imprez, bo za polskimi nie przepadają. Organizują własne - w domach, wynajmują dla siebie kluby, sale domów kultury, a czasem Kongresową. Wietnamczycy chętnie sprowadzają do Polski rodzime gwiazdy.

Okazją do spotkań są także wesela - te w życiu Wietnamczyków są szczególnie ważne. W ich kulturze nie ma ślubów. Młodzi najpierw podpisują akt ślubu w urzędzie. Nie oznacza on dla nich, że są parą małżeńską. Stają się nią dopiero podczas wesela, na którym podejmują swoje rodziny i przyjaciół.

III PRZYSTANEK: ŚWIĄTYNIA

Z okolic Stadionu idziemy dużą już grupą do kolejnego miejsca, które powstający właśnie Stadion Narodowy wchłonął: do świątynii buddyjskiej - pagody. Przy wejściu napis: Thien Viet - Niebiosa Wietnamu. Zaraz obok na sznurku suszy się pranie.

To miejsce kultu, założone przez wietnamskiego biznesmena na wzór pagody w Ha Noi, stolicy Wietnamu, szybko przechodzi do historii. Miasto nie przedłuży Wietnamczykom umowy, bo na tym terenie ma powstać otoczenie Stadionu Narodowego. Widać, że świątynia szykuje się do przeprowadzki - sadzawka w centrum pagody dawno nieczyszczona. W środku ani jednego wiernego. Przy figurkach wietnamskich bóstw wypalone kadzidła, podarte lampiony.

Ale ktoś jeszcze o to miejsce dba - przy posążkach układa świeże owoce i słodycze. - Chcemy zostać tu jak najdłużej, ale już szukamy gruntu - mówi opiekunka świątyni, która na imię ma tak samo jak nasza przewodniczka - Van, ale po polsku mówi słabo.

Na szybach świątynnej sali są nawet ogłoszenia i wykaz darczyńców nowej świątyni - firmy, osoby prywatne, wietnamska telewizja. - Chcielibyśmy też mieć na miejscu mnicha, bo teraz zapraszamy z zagranicy - tłumaczy. - Ostatnio jeden przyjechał z Niemiec. Polacy też przychodzą tu się modlić - dodaje.

Van przyjęła nas herbatą i święconymi owocami - na szczęście.

- Jestem absolwentką Politechniki - mówi nieśmiało. - Ale dawno, już zapomniałam - śmieje się. Studiowała w latach 70-tych. Kończyła poligrafię, ale w zawodzie pracowała krótko. Później życie potoczyło się w innym kierunku. Handlowała na stadionie. - Nie było dla mnie pracy, ale dużo było wtedy magistrów inżynierów na stadionie - tłumaczy. Teraz ma stoisko w Wólce Kosowskiej.

Jak mówi nam później Van Pham, Wietnamczycy z reguły nie są religijni. Praktykujący buddyzm czy katolicyzm to mniejszość. - Naszą „religią" jest za to kult przodków. W domach stoją ołtarzyki z ich zdjęciami, niektóre plastikowe i kolorowe, takie trochę tandetne - śmieje się Van. 1 i 15 dnia miesiąca, według kalendarza księżycowego, palą na nich kadzidła.

IV PRZYSTANEK: CHMIELNA

Na zakończenie naszej krótkiej wyprawy do warszawskiej Azji wracamy do nowego baru wietnamskiego przy Chmielnej. W tej prestiżowej lokalizacji otworzyła swoją filię jedna ze słynnych stadionowych budek - Pho Toan. Jeszcze klika lat temu... kto by pomyślał?

Siadamy, żeby odpocząć po kliku godzinach spacerowania. Wczesne popołudnie, a ruch jak w jednym z popularnych fast foodów. Pewnie dużo przypadkowych gości? - A skądże - opowiada Dorota Nguyen, siostrzenica właściciela obu barów. - Klienci znają się na wietnamskiej kuchni i to bardzo dobrze. Przychodzą Polacy, Koreańczycy, goście z ambasad, także sami Wietnamczycy.

Każdy docenia smak mrożonej wietnamskiej kawy i zielonej herbaty. To tutaj najpopularniejsze napoje.

Na ulicy Widok powstał kolejny wietnamski bar. Przenosiny do centrum planuje także Nam Saigon.

- Społeczność wietnamska wchodzi w mainstream - powtarza Van. - Spowszedniało chodzenie o 4 rano na Pho na stadion. Teraz może je znaleźć też na głównych deptakach - dodaje.

"TO NASZ DOM"

Za Żelazną Bramą, gdzie mieszkam, ostatnio coraz więcej jest mieszkańców z Wietnamu. W zabytkowej hali Gwardii zainstalował się popularny sklep z azjatyckimi produktami. Kolejny nieopodal - na Grzybowskiej. Mniejsze można znaleźć w budkach na stadionowym targowisku. Chętnie zaopatrują się tam warszawiacy, bo oprócz produktów typowo wietnamskich można w nich kupić m.in. składniki do suszi - i to taniej niż w polskich sklepach. Wietnamskie owoce mają ciekawe nazwy - dragon fruit, star fruit.

- Warszawa to dla nas druga ojczyzna, a nie tylko tymczasowy przystanek. Tu mamy swoje domy, mieszkania wykupowane - opowiadała Van na Chłodnej. Niektórzy nieźle dorobili się na handlu, jeżdżą drogimi samochodami. Część wysyła dzieci na studia za granicę - To nowość - tłumaczy Van. Podobnie jak to, że ostatnio część z nich wraca do Wietnamu, gdzie próbują swoich sił w biznesie.

- Te zmiany w społeczności stołecznych Wietnamczyków są bardzo ciekawe. W jakim kierunku pójdą? - zastanawia się.

Milena Zawiślińska

Balan - Polska Vac sa va - Warszawa Pho - zupa wietnamska, podstawowe danie w prawdziwych wietnamskich barach - to bulion ze świeżymi ziołami i kurczakiem Bun Cha - danie obiadowe: mięso z sosem i makaronem

Źródło zdjęcia głównego:  | myrepublica.com

Pozostałe wiadomości

Do niebezpiecznego zdarzenia doszło we wtorek pod Garwolinem. Na auto, w którym znajdował się kierowca, runęło duże drzewo. Ze skutkami nocnej nawałnicy walczyli też straży z Wyszkowa. Dochodziło tam do podtopień, uszkodzone zostały dachy.

Drzewo runęło na auto, w środku był kierowca

Drzewo runęło na auto, w środku był kierowca

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kryminalni z Targówka zatrzymali 41-letniego mieszkańca dzielnicy, który nie tylko był poszukiwany do odbycia kary pozbawienia wolności, ale też posiadał znaczną ilość narkotyków.

Właśnie miał odjeżdżać autem, został obezwładniony

Właśnie miał odjeżdżać autem, został obezwładniony

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W Młocku niedaleko Ciechanowa 46-latka kierująca renault wjechała do rowu. Miała ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Tłumaczyła policjantom, że była przekonana, że ktoś ją goni.

Pijana wjechała autem do rowu, bo myślała, że ktoś ją goni

Pijana wjechała autem do rowu, bo myślała, że ktoś ją goni

Źródło:
PAP

Groźnie wyglądająca kolizja w okolicy Dworca Zachodniego. Zderzyły się tam cztery samochody osobowe, na miejsce przyjechały służby.

Kolizja przy Dworcu Zachodnim. Cztery auta rozbite, podróżowało nimi 11 osób

Kolizja przy Dworcu Zachodnim. Cztery auta rozbite, podróżowało nimi 11 osób

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Opublikowano sprawozdanie roczne Portu Lotniczego Warszawa-Modlin. Zawarto w nim założenia nowych planów inwestycyjnych i finansowych, które zakładają rozbudowę infrastruktury do przepustowości 7-8 milionów pasażerów rocznie w roku 2029 roku. Z lotniska Warszawa Modlin od stycznia do końca maja tego roku skorzystało 1,18 mln pasażerów.

Ambitne plany rozbudowy Modlina

Ambitne plany rozbudowy Modlina

Źródło:
PAP

Zaniepokojenie kota uratowało egzotycznego gościa - informuje stołeczne straż miejska. Mieszkańcy bloku na Bródnie zauważyli dziwne zachowanie swojego pupila, okazało się, że na ich balkonie pojawił się niespodziewany przybysz - gekon. Na miejsce wezwali ekopatrol.

Kot był zaniepokojony. Jego czujność wzbudził egzotyczny gość

Kot był zaniepokojony. Jego czujność wzbudził egzotyczny gość

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Z utrudnieniami musieli się liczyć kierowcy, którzy w porannym szczycie wybrali podróż mostem Świętokrzyskim. Jezdnię zablokowali aktywiści i aktywistki z Ostatniego Pokolenia, którzy domagają się większych inwestycji w transport publiczny.

Aktywiści klimatyczni zablokowali most Świętokrzyski

Aktywiści klimatyczni zablokowali most Świętokrzyski

Źródło:
tvnwarszawa.pl

20 zastępów straży gasiło w nocy z wtorku na środę pożar hali w Nowym Dworze Mazowieckim. Nikt nie ucierpiał, ale straty finansowe są duże.

Płonęła hala w kompleksie magazynowo-biurowym

Płonęła hala w kompleksie magazynowo-biurowym

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Płocka zatrzymali na gorącym uczynku 19-latka, który próbował sprzedać innemu nastolatkowi marihuanę. W mieszkaniu zatrzymanego znaleziono ponad 2,5 kilograma narkotyków, w tym amfetaminę i MDMA.

Chciał sprzedać marihuanę nastolatkowi. Wpadł. W mieszkaniu miał więcej towaru

Chciał sprzedać marihuanę nastolatkowi. Wpadł. W mieszkaniu miał więcej towaru

Źródło:
PAP

Pod Ciechanowem kierujący volvo w obszarze zabudowanym przekroczył dozwoloną prędkość aż o 68 km/h. Okazało się, że własne błędy nic go nie nauczyły. Wcześniej był już karany za przekroczenie prędkości. Teraz zapłaci cztery tysiące złotych mandatu i za kółko nie wsiądzie przez najbliższe trzy miesiące.

Cztery tysiące złotych mandatu za przekroczenie prędkości

Cztery tysiące złotych mandatu za przekroczenie prędkości

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Przy ulicy Marywilskiej powstaje tymczasowe targowisko. Pomieści 800 kontenerów i parking na 400 samochodów. Jak przekazała prezes spółki Marywilska 44, zapewni ono miejsce pracy około 60 procentom kupców, którzy stracili swoje sklepy w pożarze hali. Kiedy będzie otwarte?

Tymczasowe targowisko na Marywilskiej ma zostać otwarte jeszcze w wakacje

Tymczasowe targowisko na Marywilskiej ma zostać otwarte jeszcze w wakacje

Źródło:
PAP

- Do gmachu Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej na rogu Nowogrodzkiej i Brackiej wszedł mężczyzna, który w torbie miał niebezpieczne przedmioty - powiedział Jakub Pacyniak ze śródmiejskiej policji.

Akcja służb w ministerstwie. 44-latek miał w torbie broń hukową, pałkę teleskopową, gaz pieprzowy i kilka noży

Akcja służb w ministerstwie. 44-latek miał w torbie broń hukową, pałkę teleskopową, gaz pieprzowy i kilka noży

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

W miejscowości Michałów-Reginów koło Legionowa odkopano ludzkie szczątki. Prawdopodobnie pochodzą z czasów drugiej wojny światowej i należą do żołnierzy, którzy polegli podczas prowadzonych w tym miejscu walk.

Podczas rozbudowy drogi odkryto ludzkie szczątki

Podczas rozbudowy drogi odkryto ludzkie szczątki

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kierowcy podróżujący trasą S8 musieli liczyć się z utrudnieniami, drożny był jeden pas ruchu. Strażacy gasili płonący kamper. Nikt nie ucierpiał.

Kamper stanął w płomieniach

Kamper stanął w płomieniach

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Ze stawu pod Otwockiem wyłowiono ciało mężczyzny. Zmarły wyszedł w poniedziałek na ryby i nie wrócił do domu.

Wyszedł na ryby, nie wrócił do domu. Jego ciało wyłowiono ze stawu

Wyszedł na ryby, nie wrócił do domu. Jego ciało wyłowiono ze stawu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Otwocka zatrzymali dwóch mężczyzn, którzy mieli wymuszać haracz od kobiet świadczących usługi seksualne. Później do podejrzanych dołączyły jeszcze trzy kobiety. Powód? Chciały wymusić zmianę zeznań u pokrzywdzonych.

"Kobiety przyszły po haracz i wymuszały zmianę zeznań w sprawie zatrzymanych mężczyzn"

"Kobiety przyszły po haracz i wymuszały zmianę zeznań w sprawie zatrzymanych mężczyzn"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

We wtorek rano w Mrozach koło Mińska Mazowieckiego kierowca samochodu osobowego potrącił rowerzystę - mężczyzna z urazem głowy został zabrany do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Potrącenie rowerzysty, rannego mężczyznę zabrał śmigłowiec

Potrącenie rowerzysty, rannego mężczyznę zabrał śmigłowiec

Źródło:
tvnwarszawa.pl

33-latek myśląc, że nadjeżdża taksówkarz, zatrzymał policyjny radiowóz. Funkcjonariusze zahamowali, a mężczyzna usłyszał zarzuty.

Pomylił radiowóz z taksówką, usłyszał zarzut

Pomylił radiowóz z taksówką, usłyszał zarzut

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na Lotnisku Chopina zatrzymano 35-letniego obywatela Nigerii, który próbował przemycić ponad kilogram kokainy. Narkotyk znajdował się w 85 kapsułkach, które mężczyzna wcześniej połknął. Grozi mu do 20 lat więzienia.

Na lotnisku zachowywał się nerwowo. W żołądku miał ponad kilogram kokainy

Na lotnisku zachowywał się nerwowo. W żołądku miał ponad kilogram kokainy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci interweniowali na terenie jednej z posesji w gminie Leszno pod Warszawą. 26-latek zaatakował ostrym narzędziem swoją babcię. Ranna kobieta została zabrana do szpitala, a jej wnuk trafił do aresztu.

Wnuk odpowie za próbę zabicia babci

Wnuk odpowie za próbę zabicia babci

Źródło:
tvnwarszawa.pl

42-latka i 35-latek zajmowali się sprzątaniem w jednym z biurowców w centrum stolicy. Jak ustalili policjanci, kobieta i mężczyzna przy okazji legalnie wykonywanej pracy kradli wartościowe przedmioty, wynosili je w workach ze śmieciami. Podejrzani zostali zatrzymani i usłyszeli zarzuty.

Sprzątali w biurowcu, łupy wynosili w workach na śmieci

Sprzątali w biurowcu, łupy wynosili w workach na śmieci

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Muzyka płynąca przez dwie weekendowe noce z Toru Wyścigów Konnych na Służewcu oburzyła okolicznych mieszkańców. Pisali o drżących od hałasu oknach, a nawet meblach. Powracały pytania, dlaczego stołeczny ratusz godzi się na tak głośne imprezy trwające do rana.

Drżały szyby i meble, mieszkańcy nie mogli spać. Oburzenie po rapowym festiwalu na Służewcu

Drżały szyby i meble, mieszkańcy nie mogli spać. Oburzenie po rapowym festiwalu na Służewcu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Miała być nowa wizytówka dzielnicy, jest coraz bardziej wstydliwy problem. Sześć milionów złotych kosztowało stworzenie Centrum Lokalnego Kamionek. Jego istotnym elementem są pawilony handlowe, w których handlować nikt nie chce. Sprawę postanowili skontrolować dzielnicowi radni i radne z klubu Lewica Miasto Jest Nasze.

Wydali miliony, pawilony stoją puste. Rozpoczęła się kontrola

Wydali miliony, pawilony stoją puste. Rozpoczęła się kontrola

Źródło:
tvnwarszawa.pl