Stołeczna policja dostała zgłoszenie w sprawie rzekomego pobicia obcokrajowca, do którego miało dojść przed stacją metra Centrum w ubiegły weekend. - Prowadzimy czynności sprawdzające - mówią funkcjonariusze. Przy okazji wyszło na jaw, że teren nie jest objęty stałym monitoringiem.
O rzekomym pobiciu obcokrajowca (lub nawet kilku) za kolor skóry od kilku dni huczy na portalach społecznościowych. Na wtorkowe popołudnie planowany jest antyrasistowski wiec.
Jeszcze w poniedziałek policja nie zajmowała się tą sprawą, bo nie otrzymała zgłoszenia. We wtorek nastąpiła zmiana. - Zgłosiła się do nas osoba, która nie była naocznym świadkiem, ale słyszała o zdarzeniu. Dlatego podjęliśmy czynności sprawdzające - tłumaczy kom. Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji.
Nie ma stałej kamery
Jedną z tych czynności była próba zabezpieczenia monitoringu z miejsca rzekomego pobicia. Jak się jednak okazało, żadna kamera miejska nie nagrywa obrazu z tego ważnego miejsca. – Stacjonarnej kamery tam nie ma. Jednak teren ten znajduje się w zasięgu kamer obrotowych zainstalowanych w okolicy. W momencie, w którym miało dojść do zdarzenia, kamery nie były jednak skierowane na plac – mówi Szumiata.
Policja nadal czeka na kolejne zgłoszenia w tej sprawie. – Liczymy, że zwrócą się do nas naoczni świadkowie zdarzenia, a przede wszystkim, osoba lub osoby, który miały zostać poszkodowane – apeluje policjant.
Świadkowie, z którymi udało nam się porozmawiać, nie zdecydowali się zgłosić sprawy służbom.
Kolejne pobicie?
Tymczasem we wtorek po południu na stronie organizatora antyrasistowskiego wiecu na jednym z portali społecznościowych pojawiła się informacja o kolejnym pobiciu obcokrajowca w centrum. Do ataku miało dojść w poniedziałek przy Hożej, a ofiarą grupy chuliganów miał stać się młody Hindus. Oprócz dokładnego opisu całego zajścia umieszczono także zdjęcie fragmentu zakrwawionej twarzy pobitego. Jak czytamy we wpisie, chłopak został zaatakowany ok. godz. 22 przez cztery osoby w wieku 18-20 lat.
"Podeszły do mnie i spytały czy jestem muzułmaninem - oczywiście odpowiedziałem, że Hindusem, po czym chcieli ode mnie pieniędzy na piwo, na co odmówiłem. Jeden z nich próbował wsadzić mi rękę do kieszeni, więc go odepchnąłem i prosiłem, żeby mnie zostawili i tak się zaczęło". Jak relacjonuje, dopiero po ucieczce atakujących jeden ze świadków zabrał go do szpitala.
O sprawę zapytaliśmy stołeczną policję. Ta poinformowała, że nie wpłynęło do niej zgłoszenie dotyczące tego ataku. Próbujemy skontaktować się także z Ambasadą Indii, która miała zostać zawiadomiona o całym zajściu.
jb/r
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl