Gdy tylko otwarto bramki, tłumy zaczęły wlewać się na teren Stadionu Narodowego. - Ale nie wszyscy mogli wejść. Ochrona nie wpuszczała ludzi z aparatami cyfrowymi - relacjonował Maciej Wężyk, reporter tvnwarszawa.pl
Mimo że impreza była reklamowana jako ogólnodostępna, część osób, które zabrały aparaty, spotkała niemiła niespodzianka. Ochrona odsyłała ludzi, którzy mieli aparaty o rozdzielczości od 5 mln pixeli w górę. Co więcej, nie było nawet możliwości oddania ich w depozyt.
Regulamin zabrania wnoszenia apartów?
Organizatorzy powoływali się na stosowny zapis w regulaminie imprezy - problem w tym , że Narodowe Centrum Sportu nie informowało wcześniej o tego typu obostrzeniach. - Gdyby ludzie wiedzieli, to by nie brali aparatów - podsumowuje raporter tvnwarszawa.pl. Część niedoszłych gości stadionu nie dawała za wygraną. – Kłócą się z ochroniarzami. Jedna z kobiet powiedziała, że przyjechała na inaugurację z Niemiec i nie może wejść – mówił Wężyk.
Wpadka z akredytacjami
Problemy pojawiły sie też przy odbiorze akredytacji dziennikarskich. Okazało się, że wejściówki dla części ekip telewizyjnych i fotografów się zagubiły. - Czekamy w kolejce już godzinę, a akredytacji nie ma i nie wiadomo co dalej - relacjonował Bartłomiej Frymus, reporter tvnwarszawa.pl.
Gdy udało się w końcu wejść na stadion dziennikarzy czekał kolejny problem - kłopoty z zasięgiem. - Połączenia komórkowe sie rwą - mówił reporter tvnwarszawa.pl. Łączności nie było nawet w biurze prasowym.
Próbowaliśmy zapytać o komentarz rzeczniczkę NCS, Darię Kulińską. Jest niedostępna.
ran//ec